2017-01-29
Dostęp do wpisu:
Publiczny
| … największym zwycięstwem jest zwycięstwo nad samym sobą … (czytano: 410 razy)
… największym zwycięstwem jest zwycięstwo nad samym sobą …
Nadszedł niedzielny poranek. Wstałem wczesnym rankiem, może nie tak wczesnym jak w tygodniu, ale jednak … zjadłem śniadanie, może nie śniadanie. To były dwie pomarańcze. Popatrzyłem przez okno na pole, było - 8.5 C i piękne bezchmurne niebo, wschodziło słońce. Wyszedłem na trening, była 7.30 …
Czy jestem biegaczem. Nie wiem, czy mogę się tak nazywać. Ale mogę biegać. Mogę pielęgnować to najwspanialsze dla mnie hobby i wolno mi czuć satysfakcję z osiągania celów, które sobie postawię. Nieważne ile kilometrów mnie od nich dzieli. Nie muszę wstydzić się mojej pasji. Choć innym wydaje się głupia, bezsensowna, bezcelowa. Przecież życie ma sens, gdy czerpie się z niego pełnymi garściami, a nie wegetuje …
Spotkałem kilka osób biegających …, też samotnie …
Kilka lat temu syn zapytał mnie co myślę, gdy biegnę trenując. Przecież w większości biegam sam. Przecież to tyle czasu mija … Do dzisiaj zadaje sobie to samo pytanie … Nie wiem dlaczego akurat dzisiaj to pytanie powróciło. Co myślę jak biegnę. Są dni w których mam kaca moralnego po wyjściu z pracy. Są przecież różne dni. Lepsze … i gorsze. Cieplejsze i zimniejsze. Dni upalne i zimne. Dni w których bardziej lub mniej chce mi się biegać. Dni w których myślę o domu, myślę o rodzinie. Myślę o tym, że może już czas wracać …
W moim przypadku bieganie jest tym co najbardziej lubię, ale jest też ucieczką od samotnych długich wieczorów. Od długich dni wolnych od pracy spędzanych poza domem …
Jest też ucieczkę od pracy. Czy można mieć satysfakcje z pracy …
… i jakby temu na przekór, ostatnio znów wybrałem samotne bieganie …
Wybrałem życie takie jakie wybrałem. I staram się z niego czerpać pełna piersią. Wybrałem też bieganie. Czy w ten sposób myśląc jestem wyrzutkiem we własnym kraju. Zdeterminowanym kochającym przygodę zapaleńcem. Robiącym po pracy coś niezmiernie przyjemnego. Bo przecież za fasadą frazesów płynących w korporacji jest miłości do biegania, jest ogrom codziennej pracy i godziny spędzone w różnych warunkach w czasie treningu. Sądzę ponadto, że biegając po 100 kilometrów tygodniowo, i wiedząc, że bieganie w moim przypadku nie przynosi wymiernych zysków, jestem przekonany, że jest nagrodą samą w sobie.
Bieganie to ogromna część mojego życia, mojej tożsamość, tego kim stałem się i kim jestem dzisiaj.
Czy jestem odszczepieńcem, niepokornym duchem …
Tak sobie myśląc przebiegłem dziś w mroźny poranek 25 km po mieście w Opolu …
Przebiegłem i w zupełnie innym nastawieniu rozpocząłem kolejny dzień …
Opole 29.01.2017.r.
PS.
Dnia 27.01.2017., a więc dwa dni wcześniej skończyłem 57 lat …
Blog moga komentować tylko Przyjaciele autora Jarek42 (2017-01-30,10:22): Nie ma się co zastanawiać. jak można biegać, to trzeba biegać. Jak nie będzie można, to nie ma co tego robić na siłę. wigi (2017-02-09,14:30): "...i wolno mi czuć satysfakcję z osiągania celów, które sobie postawię. "
No to pochwal się, jakie masz najbliższe i nieco dalsze cele. :) kryz (2017-02-09,20:29): ... o celach napiszę pod koniec miesiąc. A więc trochę cierpliwości. Dziękuję za motywację do następnego wpisu ...
|