Jestes
niezalogowany
ZALOGUJ

 

  WIZYTÓWKA   GALERIA   PRZYJAC. [16]   BLOG   STARTY   KIBIC 
 
wel37
Pamiętnik internetowy
:0)

Paweł
Urodzony: 1968----
Miejsce zamieszkania: Sosnowiec
18 / 40


2016-08-22

Dostęp do
wpisu:

Publiczny
Choć bardzo chcesz to ... czasem odpuść ... cz. 2 (czytano: 298 razy)

 

84 dni do Berlina :0)
Dziś 4 lipca – zaczynam rehabilitację w szpitalu rehabilitacyjnym w Jaworzu. Jeszcze o kulach się przemieszczam, ale już jakoś lepiej to wygląda. Lekarz przepisuje mi różne zabiegi i proponuje odstawić kule. Czas mija monotonnie. Do południa nawet jakoś leci, ale później trzeba czas sobie jakoś zorganizować. Cóż zostaje tablet, książka i spacery.

77 dni do Berlina :0)
Dziś 10 lipca – Odwiedziny rodziny. Dzień upłynął miło i sympatycznie, nareszcie jakiś konkretny obiad w restauracji :0) a co najważniejsze dowieziono mi kijki do NW (zalecone przez panią doktor, mają mi pomóc w stabilizacji postawy) i nareszcie mogę zacząć jakieś aktywności ruchowe. Okazuje się, że moja pani doktor ma specjalizację z medycyny sportowej. Lepiej trafić nie mogłem. Po szczerej rozmowie co do moich planów lekarka pokiwała głową, co prawda nie zachęcała, ale też nie postawiła całkowitego veto. Jak nie ma zakazu jest nadzieja (tak sobie pomyślałem) :0)

62 dni do Berlina :0)
Dziś 20 lipca- po kilku dniach lekarka pyta „ to jak zrezygnował pan już z tego Berlina?” nie, pani doktor (odpowiadam), a ona z uśmiechem na twarzy kiwając głową mówi „ a idź już pan stąd”.

56 dni do Berlina :0)
Dziś 31 lipca – śniadanie- zabiegi, obiad- zabiegi, kolacja- wycieczki NW lub grzybobranie :0) Czas troszkę „przyśpieszył” dzięki codziennym popołudniowym wycieczkom nordic walking czasem zamienionym na spacery po lesie w poszukiwaniu grzybków. W sumie wychodziłem 140 km do tej pory. Niestety wielkiej poprawy nie widać, ale jest ciut lepiej. Może dzięki lekom, które mają pomóc w odbudowaniu się uszkodzonego nerwu (sam musiałem wyprosić u lekarzy zastrzyki z witaminą B12, bo szpitala na nie ... nie stać dlatego nie wypisują ich pacjentom! Żenada!) Wyprosiłem, wykupiłem i mogę się leczyć:0) Nasza polska rzeczywistość.

55 dni do Berlina :0)
Dziś 1 sierpnia- według tego co sobie wcześniej założyłem czas na trening. Tuż obok (ok. 300 m) znajduje się bardzo fajna bieżnia lekkoatletyczna. Idealne miejsce na „pierwsze kroki” w „nowym życiu”:0) Pierwsza próba. Oj ciężko :0( noga nie słucha, stopa zbyt mocno „pikuje” w dół, muszę być bardzo ostrożnym, żeby nie narobić sobie kłopotu. Wydolność oddechowa na poziomie 0, ręce bolą. Zakładałem sobie wcześniej godzinkę biegania, zakończyłem po 45 min kompletnie wykończony po 5 km truchtu. Trening co drugi dzień dał mi w sumie 31 km biegania do dnia wyjazdu. Z każdym treningiem lepiej, ale daleka droga. Znowu czarne myśli w głowie czy dam radę z tym Berlinem? Na dzień dzisiejszy nie ma o czym myśleć. Niestety jedyne co organizator mi zaproponował to zniżkę 30 euro w przyszłym roku, więc ... jedziemy z Agą na wycieczkę.

46 dni do Berlina :0)
Dziś 10 sierpnia – Pora się ewakuować ze szpitala. Żegnam się z panią doktor, a ona już przy wyjściu mówi „to jak już pan będzie w tym Londynie to niech pan nam pokiwa” … „z Berlina pani doktor – odpowiadam, proszę mnie wypatrywać 25 września hahaha...:0) Nareszcie wracam do domu mam już dosyć szpitali (w sumie 11 tygodni), ale żeby nie było za fajnie wracając do domu mamy stłuczkę (jakiś baran nie zatrzymał się przy przystanku tramwajowym i przyrżnął nam w „tyłek”) Szlag... i co? znowu do szpitala na rtg kr. szyjnego. Na szczęście poza małym bólem i strachem nic się nie stało.

37 dni do Berlina :0)
Dziś 19 sierpnia - kilka dni w domu i od razu człowiek inaczej się czuje. Lepsze samopoczucie przekłada się również na treningi. Co drugi dzień 10 km trening na stadionie (chyba polubię bieganie w kółko, kto mnie zna wie jak tego nie cierpię) w sumie mam za sobą cztery treningi. Każdy inny. Raz szybciej raz wolniej, jakiś progres jest i co najważniejsze na ostatnim treningu zauważyłem jakby stopa „nie szurała”. Wysokie tętno nie powala, ale jak utrzymam tempo w okolicy 7 min na km to będzie ok. Na razie jeszcze trochę brakuje, jestem przygotowany do maratonu NA 10 KM :0(

Czasem słyszę na zawodach (niezależnie od dystansu) takie pytanie od jakieś osoby „ panie a na ile ten maraton?” Teraz to pytanie idealne do mnie: Na 10 km proszę pana... na razie!!!


Blog moga komentować wszyscy zalogowani czytelnicy

Dodaj komentarz do wpisu







 Ostatnio zalogowani
Zając poziomka
02:31
Andrea
00:03
STARTER_Pomiar_Czasu
23:04
Gryzli
22:36
INGL66
22:31
MagKosz
22:24
rys-tas
21:59
kos 88
21:54
BOP55
21:50
egus75
21:50
Stonechip
21:47
Admin
21:46
anielskooki
21:21
modzel11
21:20
rolkarz
21:14
Volter
20:55
|    Redakcja     |     Reklama     |     Regulamin     |