2018-01-06
Dostęp do wpisu:
Publiczny
| Najlepszy rok/Noworoczny Bielsk (czytano: 1046 razy)
Pierwszego stycznia rozpoczął się dla mnie nowy sezon biegowy. W słonecznym Bielsku Podlaskim, w miejscu, w którym 25 lat wcześniej kręcono klasycznego „Znachora”, niemal stupięćdziesięcioosobowa grupa biegaczy wyruszyła na jedną (5 km) lub dwie (10 km) pętle po sennych ulicach miasta. Niektórzy uczcili Nowy Rok przebraniami karnawałowymi, wszyscy „darowali sobie” ten dzień, kiedy większość odsypiała szaleństwa sylwestrowej nocy.
Bieg ułożył się dla mnie pomyślnie, mimo że dopiero niedawno rozpocząłem przygotowania po ponad miesięcznym roztrenowaniu. Utrzymując tempo w okolicach 4:00/km pokonałem dystans w czasie 39:41, co dało mi 8 m-ce w stawce i drugie w kategorii wiekowej. Z satysfakcją stanąłem, po raz drugi w życiu, na podium, a domowa spiżarnia wzbogaciła się o duży słoik miodu bowiem okazało się, że przy okazji byłem biegaczem, który na linię startu miał najdalej.
Najdalej, ale przecież nie czułem się obco w towarzystwie miejscowych biegaczy. Podlasie to mój ulubiony region. Ludzie są tam tak otwarci, życzliwi i przyjaźni, że zawsze z przyjemnością planuję starty w tamtych okolicach. Miałem się o tym przekonać podczas interwencji po „awarii” z kluczykami w samochodzie, na basenie, który tego dnia otwarty był tylko dla biegaczy i potem na ognisku, gdzie dwóch akordeonistów stworzyło niepowtarzalną, „swojską” atmosferę. I tak jak pisałem kiedyś „przyjeżdżajcie do Hajnówki na półmaraton”, teraz napiszę: chcecie aktywnie spędzić Nowy Rok ? Bieg Tura w Bielsku Podlaskim to dobre miejsce 😊
A jaki był sezon, który właśnie upłynął ?
Najlepszy z siedmiu dotychczasowych. Najlepszy, chociaż bez osiągnięcia głównego celu, jakim był bilet na start w Maratonie Nowojorskim bez losowania. Przepustką był czas 2:58:59 i niestety trochę zabrakło. Ale czterech przebiegniętych maratonów: w pięknej Barcelonie, surowym, deszczowym ale zachwycającym Hamburgu, radosnych Koszycach i oddychającej starożytnością Ravennie nie mogę zaliczyć do nieudanych. Czasy: 3:01, 2:59, 3:02 i 3:04 to wyniki, które zawsze będę z dumą wspominał. Cztery z sześciu moich najlepszych, maratońskich osiągnięć, zdarzyły się w 2017 roku, a że do rekordu życiowego zabrakło 20” a do Nowego Jorku 1’20”. Cóż…
2017 rok to także dwukrotnie poprawiana „życiówka” w półmaratonie. Najpierw w deszczowym biegu im. Janusza Kusocińskiego (Błonie-Borzęcin Duży), w sierpniu. A miesiąc później 1:23:55 w Półmaratonie Praskim, w Warszawie (piękna, wieczorna atmosfera Stadionu Narodowego i szybkie nogi). To mój najlepszy bieg w „karierze”. Była też, tradycyjnie, Hajnówka, w tym roku wyjątkowo gorąca i najlepszy mój wynik i miejsce w tym biegu. A także pierwsze w karierze podium w Biegu o butelkę mleka, w Piątnicy (7 m-ce i 2 w kategorii).
Dużo fajnych „dyszek”: Serock (3” od rekordu życiowego-38’25”), Platerów i Bieg Powstania (już po raz szósty). Piętnastka na Chomiczówce (poniżej godziny).
I pierwszy udział w sztafecie…jako „dolepek” do Nasielsk Baszta Team. Ponad 11 km po lasach, skarpach i piaskach wokół upalnego Wieliszewa. Wspaniali ludzie, wspaniała impreza, wyjątkowy dzień.
W 2017 roku poznałem nowych, fantastycznych „zapaleńców” biegowych. Zachwyciłem się nowymi miejscami i z wielką przyjemnością odwiedziłem poznane wcześniej. Cały rok zachowałem wysoką formę (mimo dręczącej mnie od lipca kontuzji) i nie straciłem zapału na następne wyzwania.
Po ośmiu latach biegania czuję się spełniony ale wciąż głodny, ciekawy i gotowy na więcej !!! 😊
Blog moga komentować wszyscy zalogowani czytelnicyDodaj komentarz do wpisu paulo (2018-01-08,08:35): Piękne maratony, rekordowe półmaratony, fajne "dyszki" a za tym wszystkim kryjąca się ogromna praca i piękna pasja :) Gratuluję, że tyle wykrzesałeś z siebie!
|