2017-09-09
Dostęp do wpisu:
Publiczny
| III Dziwnowska Liga Biegowa - 6 bieg. Rekord, podium i deszcz (czytano: 973 razy)
Wreszcie nadszedł dzień prawdy. Dziwnów - Dziwnówek - Dziwnów, 9,440 km, PB - 41.05 (2015).
Tydzień treningowy przed startem - zbieranie energii, więc mniej biegania. W poprzednią sobotę - 5 km parkrunu i 68 km jazdy rowerem (28 km w szybkim tempie), 4 biegi po 6 km i dwa dni odpoczynku.
Dzień i noc przed biegiem - deszcz, deszcz i jeszcze raz deszcz. W sobotę ma nie padać, chociaż zachmurzenie będzie duże. Na kolację makaron.
Wstałem o 6.00. Obowiązkowe ważenie dało wynik 73,6 kg, o całe 1,6 kg więcej niż tydzień temu. Gdzieś tak jednak koło tych 73 kilogramów się kręcę. 72 kg to jeszcze nie ten czas. Internet, śniadanie, pakowanie, i...
8.20 - wyjazd rowerem do Dziwnowa. Padał drobny deszczyk, tak że przemokłem trochę. Gdzieś po drodze stwierdziłem, że nie wziąłem opasek uciskowych na uda. Nic to - da się przeżyć. Zdenerwował mnie jeden kierowca. Jechał z naprzeciwka i ciął zakręt na podwójnej ciągłej. Zjechał na drugą połowę jezdni przejeżdżając tuż przede mną. Jacy to ludzi są bezmyślni. Do Dziwnowa na miejsce startu dojechałem o 9.04. Czas przejazdu - 44 minuty. Szybciej niż zawsze, bo im zimniej, tym szybciej trzeba jechać, aby nie zmarznąć. Postawiłem rower przy starcie na widoku. Ubrałem płaszcz foliowy, żeby było trochę mi cieplej, bo deszcz przestał padać. Trochę postałem, trochę pogadałem z organizatorami i biegaczami, zapisałem się jako jeden z pierwszych. Jednak za wcześnie byłem. Tak 20 minut później byłoby w sam raz. Przebrałem się, rozgrzałem i już byłem gotowy do wielkich czynów. Jeszcze kilka słów organizatora o trasie i...
START
Ruszyłem szybko na pierwszej pozycji. Wkrótce jednak przegonił mnie Przemek, co było do przewidzenia i mój stały konkurent Grzesiek, co było nie do przewidzenia. Grzesiek przed startem mówił, że mało co trenował. Jak na to mało, to tempo miał niezłe. Starałem się utrzymać równe tempo i po jakimś czasie dogoniłem go i przegoniłem. Jednak przez dłuższy czas trzymał się blisko mnie. Wbiegłem do lasu. Góra, dół, góra, dół, prawie jak w górach. Dobiegłem do Dziwnówka. Tam nawrót i z powrotem do Dziwnowa. Raz się oglądnąłem. Grześka za mną już nie było, był za to Krzysiek. Czyżby znowu chciał mnie pokonać? Przede mną widziałem jeszcze na długiej prostej lidera - Przemka. Starałem się biec równym długim krokiem. Dobiegłem do Dziwnowa, skręciłem na promenadę i końcówka. Oglądnąłem się dyskretnie - była bezpieczna przewaga. Ostatnie metry, to zaostrzona uwaga, żeby skręcić w odpowiednią drogę. Wreszcie skręt i wszystko co miałem rzuciłem na ostatnie metry.
META
Zerknąłem na zegarek - rekord!!! 40.29, poprawiony o 36 sekund. Tempo 4:17 min/km. 2 miejsce na około 40 startujących. Jakoś nie cieszyłem się z tego za bardzo. A powinienem. Kosztowało mnie to dużo wysiłku na treningach i parkruno-treningach. Wręczenie pucharów i dyplomów dla najlepszych zakończyło ten bieg. Za 2 miejsce otrzymałem dyplom (nr. 150, jak okazało się później).
Jeszcze wspólne zdjęcie i można wracać do domu.
11.15 - wyjazd. Zaczął padać deszcz. Na końcu Dziwnowa włączyłem jak zwykle stoper. Ścieżka rowerowa Dziwnów - Międzywodzie jest przebudowywana, więc nie musiałem po niej jechać. Po szosie jest szybciej, ale niebezpieczniej. Deszcz padał i padał, a ja jechałem i jechałem. Wreszcie dojechałem szczęśliwie. W domu byłem o 11.48, czyli czas przejazdu to 33 minuty. Dziwnów - Kołczewo - 28:30, o wiele słabiej niż moje rekordowe czasy. Nie wszystkie rekordy da się pobić.
Podsumowując - niezły czas. Forma wreszcie lepsza niż w tamtym roku. Kto trenuje ten ma :)
Wyniki czołówki:
1. Przemysław Troszczyński 37:38
2. Jarosław Kosoń 40:29
3. Zdzisław Kowalski 41:03
4. Grzegorz Materka 41:51
5. Michał Skrzypczak 42:54
6. Waldemar Brząkała 43:41
7. Grzegorz Stępniak 43:53
8. Robert Bieć 43:58
9. Joanna Paczyńska 44:15
10. Piotr Roczniak 44:37
11. Dorota Kowalska 44:46
Krzysiek i Grzesiek też pobili swoje rekordy życiowe, więc było rekordowo. Grzesiek ze mną przegrał, ale odrobił w klasyfikacji generalnej kilkanaście sekund. Sumując czasy trzech krótkich dystansów Zdzisiek jest lepszy ode mnie o kilkanaście sekund. Dobrze by było te sekundy odrobić za trzy tygodnie w biegu przełajowym koło Łukęcina. Wtedy w półmaratonie wystarczyłoby przybiec razem. Tak czy inaczej trzeba się na półmaraton solidnie przygotować.
Klasyfikacja generalna DLB 2017 po 6 biegach:
https://www.maratonypolskie.pl/mp_index.php?dzial=2&action=44&code=44834
Zdjęcia - organizator
Blog moga komentować wszyscy zalogowani czytelnicyDodaj komentarz do wpisu |