2016-06-11
Dostęp do wpisu:
Publiczny
| II Dziwnowska Liga Biegowa - 5 bieg. Umówiłem się z nią na dziewiątą (czytano: 691 razy)
Umówiłem się z nią na dziewiątą tak mi do niej tęskno już - melodia z tej piosenki ostatnio krąży w mojej głowie. Nawet na ostatnim sprawdzianie 6-kilometrowym sobie tak właśnie nuciłem. To chyba wpływ ostatnio oglądniętego serialu "Bodo".
No i coś było na temat, bo dzisiejszy bieg będzie właśnie o 9.
Wczoraj na obiad makaron, na kolację twaróg z dużą ilością szczypiorku i rzodkiewki ze swojego ogródka. Sen jak zwykle przed startem z w zawodach i nie tylko - trudno nazwać snem. Może jakiś czas przespałem, ale niewiele tego było.
6 rano - śniadanie - 4 kromki chleba z margaryną i miodem popite sporą ilością mało słodzonej herbaty.
Forma? Wagowo - 76,4 kg - pół kilograma lepsza niż poprzednim razem, ale o pół kilograma gorzej niż zakładałem. Przypomniałem sobie, że kiedyś formę badałem przez mierzenie tętna po śnie. Dzisiaj to było 45 uderzeń na minutę.
Pogoda:
6.00 - 12 stopni, bezchmurne niebo, prawie bezwietrznie
7.00 - 15 stopni
7.30 - 16 stopni
Wyjazd około 7.40.
c.d.n.
Wyjazd rowerem dokładnie 7.42. Po drodze wciąż ta sama melodia. Dobrze, że ta, bo do poprzedniej która chodziła mi po głowie to bym się przyznał. Powoli, powoli i o 8.33 byłem na miejscu. Czyli 51 minut jazdy i równocześnie rozgrzewki.
O kilka minut wyprzedziłem organizatora ale już chętni do biegu byli. Od razu było wiadomo, że bieg ten będzie o wiele silniej obsadzony niż ten 3 tygodnie temu. Zapisałem się, wreszcie załatwiłem sprawę błędnego wpisu klubu i już można było przygotowywać się do startu. Określiłem sobie, że rozgrzewka będzie trwać koło 10 minut. Trochę czasu jeszcze zostało, wiec można było pogadać z przyszłymi rywalami. Ale czas na rozgrzewkę i szybko, szybko start.
START
Biegniemy całą zgrają kierując się na ścieżkę leśną prowadzącą do Międzywodzia. Przede mną wielu biegaczy, choć tempo wcale wcale. Patrzę gdzie jest mój odwieczny rywal - Grzegorz. Jest tuż przede mną. Więc tak biegniemy, drogi bardzo piaszczyste, więc trochę jest ciężko. Wszyscy biegną trochę w prawo i prosto, a ja widzę, że jest ścieżka prostsza, więc ja prosto. Ze dwa metry było bliżej, ale Grześka wyprzedziłem. Ale ten się nie poddawał i za jakiś czas wysforował się do przodu. Dobiegamy do Międzywodzia, skręcamy w lewo i dobiegamy do głównej szosy. Tutaj chodnikiem biegniemy do Dziwnowa. Więc tak biegniemy, a z tyłu ktoś krzyczy - lewa wolna. Wyprzedza nas dwóch biegaczy biegnąc o wiele szybciej od nas. To był ułamek sekundy i w tym ułamku sekundy postanowiłem pobiec za nimi. Zwiększyłem mocno tempo i udało mi się ich przytrzymać. Grzesiek został z tyłu. Do samego Dziwnowa walczyliśmy ze sobą, ale w ostateczności odpuściłem. Skręt w lewo na drogę szutrową i ostatnia prosta. Po tym skręcie przegania mnie jeden z rywali (chyba ten, którego się uczepiłem na końcu Międzywodzia), potem dogania jeszcze jeden. Okazuje się, że znajomy - Andrzej z Wolina. Tak razem przemierzamy ostatnie metry. W końcówce krzyczy do mnie - dawaj. Więc daję. Ostatnie metry przebiegam w iście sprinterskim tempie.
META
Czyli była moc, ale na trasie można było dać z siebie więcej. Czas - 29.34 - prawie taki jaki sobie zaplanowałem. Tylko w te plany to raczej nie wierzyłem. Ale solidny trening przyniósł efekty. Miejsce 8 na 34 startujących i chyba 1 miejsce po raz pierwszy w kategorii.
Skończył się bieg. Każdy mógł poczęstować się dwoma rodzajami ciasta i dwoma rodzajami wody. Wręczenie nagród, zdjęcia, kilka słów ze znajomymi i można zabierać się do domu. Przed tym startem postanowiłem pojechać na maxa trasę Dziwnów - Kołczewo między znakami teren zabudowany (zielony znak Dziwnowa jest daleko, daleko od Dziwnowa). Taki max dał czas 24.35. Udało mi się utrzymać na całej trasie niezłe tempo. Dystans start biegu - dom można szacować, że przejechałem w około 30 minut.
Skończył się bieg i zaczął się trening do 4 mil Jarka. Myślę, że będę robił dużo kilometrów z siłą na podbiegach i raz w tygodniu sprawdzian na 6 km. Wszystkie końcówki 500 m na maxa.
Pierwsza dziesiątka:
1. Troszczyński Przemysław 27.06
2. Derda Robert 27.07
3. Musiał Bartek 27.45
4. Borysiuk Arkadiusz 29.06
5. Zych Marcin 29.19
6. Wilczyński Krzysztof 29.20
7. Jamroziak Grzegorz 29.28
8. Kosoń Jarosław 29.33
9. Woliński Andrzej 29.35
10. Materka Grzegorz 30.11
Patrząc na te wyniki była szansa na powalczenie o 5 miejsce. Gdybym się uczepił biegacza, który mnie wyprzedził po skręcie na ostatnią prostą, to może by coś z tego było? Przecież na finiszu jeszcze miałem siły na duże przyspieszenie. Następnym razem postaram się takich okazji nie marnować.
Klasyfikacja DLB po 5 biegach (suma czasów 4 biegów - 44,1575km, średni czas 1 km):
1. Troszczyński Przemysław 2:53:29 0:03:56
2. Borysiuk Arkadiusz 3:01:16 0:04:06
3. Materka Grzegorz 3:14:19 0:04:24
4. Kosoń Jarosław 3:22:49 0:04:36
5. Ostapko Mateusz 3:25:17 0:04:39
6. Stępniak Grzegorz 3:25:52 0:04:40
7. Paczyński Paweł 3:32:14 0:04:48
8. Paczyńska Joanna 3:34:43 0:04:52
9. Wolf Jan 3:37:02 0:04:55
10. Kowalski Zdzisław 3:39:11 0:04:58
11. Kowalska Dorota 3:42:28 0:05:02
12. Mejka Jolanta 3:42:49 0:05:03
13. Frankowska Magdalena 3:49:00 0:05:11
14. Janawa Jerzy 3:49:57 0:05:12
15. Tarnowski Jarosław 3:50:30 0:05:13
16. Hołdyński Dominik 3:58:01 0:05:23
17. Sidorkiewicz Anna 4:02:55 0:05:30
18. Kurek Zbigniew 4:04:51 0:05:33
19. Janowicz Joanna 4:16:28 0:05:48
20. Kamińska Ewa 4:23:36 0:05:58
21. Firlik Mirosław 4:27:08 0:06:03
22. Jagiełowicz Piotr 4:30:46 0:06:08
23. Loba Jerzy 4:33:38 0:06:12
Zdjęcie - organizator biegu.
Blog moga komentować wszyscy zalogowani czytelnicyDodaj komentarz do wpisu |