2016-09-16
Dostęp do wpisu:
Publiczny
| Dlaczego biegam (czytano: 1107 razy)
Przeszło dziewięć tygodni upłynęło od czasu kiedy przekroczyłem metę ostatniego maratonu, pozostaje niespełna siedem do kolejnego. Po raz już nie wiem który starał się będę przybiec na metę zanim z przodu maratońskiego czasomierza pojawi się trójka. Dni stają się coraz krótsze, choć nadal upalne. Wciąż muszę upychać swoje akcenty i wybiegania w luki aktywności zawodowej i toczyć walkę aby utrzymać się w reżimie treningowym. Nie zawsze mi się to udaje, ale nie składam broni. Nawet kiedy podążyć trzeba w ciemną, wietrzną noc, poza granice mojego miasta, gdy gasną latarnie, zawodzą i szczerzą zęby podwórkowe czworonogi, a z naprzeciwka, z mroku, wyłania się cyklista na swym nieoświetlonym wehikule.
Jest różnie. Czasem towarzyszy mi euforia spowodowana dobrym tempem i samopoczuciem. Czasem zmęczenie z całego dnia/tygodnia zostawia ślady na chodniku, coraz częściej usianym kolorowymi znakami nadchodzącej jesieni. Czasem z lekkością przyspieszam na ostatnich kilometrach, innym razem przeklinam perspektywę interwałów zaplanowanych na koniec długiego wybiegania.
Jestem biegaczem z wyboru. Mogę przestać, zaszyć się w ciepłych pieleszach z kubkiem herbaty lub ulubionego, pszenicznego napoju alkoholowego (co czasem robię). Nikt mnie do biegania nie zmusza.
Nikt nie gratyfikuje mnie finansowo za osiągnięcie celu. Co tydzień osiągają go dziesiątki/setki biegaczy. A jednak to robię. Robię to od sześciu lat i żałuję, że nie zacząłem wcześniej.
Lubię tę samotność na biegowym szlaku, satysfakcję z dobrze wykonanego treningu, szum drzew, które, mam wrażenie, szumią tylko dla mnie. Zapach zmierzchu i rzadziej wilgoć poranka. Nie potrzebuję dodatkowych, muzycznych impulsów. Sam siebie umieszczam w elicie i jest mi z tym bardzo dobrze...
Lubię adrenalinę na starcie lokalnego biegu i atmosferę wielkiego wydarzenia na trasie wyczekiwanego maratonu. Podziwiam entuzjazm i zaangażowanie wielu osób na trasie i obok niej. Czuję ich wsparcie w oklaskach, okrzykach, dłoniach przygotowanych na "przybicie piątki", kiedy podają mi kubeczki z napojem. Kiedy kończę zawody, finiszując na ostatniej prostej, już marzę o kolejnym takim przeżyciu. Zawsze daję z siebie wszystko na co mnie aktualnie stać, ścigam się sam ze sobą, przełamuję wciąż marginesy własnych możliwości. I choć nie jestem na biegowym podium (może się kiedyś znajdę), wiem że zrobiłem wszystko aby się tam znaleźć.
Jestem szczęśliwy bo biegam. Wciąż … jak długo jeszcze ?
PS: Ostatnio brałem udział w półmaratonach na dwóch krańcach Mazowsza. W Siedlcach i Płocku. Obydwa wzorowo zorganizowane, z dbałością o każdy szczegół. Obydwa w ostro operującym słoneczku (w Płocku zmieniono nawet godzinę startu). I na tę okoliczność dodatkowe punkty nawadniania, kurtyny wodne, mobilna opieka medyczna. Na płaskich ulicach Płocka - 1:29:38. W takich warunkach musiałem to uznać za sukces, zwłaszcza, że dało mi to 20 miejsce open i 5 w kategorii wiekowej. Nie udało się wygrać skutera, ale zjedliśmy pyszną pizzę w miejscowej "Veronie" W niesłychanie malowniczym Płocku czterokrotnie wbiegaliśmy na dwa mosty, pokonywaliśmy piaszczyste wybrzeże po jednej i mocno "pofałdowane" z drugiej aby na koniec wspiąć się drogą na skarpę z piękną starówką i rynkiem. Do tego najbardziej bogaty pakiet startowy (koszulka, czapka, ręcznik…) jaki otrzymałem na jednym biegu (a był to bieg nr 59), zwiedzanie miasta i konsumpcja za pół ceny, bo akurat w ten sposób promował się ten królewski gród. A przy okazji 1:30:55 i miejsce 36 (8 miejsce w kategorii). W Siedlcach ukończyły półmaraton 323 osoby, w Płocku - 723. Polecam
Blog moga komentować wszyscy zalogowani czytelnicyDodaj komentarz do wpisu paulo (2016-09-16,07:43): Marku, pięknie opisałeś te swoje przeżycia biegowe na co dzień. Jakże one też mnie są bliskie :) Również mogę powiedzieć, że szkoda że dopiero 6 lat temu zacząłem upajać się tą piękną pasją :) Marco7776 (2016-09-16,09:22): Dziękuję Pawle. Wiem, że jesteś obdarowany tą samą pasją. Bardzo się cieszę. Pamiętaj: jesteśmy w "elicie" ;-) andbo (2016-09-16,10:58): To zaczęliśmy naszą przygodę w tym samym czasie; Ja postaram się żeby za tydzień w Warszawie wbiec na metę zanim wyświetli się "4" - każdy ma swoje marzenia! A Siedlce też miło wspominam. A tak w ogóle to ładnie opisujesz ...moje przeżycia na ścieżkach biegowych!! Marco7776 (2016-09-20,18:02): Fajnie Andrzeju, że masz takie same przeżycia. Jest nas całkiem sporo ;-) Trzymam kciuki w niedzielę !
|