2017-06-28
Dostęp do wpisu:
Publiczny
| Moja wiosna biegowa (czytano: 1009 razy)
Po dwóch, udanych, maratońskich występach za granicą wróciłem z radością, żeby wystartować w kilku, krajowych imprezach biegowych, wierząc, że będą wyjątkowe. I tak było w istocie.
Wybrałem zawody na wschód od Wisły, imprezy lokalne, tworzone przez zapaleńców i pasjonatów, w małych miejscowościach, "z klimatem". Czyli takie jakie lubię najbardziej.
Dwie "dyszki", dwa półmaratony w ciągu siedmiu tygodni, aby wykorzystać wypracowaną formę, podtrzymać motywację i "last but not least" - aby poczuć ten wyjątkowy klimat biegowych spotkań.
Najpierw był Bieg Wojciechowy w zamglonym Serocku, gdzie najpierw leniwą marszrutą na 600 m mieszkańcy uczcili imponującą rocznicę powstania miasta, a potem z Rynku wyruszyło ponad 200 osób aby po płaskich ulicach tej nadwiślańskiej miejscowości powalczyć o swoje "życiówki" albo po prostu aktywnie spędzić czas w tą senną niedzielę. Mi do rekordu zabrakło ledwie 3", czego pośrednim "winowajcą" był źle spisujący się tego dnia zegarek. Cóóóżżż… Lekkie rozczarowanie zrekompensowała mi obecność pogodnej i "nakręconej na bieganie grupy z Nasielska. Oj, pobiegniemy my jeszcze razem… Na całkiem bogate nagrody, wśród których był lot paralotnią i wykwintne obiady w nadwiślańskich kurortach nie udało mi się niestety "załapać", ale impreza warta była uczestnictwa. Podobno jest tu jeszcze malowniczy Bieg Niepodległości z trudną, ale urokliwą trasą wzdłuż koryta rzeki…
Kolejnym Wydarzeniem, na mojej biegowej ścieżce, był, już po raz czwarty, Półmaraton Hajnowski. Kiedyś napisałem o nim relację na tym portalu i od tego czasu wciąż chcę tam przyjeżdżać, można powiedzieć, że wręcz uzależniłem się od tej atmosfery, tych ludzi, tej bogatej otoczki, trasy, ogniska, Puszczy (której niestety ubywa) i nie zamierzam się z tego uzależnienia leczyć ! Wprost przeciwnie, zarażam kolejne osoby ! Tym razem było nas w Białowieży już 6 osób Hasło "Jedźcie do Hajnówki na półmaraton" jest wciąż aktualne. A że przy okazji wybiegałem 1:26:00 i 13 m-ce (mimo upalnej pogody mój najlepszy wynik tutaj i drugi, najlepszy, w ogóle) to tym bardziej nie mogę doczekać się następnego maja !
W Hajnówce "od zawsze" jest Taki Gość (brał udział we wszystkich edycjach), który dzierżąc w dłoniach transparent przemierza puszczańskie ścieżki, a potem, na ognisku, rozstawia swój stolik i częstując wyborną nalewką zachęca do udziału w organizowanych przez siebie biegach. Jak byłem tam po raz pierwszy, zapraszał do "Biegu o żywą świnię", teraz proponuje "Bieg z butelką mleka". Wszystkie wydarzenia odbywają się w okolicach Łomży a więc w ulubionym przeze mnie kierunku. Oryginalność i pogoda ducha, bijąca z Mariusza "Pozdrawiam" sprawiły, że i ja zdecydowałem się dołączyć. Dodatkowo skusił mnie charakter imprezy. Cały dochód z wpisowego za "Półmaraton z butelką mleka"(bo biegnie się z autentyczną butelką po mleku spod znanej każdemu mleczarni w Piątnicy) przeznaczany jest na cel charytatywny. Uczestnik może sam wybrać sobie cel spośród zaproponowanych. A mimo to w pakiecie startowym jest jeszcze m.in. plecak biegowy, wyśmienity, regionalny posiłek oraz znacząca liczba nagród finansowych. Każdemu mówię o tym i mówić będę ! Wybierajcie takie biegi, gdzie ktoś nie mówi ci na mecie, że masz wybierać między wodą a izotonikiem (tysiące uczestników wiedzą o jaki(e) bieg chodzi) albo łaskawie pozwala ci kupić swoje produkty, z który część przekaże na SWOJĄ fundację. Jedźcie do Mariusza, do Łomży, Piątnicy, Giełczyna, bo on naprawdę POMAGA ! A przy okazji tworzy fantastyczną imprezę dla kilkuset osób.
Trudną, pofałdowaną trasę, wśród nadnarewskich pól, zawsze będę wspominał jeszcze z jednego powodu. To tutaj wywalczyłem swoje pierwsze miejsce na podium. Byłem drugi w kategorii wiekowej i siódmy na trasie. Bieg nie był duży, ale wysiłek przez to nie był mniejszy a satysfakcja, że moje codzienne starania zaprowadziły mnie na to miejsce, jest nie do przecenienia.
I wreszcie Platerów. Miejscowość najmniejsza ze wszystkich opisanych. 30 km od granicy z Białorusią, na krańcach województwa mazowieckiego. A w tej miejscowości straż obficie polewająca wodą z sikawek, kiełbaska z rożna, jabłkowe łakocie i mocne "coś"! A nade wszystko ponad pięćset osób na trzech dystansach (415 na 10 km), trzy wymagające pętle (choć nie aż tak jak w Piątnicy) i znów cel charytatywny (25% wpisowego) ! Do tego piękna koszulka, zaprojektowana przez dziecko, medal z rąk Pani Lidii Chojeckiej ("ambasador" biegu, należącego do cyklu "Grand Prix Traktu Brzeskiego") i losowanie lokówek i czajników (bez sukcesu) Ale, ale było jeszcze coś/ktoś czego/kogo do tej pory nie doświadczyłem…na ostatniej prostej stał raper przybijający "piątki" i tworzący rymy do przebiegających zawodników (dwa razy "zastanawiał się" skąd "40" na mojej koszulce). Super pomysł, super bieg i tylko zabrakło obiecanego cydra…ale nie można mieć przecież wszystkiego. Konkurencja była mocna a ja trochę za szybko zacząłem i byłem chyba trochę wyeksploatowany ostatnimi startami. 35 m-ce i 39:36 nie jest w tych warunkach najgorsze.
Cztery Wyjątkowe biegi, cztery Wyjątkowe miejsca. W nich Wyjątkowi ludzie, mający fajne pomysły, wyobraźnię i pasję. Wschodniopolska (i nie tylko) społeczność biegowa. Beatiful
Blog moga komentować wszyscy zalogowani czytelnicyDodaj komentarz do wpisu paulo (2017-06-28,08:43): urokliwe miejsca z klimatem to piękna odskocznia od naszych asfaltów. Bardzo przydaje się do ładowania akumulatorów. Też taką odskocznię mam zimą w Biedrusku, a latem pozostaje mi kiedyś wybrać się na wschód :) POZDRAWIAM (2018-01-12,08:16): Miłe jest przeczytać taką opinię o swojej pracy, która tak na prawdę nie jest pracą :) organizuje imprezy biegowe dla amatorów biegania bo sprawia mi to frajdę. W tym roku dodatkową pamiątka z biegu z butelką mleka będzie koszulka biegowa o ile oczywiście ktoś będzie chciał w niej pobiec. pozdrawiam Mariusz
|