2017-07-22
Dostęp do wpisu:
Publiczny
| Parkrun Świnoujście #54. Jak w zegarku (czytano: 915 razy)
PATRZ TAKŻE LINK: http://www.parkrun.pl/swinoujscie/
Przebiegłem pierwszy parkrun i postanowiłem, że bieg ten włączę do swoich treningów. 60 km rowerem i 5 km biegiem - trening wytrzymałościowo - prędkościowy. Będę go stosował w okresie przygotowawczym. A że przygotowuję się do wrześniowych biegów DLB, więc planuję kilka razy go zastosować w lipcu i sierpniu.
Dzień przed biegiem zrobiłem sobie wolne w treningach, żeby mieć energię na start. Może uda mi się poprawić bardzo dobry (jak na mnie) wynik - 20:44?
Noc jak zwykle nieprzespana dobrze. Wstałem o godzinie 5. Temperatura - 17 stopni. Waga - 73,9 kg. Zjadłem śniadanie - trzy chlebki z margaryną i miodem popite dużym kubłem herbaty. Spakowałem wszystko do sakwy rowerowej. Z powrotem planowałem zakupy, a na to potrzeba dużo miejsca, więc plecaczek byłby za mały. Wyjazd - 5.55. Jechałem tym razem sam, bo synowi się nie chciało. Postanowiłem się nie szczypać i w jedną i drugą stronę pojechać po szosie. Do Świnoujścia spokojnie, podchodząc pod trzy największe górki między Kołczewem a Międzyzdrojami, z powrotem - na maxa, cały czas jadąc, z przerwą na zakupy w Międzyzdrojach. Do promu w Świnoujściu dojechałem o godzinie 7.48, czyli 28,5 km zrobiłem w 1:53:00. W Międzyzdrojach przy białym znaku byłem o 6.55, do Netto na końcu Międzyzdrojów dojechałem po 8 minutach. Przepłynąłem promem o godzinie 8.00, o 8.10 byłem po drugiej stronie. Jeszcze dojazd na parkrun, przy czym nie jechałem prosto, tylko zrobiłem sobie rundkę rowerem po trasie parkrunu. W biegu nie ma czasu na oglądanie się, więc chciałem się dokładniej rozglądnąć. Dotarłem w końcu na start. Chwila odpoczynku, przebranie się, rutynowa rozgrzewka. W międzyczasie przywitanie się ze znajomymi, trochę pogaduszek o biegu i biegach przede wszystkim i...
START
Mniej ludzi niż tydzień temu, więc mniejszy tłok. Biegnę w czubie na drugim miejscu. Zakręt i wbiegamy na alejkę. Sylwek i jeszcze jeden biegacz wyprzedza mnie, Remek i Piotrek dogania i przegania. Utrzymałem się przy nich bez problemu. Tak biegniemy jedno okrążenie. Doganiamy jednego biegacza, przeganiamy. Drugie okrążenie - ja cięgle za parą Remek - Piotrek, lecz już metr, dwa, trzy... Wbiegamy na długą drogę ziemno - kamienną i odstaję coraz bardziej. Próbuję trzymać mocne tempo, bo przecież rekord czeka. Na ostatniej prostej daję z siebie wszystko.
META
Wyłączyłem stoper, popatrzyłem, no i czas dokładnie taki sam jak w poprzednim tygodniu - 20:44. Cóż - lekkie rozczarowanie. Przeciwnicy pobiegli słabiej niż tydzień temu, więc tylko się wydawało, że rekord jest mój. Jeszcze mogłem mieć nadzieję, że będzie oficjalnie 20:43, ale nie było. Było za to słabiej - 20:45. 5 miejsce na 93 startujących, czyli współczynnikowo miejsce/startujących - lepiej niż w zeszłym tygodniu. W zeszłym tygodniu - 14/145=0,10, dzisiaj - 5/93=0,05. Współczynnik wieku - 74.06% i według tego współczynnika drugie miejsce. Ciągle gonię to pierwsze, może kiedyś dogonię? Po biegu losowanie nagród - nie wylosowałem. Czas było się zbierać. Przebrałem się, no i na prom.
Na drugiej stronie byłem przed 11. Wyjazd sprzed promu - 10.52, przyjazd do Netto w Międzyzdrojach - 11.26, czyli 34 minuty. Cisnąłem mocno, chociaż parka - on i ona spokojnie mnie wyprzedziła. Na wytłumaczenie mogę powiedzieć, że rower to nie mam jakiś luks, a i siły nie te co w młodości. Zakupy w Netto, potem w Lidlu i przy biały znaku Międzyzdroje byłem o godzinie 12.11. Włączyłem stoper. Teraz długo pod górkę, potem z górki, potem przed Wisełką bardzo sztywny podjazd, potem znowu z górki, w Wisełce ostro pod górkę i z górki, dojazd do Kołczewa. Na pierwszej górce wyprzedził mnie jakiś kolarz - mogłem sobie uzmysłowić ile mi brakuje do jako takiego kolarza. Na drugiej górce - drugi kolarz zrobił podobnie - śmignął i tyle go widziałem. Chciałem za nim krzyknąć, ze daleko jeszcze do Tour de France, ale ostro dawałem pod górkę i mi się odechciało żartów. Z Międzyzdrojów Do Kołczewa (białe znaki miejscowości) stoper pokazał 36:04. Do domu przyjechałem o godzinie 12.49. Licząc całą drogę - wyszło 1:20:00. No to już jest coś. O 33 minuty lepiej niż w pierwszą stronę.
Wyniki czołówki:
1. Piotr Moździerz 18:41 (69,13%)
2. Sylwester Swędrowski 19:13 (69,04%)
3. Remigiusz Joppek 20:18 (72,66%)
4. Piotr Kwiecień 20:28 (68,24%)
5. Jarosław Kosoń 20:45 (74,06%)
6. Mirosław Zygmunt 21:00 (70,79%)
7. Mariusz Bień 21:21 (67,45%)
8. Kamil Mazur 21:45 (59,77%)
9. Tomasz Bajda 21:50 (62,06%)
10. Jan Zienkiewicz 21:59 (62,55%)
Podsumowując - trening odbyty. Rekordu parkrunowego nie było, ale jestem regularny jak w zegarku. Za to pobiłem rekord przejazdu rowerem na trasie Świnoujście - Kołczewo - 1:20:00 i na trasie Międzyzdroje - Kołczewo (białe znaki miejscowości) - 36:04.
Zdjęcie - organizator. Ciągle muszę kogoś gonić
Link - można sobie zobaczyć wyniki
Blog moga komentować wszyscy zalogowani czytelnicyDodaj komentarz do wpisu marekpawelec (2017-07-26,14:38): Gratuluję samodyscypliny. Gdybyś jeszcze rano popływał w wannie to z parkruna zrobiłby się triathlon. Pozdro. Jarek42 (2017-07-26,14:58): Na triatlon wystarczyło przejechać 500 metrów i popływać w morzu.
|