2016-10-31
Dostęp do wpisu:
Publiczny
| Rowerem przez Europę - część 4. Scandinavia Tour (czytano: 1122 razy)
PATRZ TAKŻE LINK: http://biegacz58.xlx.pl/kolarstwo/indexkolarstwo.html
Link - artykuł ze zdjęciami
Wyprawa Ósma (1998 rok, 29 dni, 3330 km)
Co przejechać w 1998 roku? Kierunki zachód i południe mam zaliczone, chociaż można by było bardziej na zachód i bardziej na południe. Kierunek wschód - tam musi być jakaś cywilizacja. Jakoś nie chce mi się tego sprawdzać, bo to niezbyt bezpieczne. Został kierunek północny, więc jadę na północ. Przed wyprawą jeszcze nie wiem dokładnie gdzie. Będę jechać przed siebie i podejmować decyzje w trakcie. Tak robiłem na poprzednich wyprawach i na tej będzie podobnie.
Dzień pierwszy (02.07 - czwartek) - 110km.
Dojeżdżam do Świnoujścia, gdzie przekraczam granicę z Niemcami. Ahlbeck, Zinowitz, Wolgast, Gützkow, Jarmen.
Dzień drugi (03.07 - piątek) - 100km.
Demmin, Dargun, Gnoien, Tessin, Rostock, Bad Doberan. Pogoda deszczowa.
Dzień trzeci (04.07 - sobota) - 110km.
Kropelin, Neubukow, Wismar, Grevenmühlen, Dassow, Lübeck. Dalej pada deszcz.
Dzień czwarty (05.07 - niedziela) - 110km.
Neustadt, Gromitz, Puttgarden. Po drodze przejeżdżam przez bardzo długi most, gdzie wiatr był taki silny, że chciało mnie zwiać do morza. Promem przeprawiam się do Danii. Rodby Havn, Rodby, Maribo, Sakskobing.
Dzień piąty (06.07 - poniedziałek) - 100km.
Guldborg i jeszcze jeden most-gigant z szalejącym wiatrem. Vordingborg, Koge.
Dzień szósty (07.07 - wtorek) - 110km.
Dojeżdżam do Kopenhagi. Przeprawa promem i już Malmö w Szwecji. Długo celnik zastanawia się co zrobić ze mną. Pokazuję pieniądze, sporo pieniędzy i mogę jechać dalej. Verberöd, Sjöbo, Hörby. Jadę bocznymi drogami, ponieważ wszędzie zakaz wjazdu rowerów. Błądzę nieco.
Dzień siódmy (08.07 - środa) - 110km.
Höör, Sosdäla, Hässleholm, Osby, Almhut.
Dzień ósmy (09.07 - czwartek) - 120km.
Växjö, Aseda, Virserum, Malilla.
Dzień dziewiąty (10.07 - piątek) - 130km.
Vimmerby, Kisa. Na drodze która chciałem jechać jest zakaz wjazdu rowerów. Odbijam w bok. Na mapie którą posiadam nie ma w tym miejscu żadnych dróg, więc jadę na nosa. Jakoś nie zabładziłem. Atvidaberg i odpoczynek.
Dzień dziesiąty (11.07 - sobota) - 130km.
Norrköping, Katrineholm, Flen, Sparroholm, Björklunda, Gnesta.
Dzień jedenasty (12.07 - niedziela) - 130km.
Södetäjle, Tumba i już Sztokholm. Jeszcze Uppsala i odpoczynek. Zepsuł mi się zegarek.
Dzień dwunasty (13.07 - poniedziałek) - 120km.
Celem teraz jest Oslo. Heby, Sala, Salbohed, Norberg, Fagersta. Odczuwam brak zegarka. Jak silne jest przyzwyczajenie.
Dzień trzynasty (14.07 - wtorek) - 100km.
Kopparberg, Hällerforst. Przez przypadek wyciągam zegarek. Cud - chodzi.
Dzień czternasty (15.07 - środa) - 120km.
Filipstadt, Molkolm, Deje, Kil, Arvika.
Dzień piętnasty (16.07 - czwartek) - 100km.
Amotforst, Charlottenberg i już granica z Norwegią. Magnor, Skotterund, Tangen, Björkelangen, Fetsund.
Dzień szesnasty (17.07 - piątek) - 120km.
Lilleström i już Oslo. Czas zawrócić do Polski. Fetsund, Mysen, Rakkestadt. Po drodze podziwiam fiordy.
Dzień siedemnasty (18.07 - sobota) - 130km.
Halden, Prestebakke, Kornsjö, Ed, Bäckeforst, Mellerud, Bralanda.
Dzień osiemnasty (19.07 - niedziela) - 110km.
Frändefors, Vänesrborg, Sollebrun.
Dzień dziewiętnasty (20.07 - poniedziałek) - 120km.
Göteborg, Kungsbaka, Asa, Varberg, Falkenberg.
Dzień dwudziesty (21.07 - wtorek) - 90km.
Halmstadt, Laholm, Bastad, Angelholm.
Dzień dwudziesty pierwszy (22.07 - środa) - 130km.
Dojeżdżam do Helsingborg. Tutaj przeprawiam się promem do Helsingor, już Danii. Hollerod, Frederikssund, Skibby, Tollose. Koło drogi rosła czereśnia. Prawie czarne owoce rozpływały się w ustach.
Dzień dwudziesty drugi (23.07 - czwartek) - 130km.
Slagelse, Korsor. W planie było przepłynięcie teraz promem na Fionię. Promu jednak nie ma, za to jest autostrada i linia kolejowa. Nie chcę się tędy pchać, więc postanawiam przepłynąć promem na wyspę Langeland. Lohas, Tranekaer, Rudkobing. Teraz przejazd mostem na wyspę Tasinge, a potem na Fionię. Svendborg, Faborg.
Dzień dwudziesty trzeci (24.07 - piątek) - 120km.
Harby, Assens, Middelfart, Kolding, Taps, Christiansfe, Haderslew. Lewy pedał rozleciał się na proszek. Nawijam na bolec kabelek i w ten sposób dojeżdżam aż do domu. Po drodze chcę ściągnąć pedał z jakiejś porzuconej ruinki. Nie da się jednak odkręcić śrub.
Dzień dwudziesty czwarty (25.07 - sobota) - 100km.
Abenraa, Krusa i już granica z Niemcami. Celnik pyta się dokąd jadę i ile dni będę w Niemczech. Każe pokazać pieniądze. Pokazuję marki. Krzywi się. Wyciągam wiec dolary, które wziąłem na czarną godzinę. Wszystko w porządku - mówi do mnie. Mogę jechać dalej. Flensburg, Schleswig, Eckenförde, Kilonia. W Niemczech czuję się jak u siebie w domu. Można wreszcie dobrze pojeść.
Dzień dwudziesty piąty (26.07 - niedziela) - 160km.
Bordesholm, Neumünster, Hamburg, Gesthaht. Z Hamburga ledwo co wyjechałem. Najpierw wjechałem do portu, później musiałem jechać ścieżkami rowerowymi.
Dzień dwudziesty szósty (27.07 - poniedziałek) - 160km.
Lauenburg, Boizenburg, Ludwigslust, Karstädt, Perleberg, Kyritz, Wusterhausen, Bückwitz. Coraz gorzej się jedzie, ponieważ zaczynają przepuszczać wałki.
Dzień dwudziesty siódmy (28.07 - wtorek) - 110km.
Nauen, Berlin, Werneuchen.
Dzień dwudziesty ósmy (29.07 - środa) - 110km.
Bad Freienwalde i już granica. Przechodzę tutaj szczegółową kontrolę. Muszę wszystko wypakować. Cedynia, Chojna, Gryfino.
Dzień dwudziesty dziewiąty (30.07 - czwartek) - 160km.
Babigoszcz, Wolin i wreszcie w domu.
Tak zakończyły się moje wyprawy, chociaż po powrocie tego jeszcze nie wiedziałem. Zacząłem biegać i startować, więc na rower już nie starczyło czasu. Może kiedyś gdzieś się jeszcze przejadę? Lata 1999-2016 to jeszcze nie ten czas. Zresztą jakoś stało się bardziej niebezpiecznie w każdym rejonie Europy.
Link - artykuł ze zdjęciami
Blog moga komentować wszyscy zalogowani czytelnicyDodaj komentarz do wpisu |