Jestes
niezalogowany
ZALOGUJ

 

  WIZYTÓWKA   GALERIA   PRZYJAC. [18]   BLOG   STARTY   KIBIC 
 
iskawaliska
Pamiętnik internetowy
BIEGAJ Z ISĄ

Isabela Gajewska
Urodzony: 1975-03-02
Miejsce zamieszkania: sosnowiec
1 / 1


2016-05-18

Dostęp do
wpisu:

Publiczny
Ach , ten Maraton (czytano: 991 razy)

PATRZ TAKŻE LINK: http://www.harpagansosnowiec.pl/2/14/138/czytaj/ach-ten-maraton.html

 

Ach ten maraton ....tyle treningów, przygotowań, wysiłku i starań dla jednego biegu 42 km ...szok ...no, ale jak nikt nie spróbował ten nie wie...jak dobrze smakuje piwo, jak smaczny jest każdy kęs jedzenia, jak łzy stoją ci pod powiekami i jaki potrafisz być szczęśliwy pomimo bólu :)
Kolejny mój ósmy maraton to miała być próba czy uda się przebiec jeszcze lepiej, szybciej, bez zatrzymywania się i bez kontuzji. Iro zapowiedział łamiemy 4 h ...a ja niepewnie przytaknełam, bo znowu do pobicia dużo minut ...ponad 17 ...kurcze ...Czy ja dam radę? Czy jestem gotowa ? Tysiąc myśli na minutę? To oznacza, że muszę biec w średnim tempie 5.30 ...42 km ...o matko !!!!
Irek pociesza" Isa jesteś gotowa, dużo biegasz, masz teraz dobrą kondycję wykorzystaj to ...spróbujmy". Wszyscy Harpagani trzymają kciuki i dają duże wsparcie i coraz bardziej wierzę w to, że się uda :)
Nadchodzi ten dzień...ta niedziela ...ze skurczem żołądka z niezłym stresikiem, wsiadam do auta ....Aaaa ...czy spakowalam wszystko ? Żele są, skarpety są, koszulka jest ...uff o niczym nie zapomniałam ...:)
Jedziemy po resztę ekipy Age i Maćka ..Widzę, że Maciek też ma dylematy ..wyciąga jakieś kartki ze strategią biegu...zastanawia się jak biec ...ręce się trzęsą ...jest napięcie ..
Ale Aga zaraz coś opowiada Irek dopowiada i atmosfera się rozluźnia ..jest wesoło jak to w dobrym towarzystwie :) Czekamy jeszcze na Radka z rodziną i wyruszamy.
Dojeżdżamy do Krakowa ...jest parking ...szybko się przebieramy na biegowo i wyruszamy na spotkanie z innymi do wspólnego zdjęcia.
Mamy trochę czasu, więc jeszcze zaliczamy toy toy i rozglądamy się po rynku szukając znajomych twarzy :)
Są Harpagani, są biegacze, są inni znajomi ...robimy foty i każdy wyrusza do swoich stref czasowych :)
Start ...to już ? Tak szybko? Włączam zegarek i lecimy z Irem zającem :)


Jest moc w nogach, serce równo bije, nic nie boli, jest dobrze :) Iro pilnuje tempa .."nie przyspieszaj, wyrównaj oddech, trzymamy się planu..." Na wszystko przytakuje, jestem nastawiona na cel i szukam swojego tunelu :)
Na 6 km widzę z daleka grupę W pogoni za Duchem z Tomkiem, Olą, Grześkiem, Tereską,Kamilą ..i innymi z grupy ...witamy się i życzymy sobie powodzenia ..nagrywamy przez chwilę wspólny filmik i wyrywamy do przodu w swoim tempie :)
Za zakrętem słyszę już znajome głosy ...to Kibice Harpagan Sosnowiec Aga, Łukasz, Wiola, Justyna, Renia ....dają tą moc do dalszego biegu.
Kolejne kilometry mijają nawet szybko ...kontroluje sytuacje. .."jaki czas ?" dopytuje Ira ...sama boje się spojrzeć ...bo może za wolno ...może za szybko ...Iro kiwa głową jest ok ...mamy zapas 300 metrów ...uff
Jest połówka ...przebiegliśmy w dobrym czasie 1h 55 min ....dostaje powera. ...rozkręcam się....dobiegamy do rynku koło Wawelu ...tylu kibiców wkoło jest super !!
22 km widzę naszych, jest Aga z apartatem...strzela obiektywem w naszym kierunku ...słyszę, że poszła seria zdjeć ...Iro szaleje, a ja lecę jak na skrzydłach...i oczywiście dużo za szybko :)
Zaczyna się walka...teraz juz krócej niż dłużej ...25, 26, 27 km mijają i czuję się wspaniale ..nic mnie nie boli, nie ma skurczy, jest ok !
Do 30 km dobiegamy w super formie i wiem już że się uda...mam tą moc :)
35 km ...czuję, że coś zaczyna się rodzić...o nie nie teraz ...juz tak blisko mety ...
Zwalniam trochę i widzę niepokój w oczach Ira ...nie nie mogę go zawieść ...chociaż ból jest i czuję jak rośnie mi coś w bucie nie poddaje się. ..walczę ..."ból to ściema bólu nie ma powtarzam sobie w myślach" ...ból nie istnieje ...spinam się w środku i biegnę, biegnę dalej .....

"Jest coś takiego w naszej głowie co nie pozwala nam zapomnieć" słowa piosenki, którą usłyszałam kiedyś przypadkiem, kołacze mi się w myślach i na chwile zapominam,że biegnę...Czytałam kiedyś, że jak zapominasz o tym, że biegniesz to jest najpiękniejsza chwila ...bo nie czujesz bólu ...hm zamyślam się na chwilę...i widzę pojawiającą się cyfrę 38 km ...czyli 2 km biegłam nie myśląc o biegu. To ma sens ..czyli 2 km czystego szczęścia i kolejna piosenka zaczyna krążyć po głowie "w życiu piękne są tylko chwile". Przyspieszam i widzę punkt z wodą. Zatrzymać się? Zwolnić? Napić? Czy to ma sens na 39 km? Czy pomoże mi w pobiciu mojego rekordu? Rezygnuje i tylko krzyczę do wolontariuszy "oblej mnie....nalej mi na głowę ". Widzę ich zdumione miny i śmieję się do siebie pod nosem ....ha ha ha i nagle czuję niesamowitą radość i szczęście i krzyczę " ludzie kocham was " na co nie uzyskuje żadnej odpowiedzi. Na 40 kilometrze odgrywają się różne sceny od euforii do normalnych ludzkich dramatów ...kontuzji, grymasów bólu na twarzach i przebierania nogami, które odmawiają posłuszeństwa :)
Zaczynam odczuwać odciska, który pękł na 39 km ...i ciii nie mówię Irkowi, bo będzie się martwił, powiem mu na mecie :) Jeszcze 1 km ...biegnę i biegnę, a ciało mnie nie słucha i nagły ból, który mnie przeszywa zatrzymuje mnie na chwile, sekundę ...nie proszę, nie teraz ...jestem już prawie na mecie !!!
I nagle mówię do siebie....weż się w garść, nie po to walczyłaś przez cały dystans, żeby teraz się poddać ...Ty się nigdy nie poddajesz ...taki ból to nie ból !!! I ciało słucha, ucisza ten ból i czuję, że dam rade, ale nie zrobię finiszu jak zawsze ..po prostu wbiegnę na metę i pokonam ten ból.
.."Jeszcze 400 metrów" krzyczy Iro i widzę, że cieszy się razem ze mną ...pokazuje ok i jestem szczęśliwa ...Jest ...dokonałam tego widzę METĘ..ludzi wkoło ...wszyscy krzyczą i cieszą się ze mną ...Brawo ..Brawooo słyszę. Kolejny i ostatni zakręt zbliżam się do miejsca, gdzie kibicują nasi ...jak zwykle dodają mi energii swoim krzykiem.... Isaaaa ....dajesz...brawoo i czuję taką falę gorąca, która spływa na mnie i nagle pojawiają się łzy wzruszenia i już nie mogę się powstrzymać...wszystkie emocje spływają po policzkach w ramionach ukochanej osoby...pokonałam siebie, swój ból, strach, niepewność...miałam swój czas na bieganie i nowy rekord 3h.56 ...
"Celem nie jest bycie lepszym od kogoś innego, lecz bycie lepszym od tego, kim samemu było się wcześniej " IV Dalajlama





Blog moga komentować tylko Przyjaciele autora







 Ostatnio zalogowani
Admin
07:15
42.195
06:23
biegacz54
05:03
Grzegorz Kita
23:42
fit_ania
23:26
romangla
23:20
Andrea
22:49
Artur z Błonia
22:38
Szafar69
22:26
jlrumia
22:25
staszek63
21:51
damiano88
21:51
romelos
21:39
chris_cros
21:31
Personal Best
21:28
szakaluch
21:19
|    Redakcja     |     Reklama     |     Regulamin     |