Jestes
niezalogowany
ZALOGUJ

 

  WIZYTÓWKA  GALERIA [17]  PRZYJAC. [1517]   BLOG   STARTY   KIBIC 
 
Jarek42
Pamiętnik internetowy
Biegnę więc jestem, jestem więc biegnę

Jarek Kosoń
Urodzony: 1962----
Miejsce zamieszkania: Kołczewo
114 / 295


2017-09-16

Dostęp do
wpisu:

Publiczny
Parkrun Świnoujście #62 - wyrównany rekord (czytano: 655 razy)

PATRZ TAKŻE LINK: https://www.youtube.com/watch?v=z0gXpHiTAxs&feature=youtu.be

 

Tydzień treningowy przed startem - już przygotowania do półmaratonu. Jedna słaba dyszka, dwie dyszki z szybkimi podbiegami i dwie piętnastki. 10 kilometrów więcej, a robi różnicę.

Wstałem o 5.40 - trochę późno. Tradycyjne ważenie przed startem - 73,2 kg. Szybkie pakowanie, szybkie śniadanie i o godzinie 6.09 wyjazd jak zwykle rowerem. Tylko 8 stopni, ale grubo się nie ubierałem, bo tak u mnie trzeba przy jeździe rowerem. Rękawiczki biegowe oczywiście też założyłem pamiętając jak można przemarznąć. Jest szarawo, więc włączyłem światła aż do drugiej górki. Pierwszą górkę podjechałem powoli, dwie - częściowo na piechotę. Przyjazd na prom - 7.59, czyli czas przejazdu 1:50. Nie cisnę mocno, żebym miał energię na bieg. Znowu wnerwił mnie jeden z kierowców. Jadę pasem technicznym, a on jedzie sobie połową samochodu na tym pasie, a wolno nie jechał. Przejechał koło mnie o centymetry. Gdybym te kilka centymetrów odbił w lewo już by było po mnie. Na promie ubrałem dodatkową bluzę, żeby się trochę ocieplić. W parku jak zwykle przejechałem naokoło po trasie parkrunu. Zatrzymałem się na chwilę, bo słoneczko zaczęło przygrzewać. Jak miło jest w promieniach słońca :) Na starcie przywitałem się z organizatorami i biegaczami. Trochę jeszcze posiedziałem dla odpoczynku na ławeczce. W odpowiednio monitorowanym czasie przebrałem się, rozgrzałem i już mogłem startować. Przed startem jeszcze kilka słów organizatora o zajączkach z balonikami, które zaczęły biegać na parkrunie w ustalonym czasie. Mógłbym zgłosić się na 21 minut, bo ciągle się koło tego czasu kręcę, ale po co? W tym czasie mało kto biega, a jak biega to zając za bardzo nie jest mu potrzebny. Jeszcze następne kilka słów o parkrunie w Dniu Niepodległości, który będzie z kotylionami, medalami i pucharami, odliczanie od dziesięciu i...

START
Ruszyłem z kopyta na pierwszym miejscu. Co tam będę się oszczędzał. Biegłem tak gdzieś kilka metrów przed grupką biegaczy. Słyszałem jak mnie doganiali. Wcale nie uciekałem. Po kilkuset metrach dogonili mnie i przegonili. Trochę było ich dużo - pięciu biegaczy. Wśród nich mój stary znajomy - Remek i nowy - Mikołaj. Biegłem na końcu grupki trzymając się niej. Nie sprawiało mi to kłopotu, chociaż dyszałem jak lokomotywa. Biegliśmy tak w sześciu, później w pięciu. Remek spróbował pocisnąć mocniej i się oderwać, ale nie pozwoliliśmy mu na to. Tak przebiegliśmy półmetek. Gdzieś na trzecim kilometrze przyszły mi nowe siły i zaatakowałem nieco. Dobiłem do pierwszego miejsca. Niestety kilkaset metrów dalej sił zabrakło. Na długiej prostej spadłem szybko na piąte miejsce. Starałem się utrzymać jak największą prędkość, ale energii już nie było. Jak wbiegłem na asfalt spojrzałem na zegarek - 19:55 i wydawało się, że jest szansa na rekord. Przyspieszyłem nieco, ale tylko nieco. Mogłem jeszcze postarać się powalczyć z bezpośrednim konkurentem, bo był blisko, ale jakoś nie wyszło.
META

Spojrzałem na zegarek - 20:43, więc jest rekord. Niestety oficjalny czas to 20:44, czyli tylko wyrównanie rekordu. A tak było blisko. Za to według współczynnika wieku wygrałem. 5 miejsce na 81 startujących. A wydawało się, że będzie znacznie mniej ludzi. Wielu przychodzi na ostatnią chwilę.

Czołówka biegu:
1. Mikołaj Antkowiak 20:15 (64,36%)
2. Remigiusz Joppek 20:16 (72,78%)
3. Robert Rumistrzewicz 20:21 (63,47%)
4. Maciej Gołębiowski 20:41 (62,37%)
5. Jarosław Kosoń 20:44 (74,12%)
6. Damian Mikiewicz 21:14 (61,22%)
7. Piotr Kudaś 22:09 (58,24%)
8. Artur Rumistrzewicz 22:22 (61,03%)
9. Maciej Jasiakiewicz 22:57 (57,15%)
10 Hubert Padula 23:00 (58,91%)

Starzy niestety przegrali. Wytrzymać końcówkę i poniżej 20:30 można zejść.

Czas na powrót. Trochę poczekałem na prom, bo dopiero przybijał. Już po drugiej stronie, o 10:12 wystartowałem do domu. Ubrałem się na krótko. Trochę na początku zmarzłem w ręce, ale później było OK. Przyjazd do domu - 11.31, czyli czas przejazdu 1:19, tylko o minutę gorzej od rekordu. Międzyzdroje - Kołczewo - 35:38, więc dużo gorzej od rekordu (34:16), chociaż starałem się cisnąć ile sił w nogach i powietrza w płucach. Tutaj tę minutę straciłem.

Podsumowując - nie jest źle. Większa intensywność treningów, zmęczenie organizmu większe, a ja biegam całkiem nieźle. Trochę świeżości i można byłoby poszaleć coś więcej. Z drugiej strony, to był świetny trening rowerowo-biegowy. Myślałem jakim treningiem biegowym go zastąpić, gdybym nie mógł pojechać. Wyszło mi wybieganie 20 km, i taki dystans bym pobiegł. Na razie wolę jednak parkrun, chociaż trzeba uważać na zdrowie.


Zdjęcie - Joanna Szafrańska. Kończymy pierwsze okrążenie
Link - filmik z biegu

Blog moga komentować wszyscy zalogowani czytelnicy

Dodaj komentarz do wpisu







 Ostatnio zalogowani
Lechsal
14:04
Admin
13:42
BemolMD
13:21
ProjektMaratonEuropaplus
13:17
Grzegorz Kita
13:12
biegacz54
13:01
elvis1987
12:41
VaderSWDN
12:16
Tyberiusz
12:09
SantiaGO85
12:08
tadeusz.w
11:39
Raffaello conti
11:26
Mirek73
11:23
Jurek D
11:23
gora1509
11:05
fit_ania
10:52
|    Redakcja     |     Reklama     |     Regulamin     |