2017-12-02
Dostęp do wpisu:
Publiczny
| podsumowanie listopada 2017 (czytano: 324 razy)
Podsumowanie listopada 2017
Ilość przebiegniętych kilometrów: 0km
Ilość dni treningowych: 0
Średnia kilometrów na bieg: 0km
Czas spędzony na bieganiu: 0h:0m:0s
Udział w zawodach:
brak
W listopadzie wyszło okrągłe zero i wygląda to trochę smutno, ale pozwolę sobie wyjść trochę do przodu, żeby nie było, że przerwa się jeszcze przedłuży. Rekonwalescencja trwała 6 tygodni i wystarczy. Właśnie dziś, 2 grudnia, po 46 dniach przerwy, wróciłem do biegania. Co prawda do tej pory nie odczuwałem syndromu odstawienia, nie zgrzytałem zębami z tęsknoty, ale gdy tylko ruszyłem w trasę, momentalnie poczułem się jak nowonarodzony, choć… kondycja wyraźnie nie ta, co półtora miesiąca temu. Ale nie było wcale tak źle, jak się początkowo obawiałem - nie było oddychania jak miech kowalski, wypluwania płuc, zakwasów, nogi też za bardzo nie bolały (ale to z pewnością odczuję jutro), choć już w końcówce zaczęło brakować mi sił. Ale zarówno dystans (12km), jak i tempo (5:36/m) wyszły w miarę przyzwoite, jak na taki długi rozbrat z bieganiem. No i fajnie jest poczuć znowu to charakterystyczne zmęczenie i przypływ endorfinek - tego naprawdę mi brakowało. Ogólnie jestem więc bardzo zadowolony. Widać ta przerwa raczej pomogła niż zaszkodziła, bo czas na regenerację też jest niezbędny i tylko na tym skorzystałem. Można powoli szykować się do nowego sezonu biegowego i budować formę na wiosnę.
Blog moga komentować wszyscy zalogowani czytelnicyDodaj komentarz do wpisu |