2017-07-15
Dostęp do wpisu:
Publiczny
| Parkrun Świnoujście #53. Debiut na pierwszą rocznicę (czytano: 1011 razy)
PATRZ TAKŻE LINK: https://www.maratonypolskie.pl/mp_index.php?dzial=2&action=44&code=44960
Od jesieni 2016 roku wybierałem się na parkrun Świnoujście i wreszcie się wybrałem. Tak się złożyło, że nie sam. Mój syn Marcin pojechał ze mną i zadebiutowaliśmy razem.
Dzień przed biegiem już było wiadomo, że pojadę. Prognoza pogody była słoneczna. Marcin akurat był w domu i postanowiłem go namówić. Namówiłem, więc szybka rejestracja, wydrukowanie kodu i mógł już startować. Ja swój kod miałem już jesienią 2016 roku. Na kolację makaron - trzeba coś przecież zrobić dla jutrzejszego wyniku.
Sen niezbyt udany. Wstałem przed piątą. obowiązkowe ważenie - 74,2 kg, czyli forma wagowa jest. Śniadanie - powróciłem po eksperymentach do margaryny z miodem. Do tego duży kubeł herbaty.
O godzinie piątej - bardzo zimno - tylko 9 stopni. Z upływem czasu temperatura rosła, ale nim urosła trochę zmarzły mi ręce.
Wyruszyliśmy rowerami dokładnie o 5.52. Do Międzyzdrojów nie jechaliśmy szosą, tylko trochę zielonym szlakiem, trochę Bałtyckim Szlakiem Rowerowym R10. Umordowaliśmy się, bo było na początku błoto, później wyboje. Pod górki podchodziłem na piechotę, żeby się za bardzo nie zmęczyć, ale i tak się zmęczyłem. Z Międzyzdrojów jechaliśmy już szosą. Było szybciej i lżej. Do przystani promów dojechaliśmy o godzinie 7.46. Dystans 28,5 km pokonaliśmy w 1:54:00. Przepłynęliśmy promem na drugą stronę i szybko dojechaliśmy na miejsce parkrunu. Organizatorzy już szykowali bieg. Pogadałem trochę ze znajomymi, przebrałem się, rozgrzewka i już można było startować. Parkrun Świnoujście obchodził roczek, więc nie mogło zabraknąć okolicznościowych przemówień. Wyróżniający się biegacze i kijkarze otrzymali pamiątkowe puchary. Organizatorka parkrunu, która rozmawiała ze mną i z synem przed biegiem, wymieniała skąd są uczestnicy - ze Świnoujścia, z Kołczewa, ze Szwecji. Taka kolejność rozbawiła mnie :)
Wreszcie...
START
Jakoś nie byłem w pierwszym rzędzie, więc na początku musiałem trochę ludzi powyprzedzać. Gdzieś przed pierwszym kilometrem doścignąłem Ryśka Pilza.
Biegłem razem z Remkiem Joppkiem, który złamał kiedyś już tutaj 20 minut, więc tempo było dobre, a nawet za dobre. Koło drugiego kilometra już mi zaczął uciekać i uciekł. Pierwsze okrążenie, czyli 2,5 km, ukończyłem w niezłej formie. Zmęczenie narastało, ale próbowałem utrzymać tempo. Gdzieś na trzecim kilometrze dogonił mnie Janek Michalski. Najpierw mnie wyprzedził i odstawił o kilka metrów, później go doszedłem, ale w końcu okazał się trochę szybszy. Myślałem, że jeszcze w końcówce coś zawalczę, ale już nie miałem na to sił. Zresztą blisko mety już wiedziałem, że złamię 21 minut i odpowiedniego bodźca zabrakło.
META
Czas - 20:44. Miałem pobiec szybciej niż rekord M55 (21:16) i pobiegłem. Cel zrealizowałem. Tempo - 4:09 min/km. Chodziły słuchy, że jest tutaj 5200 m, ale po czasie widzę, że jest to mało prawdopodobne. Następny cel - złamanie 20 minut. Miejsce 14 na 145 startujących, co było rekordem frekwencji. Współczynnik wieku - 74,12%, co dało piąte miejsce w tym biegu i 11 miejsce w historii parkrunu Świnoujście. Marcin pobiegł świetnie jak na niego. Niewiele biegał, więc wynik 24:16 i 40 miejsce trzeba uznać za wielki sukces.
Na mecie każdy otrzymał coś z materiału, koloru brązowego. Myślałem, że to koszulka. Okazało się, że to nie koszulka, tylko buff. Właśnie buffa potrzebowałem na zimę i myślałem nad tym jak zdobyć jakiegoś. Nie muszę już myśleć - sam przyszedł do mnie :)
Po biegu odbyło się losowanie nagród. Marcin wylosował torbę plażową, ja - już bez losowania - długopis. Będę miał czym zapisywać swoje treningi. Oczywiście był jeszcze tort urodzinowy. Dla każdego starczyło.
Bieg się skończył, więc trzeba wracać do domu. Z powrotem postanowiliśmy jechać mocniejszym tempem. Wyjazd - 11.10. Do Międzyzdrojów (Netto na początku Międzyzdrojów) dojechaliśmy o godzinie 11.45, czyli w 35 minut. Tutaj zrobiliśmy zakupy i pojechaliśmy dalej. Znowu nie jechaliśmy po szosie, tylko mniej więcej tak samo jak w pierwszą stronę. Mnie więcej, bo pod koniec nieco nadłożyliśmy drogi, aby ominąć błotnistą końcówkę. Wyjazd - 11.57, przyjazd - 13.07. To znaczy ja przyjechałem, bo Marcin na końcówce dołożył mi 2 minuty. Stare nogi to nie to co młode. W sumie w drugą stronę jechaliśmy 1:45:00, czyli 9 minut lepiej niż w pierwszą.
Wyniki czołówki:
1. Piotr Bakan 17:03 (79,18%)
2. Kamil Stępień 17:07 (76,24%)
3. Piotr Moździerz 18:47 (68,77%)
4. Jacek Giba 18:53 (75,64%)
5. Dariusz Borko 19:06 (68,32%)
6. Robert Derda 19:22 (72,63%)
7. Daria Potomska 19:31 (77,46%)
8. Bartosz Ślaski 19:39 (66,75%)
9. Kamil Mazur 20:10 (64,46%)
10. Remigiusz Joppek 20:11 (73,08%)
11. Piotr Kwiecień 20:19 (68,74%)
12. Janusz Michalski 20:37 (72,11%)
13. Daniel Szlaga 20:41 (66,48%)
14. Jarosław Kosoń 20:44 (74,12%)
15. Mirosław Zygmunt 21:10 (70,24%)
16. Jakub Dunajko 21:22 (63,18%)
...
40. Marcin Kosoń 24:14 (53,78%)
Podsumowując - było świetnie. Jazda rowerem, bieg, uzyskany czas, nagrody, tort - wszystko na tak. 60 km rowerem i 5 km biegiem - to już jest coś.
Takie jeszcze moje spostrzeżenie. Gdyby parkruny odbywały się o godzinie 10, to myślę, że byłaby o wiele większa frekwencja.
Link - jak się wybierałem prawie rok na parkrun
Zdjęcie - organizator. Silna ekipa :)
Blog moga komentować wszyscy zalogowani czytelnicyDodaj komentarz do wpisu |