2017-07-29
Dostęp do wpisu:
Publiczny
| Bieg ku Słońcu - Wisełka 2015-2017. Dwa trzecie miejsca i trzeci kubek (czytano: 1037 razy)
W tamtym roku biegałem w Biegu ku Słońcu w Dźwirzynie, w tym roku pobiegłem w Biegu ku Słońcu w Wisełce. Nazwy te same, termin w tym roku dokładnie ten sam, tylko skala imprez z dwóch krańców biegania. Dźwirzyno - bieg na kilkaset osób, Wisełka - mały skromny bieg.
Dwa lata temu też biegałem w Wisełce i zająłem wtedy 3 miejsce. Nie pojechałem wtedy na rozdanie nagród. Ciekawe co dawali? W 2016 roku chciałem pobiec, ale akurat bieg był w tym samym czasie co 4 Mile Jarka, więc wybór był oczywisty.
Wiedziałem, że ten bieg jest organizowany pod koniec lipca i za bardzo nie jest reklamowany w internecie. Pozostało więc udać się bezpośrednio do Wisełki i tam poszukać odpowiedniej informacji. Pojechałem rowerem - wisiał afisz - VII Dni Wisełki i w ramach tych dni rozegrany będzie bieg. Dla dorosłych w dwóch kategoriach - 16-35 lat i 36 lat i wzwyż. Tydzień przed biegiem zdecydowałem, że to ja trochę poreklamuję ten bieg. Pojechałem więc jeszcze raz do Wisełki, zrobiłem zdjęcie afisza i już mogłem zgłosić bieg na MaratonyPolskie.pl.
Rano - obowiązkowe przedstartowe ważenie - 73,2 kg. Waga się zmniejsza, forma chyba rośnie? Na śniadanie - to co zwykle - trzy kromki chleba z margaryną i miodem i duży kubeł herbaty. Biegi miały rozpocząć się o godzinie 11.00, więc wyruszyłem rowerem o godzinie 10.40. Przed Wisełką jest spora górka. Dojechałem na luzie do połowy i żeby zachować wszystkie siły na bieg - doszedłem już na piechotę do szczytu. Potem szybka jazda z górki i dojazd na miejsce biegu. Byłem przed 11. Tak na na pierwszy rzut oka, to było kilku lepszych biegaczy. Zapisałem się. Nie musiałem nawet mówić do jakiej kategorii, bo po pierwsze pani zapisująca mnie poznała, po drugie - przecież widać, że jestem starszy niż 35 lat. Prowadzący zawody poinformował, że trasa została skrócona ze względu na błoto i kałuże. Miało być 2 kilometry, będzie gdzieś około 1,8 km. Krótka rozgrzewka - standard z treningów i już wołają na start. Biegi dzieci jakoś szybko przeszły. Na starcie policzyłem 12 biegaczy, w tym dwie panie.
START
Dwóch ruszyło z kopyta i wiadomo było, że dwa pierwsze miejsca są już zaklepane. Biegnę na trzecim miejscu. Staram się zachować równe tempo. Przeszkadza mi w tym błoto. Wczoraj była potężna ulewa i nie zdążyło jeszcze przeschnąć. Przezornie włożyłem swoje crossówki, więc nie jest tak źle. Z tyłu kilku biegaczy chce mnie koniecznie prześcignąć. Dobiegam do półmetka. Okrążam dwóch panów, którzy wyznaczają półmetek i już tylko 900 metrów do mety. Oglądam się do tyłu - zachowuję bezpieczną odległość od czwartego. Pod górkę, z górki, jeszcze raz pod górkę, przyspieszenie na finiszu i...
META
Trzecie miejsce, drugie w kategorii - ciągle to pierwsze miejsce mi ucieka. Właśnie to miejsce zajął Adam Jagieła - znany biegacz na wakacjach, który dwa lata temu był pierwszy. Czas - 7:28. Przy 1800 metrach dawałoby to tempo 4:09 min/km, ale jaki to był dokładnie dystans - któż to wie. Na mecie każdy dostawał po Twixie i po butelce wody - było więc prawie jak na wielkich biegach. Nagrody będą wręczane dopiero o godzinie 16, więc szybko się przebrałem i z powrotem do domu. Pod górkę już jechałem cały czas. Dobry trening siłowy.
Przed 16 wyjechałem do Wisełki na rozdanie nagród. Cisnąłem mocno. Zwycięzcy dostali puchary i upominki. Jako, że nie byłem zwycięzcą, dostałem tylko upominki - gadżety z logo Wolina. Z powrotem też mocno cisnąłem. Zdążyłem przed deszczem :)
W domu zorientowałem się, że dostałem trzeci kubek z biegów. Pierwszy był z maratonu Świnoujście - Wolgast, drugi z biegu na 10 km w Goleniowie. Trzeci to już kolekcja, więc stoją sobie teraz razem. Czy będzie czwarty?
Zdjęcie - tak komunikowali się ludzie w czasach przedinternetowych :)
Blog moga komentować wszyscy zalogowani czytelnicyDodaj komentarz do wpisu |