Jestes
niezalogowany
ZALOGUJ

 

  WIZYTÓWKA  GALERIA [17]  PRZYJAC. [1517]   BLOG   STARTY   KIBIC 
 
Jarek42
Pamiętnik internetowy
Biegnę więc jestem, jestem więc biegnę

Jarek Kosoń
Urodzony: 1962----
Miejsce zamieszkania: Kołczewo
95 / 295


2017-05-19

Dostęp do
wpisu:

Publiczny
Znów buty, buty, buty, tupot nóg... (czytano: 1308 razy)

PATRZ TAKŻE LINK: https://zapodaj.net/dcb3d016790d9.jpg.html

 

Dzisiaj zadebiutowały moje nowe buty biegowe i tak sobie pomyślałem - może coś napiszę z tej okazji?

Buty biegowe to najważniejsza część wyposażenia biegacza. Można biegać w byle jakich spodenkach, w byle jakiej koszulce, ale w byle jakich butach już jest trudno. Nie tylko trudno, ale też i niezdrowo. Od początku mojego biegania nie rozpieszczałem moich nóg. Już nie mówię o czasach, gdy buty biegowe, to było coś co można było kupić tylko za granicą albo w PEWEXIE. Gdy zacząłem startować w zawodach nie chciałem inwestować za dużo w bieganie. Znalazłem niezłe buty marki Sprandi, niezbyt drogie, ale też nie tanie, które kupowałem w jednym sklepie w Świnoujściu i tylko tam. Skoro buty tej marki nie przeszkadzały mi w bieganiu, to jakoś nie chciało mi się już płacić więcej za jakieś markowe z wodotryskami. Raz później kupiłem Adidasa, ale bardzo szybko zużyły się zapiętki. Raz dostałem buty New Balance, ale były dosyć ciężkie i w końcu zaczęła się odklejać podeszwa, którą kilka razy kleiłem zanim butów nie wyrzuciłem. Kiedyś kupiłem buty biegowe w Lidlu i okazało się, że są naprawdę dobre. Od tamtego czasu buty tylko z Lidla. W większości z nich biegałem aż się dziury zrobiły w podeszwie, więc były wytrzymałe. Niestety zauważyłem ostatnio, że jakość butów biegowych w w Lidlu spada z roku na rok. A może mi się tylko tak wydaje?
Ze dwa lata temu pomyślałem sobie, że jeśli buty dobre są do biegania, to i dobre będą do chodzenia. Jak pomyślałem tak zrobiłem. Mam więc buty z Lidla przeznaczone wyłącznie do chodzenia. Różnica z tymi do biegania polega na tym, że sznurówki są przewiązane bez ostatnich oczek i luźniej. Kilka razy nawet w nich wystartowałem w zawodach. Wystarczyło mocniej ścisnąć sznurówki. Tak to bieganie spowodowało, że chodzę sobie w niedrogich wygodnych butach.

Przypomniałem sobie jeszcze kilka spraw technicznych. Gdy kupiłem sobie opaski na uda, to po ich założeniu poczułem, że buty są jakieś luźne. Zawsze wiązałem buty bez ostatnich dziurek, ale od tamtego czasu wiążę z tymi dziurkami. Buty jakoś lepiej trzymają się na stopie. Widziałem w internecie jak wiązać na te ostatnie dziurki, ale jakoś zwykłe wiązanie mi wystarcza. Druga sprawa - przez pewien czas Lidl oferował buty bez luźnego języczka. Jeszcze przedostatnie są takie. Trudno było mi się do tego przyzwyczaić, ale jakoś się przyzwyczaiłem. Trzecia sprawa - czy wiążę luźno czy mocno? But nie powinien cisnąć, nie powinien być też luźny. Na początku biegu troszkę luźny powinien być, bo w trakcie biegu nogi mi puchną, jak chyba wszystkim. Czwarta sprawa - czasami trafię na buty, których nie trzeba ciągle wiązać. Wystarczy raz zawiązać, a potem szybko zakładać i biegać. Jaka wygoda. Te przedostatnie mam właśnie takie. Piąta sprawa - jeszcze raz sznurówki. Przez długi czas obcinałem sznurówki i wiązałem na supeł, na zawodach podwójny. Nigdy mi się nie odwiązały. Ostatnio wiążę na kokardkę, a w zawodach przewiązuję jeszcze raz. Też mi się nie odwiązują.

Pomimo tego, że na buty nie wydaję kroci i używam je aż do zarżnięcia, to jakiejś poważnej kontuzji nigdy nie odniosłem - odpukać w niemalowane. Jakieś bóle nóg się zdarzały, ale przechodziły. Ktoś powie, że mało biegam. Zdarzały się czasy, że biegałem naprawdę dużo i dużo po szosie. Jeżeli takie buty są dobre, to po co przepłacać?
Zawsze mówiłem, że buty same nie biegają. Wystarczy, żeby nie przeszkadzały. Gdzieś czytałem taki artykuł, że te drogie z wysoką kompresją są często przyczyną kontuzji. Wysoka kompresja - mięśnie odpowiednio nie trenują, więc się osłabiają. Czy to prawda? Ja tam z małą kompresją, a czasem z żadną kompresją - nie narzekałem.



Na zdjęciu - historia i teraźniejszość mojego biegania. Na dole - dwie pary obecnie w użyciu w moim ulubionym niebieskim kolorze. Po lewej - dzisiaj ta para miała udany debiut, po prawej - debiut w tym roku. W drugim rzędzie po prawej - zielone buty w których biegałem w tamtym roku i na początku tego. W lewym bucie odkleiła się podeszwa, ale przykleiłem butaprenem i jeszcze może w nich pobiegam? Po lewej - pomarańczowe buty, poprzedniczki zielonych. Mają już dziury w podeszwach, ale jeszcze w tamtym roku biegałem w nich w biegach, które były po plaży - w Dziwnowie i Dźwirzynie. Mogłem w nich taplać się do woli. W ostatnim rzędzie - po prawej - buty w których pobiegłem swój ostatni maraton w 2013 roku. Po lewej - ostatnie moje buty marki Sprandi. Biegałem w nich wiele lat temu. Wcześniejszych butów już nie odnalazłem.



W linku - buty w akcji, podczas mojego ostatniego maratonu. Dawno temu to już było.

Blog moga komentować wszyscy zalogowani czytelnicy

Dodaj komentarz do wpisu


snipster (2017-05-19,15:55): wieki temu kupiłem Sprandi do chodzenia, bo były tanie i nie miałem kasy wtedy na droższe buty... po 3 miechach podeszwa się rozwarstwiała, nie mówiąc już o asortymencie siatkowym i zapiętkowym, który był w tragicznym stanie ;) obecne buty biegowe mają 10x większą żywotność, mimo młócenia ich przy bieganiu, niż tamte... Sprandi ;)
Jarek42 (2017-05-19,16:24): Może źle trafiłeś? Moje Sprandi było jako tako wytrzymałe, tzn. krócej niż rok nie biegałem w nich (treningi + starty).







 Ostatnio zalogowani
kostekmar
16:32
flatlander
16:29
BTK
16:19
CZARNA STRZAŁA
16:18
papudrakus
15:48
platat
15:40
Grzegorz Kita
15:15
BOP55
15:11
Wojciech
15:05
Jerzy Janow
14:50
franus
14:43
lemo-51
14:40
Citos
14:36
fit_ania
14:29
pckmyslowice
14:28
Lechsal
14:04
|    Redakcja     |     Reklama     |     Regulamin     |