2018-04-19
Dostęp do wpisu:
Publiczny
| IX Półmaraton w Worku. Biegaliśmy po granicy polsko-niemieckiej (czytano: 980 razy)
PATRZ TAKŻE LINK: http://www.jogging.c0.pl/medalworek18.html
Półmaraton w Świnoujściu organizowany przez klub Jogging Świnoujście ma start na Górze Słowiańskiej i przebiega w dużej części na drodze będącej granicą polsko-niemiecką, gdzie po jednej stronie stoją słupy w barwach niemieckich, po drugiej w barwach polskich. Miejsce biegu to tzw. "Worek" i stąd nazwa. Nie brałem nigdy w nim udziału, więc nie wiedziałem, że jest tak ekstremalnie. Strome podbiegi, strome zbiegi to ekstremalne wyzwanie dla biegacza. Po takim podbiegu nogi są zarżnięte, na zbiegach też jest nie lepiej, bo trzeba uważać, żeby się nie wywalić. Więc na podbiegach wolno, na zbiegach też nie szybko.
Ale wszystko od początku. To, że pobiegnę zdecydowałem w dniu biegu. Miałem na treningu pobiec 15 km, więc sobie pomyślałem - 6 kilometrów więcej dobrze zrobi dla moich przygotować do Maratonów po Plaży. Start był dopiero o godzinie 17:00, więc trochę czasu jeszcze miałem. Po pierwsze jaki dojazd. Rowerem niespecjalnie mi się chciało, bo wtedy bym się zarżnął zupełnie. Został więc samochód. Żona niespecjalnie była zadowolona, ale cóż - trzeba było czymś jechać, więc się jedzie. O 12:30 zjadłem obiad - makaron z gulaszem. Wyjazd samochodem o 15:00. Prom był o godzinie 15:30, więc po drugiej stronie byłem o 15:40. W domu sporządziłem sobie szkic - jak dojść na bieg, ale wziąłem telefon i postanowiłem skorzystać z mapy Google. Dodatkowo włączyłem Endomondo, by zobaczyć dokładnie ile kilometrów szedłem. Chociaż nie musiałem, bo już wcześniej obliczyłem, że jest gdzieś koło 5 kilometrów. Idę tak idę, słońce wali w oczy i nic nie widzę na telefonie. Zostały więc zapiski, dzięki którym szedłem w dobrym kierunku. Idę tak, idę, a tu zatrzymuje się samochód. Akurat jechał na bieg prezes klubu Jogging - Andrzej, wiec nie musiałem już dalej iść. Zapisałem się, otrzymałem numer 042 i od razu powiedziałem, żeby ten numer dla mnie zarezerwowano. Cóż - liczba 42 kręci się wokół mnie stale i nawet tutaj mam nick z nią. Trochę poczekałem na start. W międzyczasie porozmawiałem ze znajomymi i nieznajomymi. Trochę rozgrzewki, na rękę opaska z telefonem i Endomondo (pierwszy raz) i czas na start. 4 pętle przede mną.
START
Andrzej wystartował nas małą petardą, więc wszystko odbyło się z wielkim hukiem. Biegniemy długo z górki po płytach betonowych. Z powrotem będzie długo pod górkę. Potem skręt na leśną drogę, dobieg do drogi granicznej. Biegnę na czele razem z dwójką biegaczy. Na drodze granicznej pojawiły się górki, więc odpuściłem sobie i biegnę na trzecim miejscu. Pod górkę oszczędzam się, bo widzę, że to nie przelewki. Z górki zwalniam i biegnę bardzo ostrożnie, bo w każdej chwili można zaliczyć glebę. Tak dobiegam do nawrotu. Tutaj można dostać wodę i słodką herbatę. Nic nie biorę i biegnę z powrotem. Oczywiście tam gdzie było pod górkę teraz jest z górki i na odwrót. Męczące to było bardzo. Mijam Mirka i Ryśka. Oni robią jedno kółko. Dobiegam do końca drogi granicznej, wbiegam w las, dobiegam do podbiegu pod Górę Słowiańską. Długo pod górę i wreszcie pierwsza pętla skończona. Nawrót, kubek wody i dalej na drugą pętlę. Dwóch pierwszych oddala się szybko ode mnie, czwartego za mną nie widzę. Druga pętla jak pierwsza - męczyłem się trochę. Za to trzecią i czwartą już biegłem na luzie. Jedna przedmaratońskie wybiegania coś dają. Na każdym nawrocie i końcu pętli piłem wodę - to mi wystarczyło do ukończenia biegu w dobrej formie. Dystans maratoński ukończyło 7 biegaczy. Oprócz pierwszej trójki, na czwartym miejscu biegł znajomy ze Świnoujścia, na piątym i szóstym dwie dziewczyny, które przy mijaniu ciągle mnie dopingowały, a ja ich, na końcu nieznajomy biegacz. Wreszcie ostatni podbieg pod Górę Słowiańską. Patrzę na Endomondo, a tu czas nieubłagalnie zbliża się do 2 godzin. Lekko przyspieszam i jest...
META
Czas zmierzony przez Andrzeja - 1:59:59 - dokładnie taki sam jak zmierzyłem w Endomondo. Dystans wyszedł 21,170 km, więc półmaraton jest. GPS zawsze trochę przekłamuje. Otrzymuję wspaniały medal, zdjęcia i gratulacje. Do tego batonik i piwo, którego nie piję, bo przecież mam powrót samochodem. Czekam na następnych biegaczy, bo po zakończeniu miałem nadzieję, że ktoś mnie podwiezie do centrum. Wreszcie są wszyscy. Robimy pamiątkowe zdjęcia i tak zakończył się fajny bieg. Zabrałem się z fotografem, który podwiózł mnie aż pod prom. Nie czekałem długo, więc szybko byłem po drugiej stronie. W domu byłem koło godziny 21. Tutaj kolacja i zerknięcie na Endomondo. Danych dużo, ale czy warto tachać telefon na ręce? Mnie jakoś za bardzo nie przeszkadzał. Zegarka biegowego jakoś nie mam na razie zamiaru kupować, więc zostaje ta opcja. Chyba tylko na zawodach, bo na treningach wystarczy mi stoper z 10-ma międzyczasami.
Wyniki biegu:
1. Maciej Gołębiowski 1:50:10
2. Przemysław Stefańczyk 1:51:07
3. Jarosław Kosoń 1:59:59
4. Andrzej Skrzypiec 2:19:50
5. Karolina Romańska 2:32:27
6. Monika Murawska 2:32:29
7. Sebastian Salomonik 2:48:42
Do dwóch pierwszych długi dystans. Raczej w moim wieku niemożliwe, żebym ich pokonał kiedykolwiek. Można oczywiście próbować mocnego treningu, ale za mocny prowadzi do kontuzji. Muszę biegać co moje.
Relacja z biegu na lokalnej stronie internetowej: http://www.iswinoujscie.pl/artykuly/53923/
Zdjęcia z biegu: http://www.swinoujskie.info/2018/04/18/ix-polmaraton-w-worku-zdjecia/
Link - przepiękny medal X Półmaratonu w Worku
Na zdjęciu - profil trasy powiązany z prędkością biegu (z Endmondo oczywiście). Było pioruńsko pagórkowato, więc tempo skakało jak szalone.
Blog moga komentować wszyscy zalogowani czytelnicyDodaj komentarz do wpisu |