2017-10-14
Dostęp do wpisu:
Publiczny
| Parkrun Świnoujście #66 na 6-lecie parkrun Polska (czytano: 932 razy)
Nie mogłem przegapić takiej rocznicy. 6 lat temu zainaugurował parkrun w Polsce.
Tydzień treningowy przed startem - 4 szósteczki. Pobudka miała być o 5:30, ale spojrzałem na zegarek o 5:20 i wstałem wcześniej. Temperatura 14 stopni, więc ciepełko. Tradycyjne ważenie - 73,5 kg. Coś dużo, ale wczoraj dużo zjadłem. Szybkie pakowanie, śniadanie, trochę internetu i wyjazd rowerem o 6:08. Ciemno jak w d... u murzyna, więc światła włączone. Niestety tylne raz świeciło, raz nie. Muszę koniecznie sprawdzić i naprawić. Dopiero za Międzyzdrojami przejaśniło się. Przyjazd na prom w Świnoujściu o 7:52, więc czas przejazdu 1:44. Tak jakoś rekordowo chyba. Nie ma się co chwalić - za szybko, za dużo energii stracone. W parku jak zwykle przejechałem trasę parkrunu. Liści dużo - trzeba uważać, żeby nie potknąć się o jakiś niewidoczny korzeń czy kamień. Dojechałem, przywitałem się, pogadałem, przebrałem się, rozgrzałem i byłem gotów na start. Coś jednak czułem się niezbyt mocny.
START
Ruszyłem jak zwykle, jednak pierwszy nie biegłem. Ruszył jak rakieta Mikołaj i za nim pociągnął Damian. Biegli razem przede mną. Starałem się ich dogonić, ale nie dogoniłem. Przed końcem pierwszego okrążenia Mikołaj już biegł sam, za nim Damian też sam sam, ja też sam. Za mną długo długo nic, chociaż się za bardzo nie rozglądałem i kogoś mogłem przeoczyć. Trzymałem równe tempo, ale jakoś wydawało mi się, że to tempo jakieś takie niezbyt szybkie. Ostatnia prosta i na początku asfaltu popatrzyłem na zegarek - 20:00, więc dzisiaj nie będzie rekordowo. Próbowałem zafiniszować. Trochę przyspieszyłem, ale to jakoś takie było toporne.
META
Czas - 21:00, więc nie jest tragiczne, ale dobrze też nie. Na wytłumaczenie mam to, że cały dystans biegłem sam. Gdybym biegł z kimś, to te kilka, kilkanaście sekund mogłoby być lepiej. Trzeba się jednak cieszyć z tego co jest. Trzecie miejsce, podiumowe zdjęcie, więc coś się zdobyło. Według współczynnika wieku też byłem trzeci.
Czas na powrót. Wyjazd sprzed promu - 10:14, przyjazd do domu - 11:31. Czas przejazdu 1:17, więc niespodziewany rekord trasy. Międzyzdroje - Kołczewo 35:04, lepiej niż ostatnio, gorzej od rekordu. Tak się zakończył mój 8 parkrunowy bieg. Co prawda już nie muszę ostro trenować, ale ciągnie wilka do lasu :)
Czołówka biegu:
1. Mikołaj Antkowiak 20:11 (64,57%)
2. Damian Mikiewicz 20:33 (63,26%)
3. Jarosław Kosoń 21:00 (73,17%)
4. Andrzej Skrzypiec 22.02 (73,45%)
5. Ryszard Pilz 22:03 (72,71%)
6. Hubert Padula 22:08 (61,22%)
7. Maciej Jasiakiewicz 22:57 (57,15%)
8. Marek Jasiuchna 23:29 (55,57%)
9. Robert Zapędowski 23:36 (60,10%)
10. Piotr Suski 23:40 (59,01%)
O 4 miejsce toczyła się zawzięta walka do końca. Rysiek nie dał rady. Musisz więcej potrenować :)
Zdjęcie - Tomasz Szafrański. Parkrunowe podium.
Blog moga komentować wszyscy zalogowani czytelnicyDodaj komentarz do wpisu |