Jestes
niezalogowany
ZALOGUJ

 

  WIZYTÓWKA  GALERIA [72]  PRZYJAC. [66]   BLOG   STARTY   KIBIC 
 
Patriszja11
Pamiętnik internetowy
Życie na przełaj

Patrycja Dettlaff
Urodzony: 1983-10-11
Miejsce zamieszkania: Nowa Iwiczna
74 / 92


2016-05-05

Dostęp do
wpisu:

Publiczny
Bieganie bardziej dream (czytano: 2144 razy)

 

Nabieram rozpędu
choć Półmaraton Warszawski jest jak ze snu
okazuje że na tym wcale nie musi się skończyć.
no bo jaki sens miałoby
robienie 100 brzuszków dziennie do półmaratonu
gdybym poprzestała na wykonaniu tego zadania 3 kwietnia?
Nie poddaję się więc i walczę dalej
szukam motywacji
ustalam nowe cele
Z pomocą przychodzi mi reaktywacja
mojego ulubionego cyklu biegów górskich
na warszawskim podwórku
Monte Kazura.
12 kwietnia staję na starcie 5km biegu
Przede mną
bardzo wymagająca trasa
pełna hopek i podbiegów od których
palą uda a płuca nie nadążają z rozprowadzaniem tlenu
Choć wiem że to tylko 5km
w tym wypadku to aż 5 km
z których człowiek zapamiętuje każdą sekundę.
Czy jestem na to gotowa?
Zadaję sobie sama to pytanie stojąc na starcie...
Jakiś czas wcześniej mam sen
Biegnąc w ciężkim górskim biegu
walcząc o każdy krok
każdy podbieg
gdy wydaje mi się że już nie mam siły
że nie dam rady
nagle podbiega do mnie pewien chłopak
chwyta z rękę i pociąga za sobą
wygrywam!
Ciekawy sen
Zapamiętuję go
i może dlatego gdy później całkiem realnie
biegacz z tego snu
zaprasza mnie do swojej drużyny marzeń
uznaję że choć widziałam siebie jako samotnego wilka
popełnię błąd jeśli odmówię
Więc nie odmawiam
w realnym świecie gdzie liczą się minuty sekundy
zostałam jakoś gdzieś z tyłu
nie nadążam
ale jeśli wskoczę do tego pociągu to mam jeszcze szansę
dogonić swoje marzenia
więc wskakuję choć z racji biegowego poziomu drużyny
mam poczucie że jest to skok na głęboką wodę...
Podobnie czuję się na starcie pierwszego biegu z cyklu Monte Kazura
trochę jakby odstaję
nie pasuję ale mimo tego podejmuję wyzwanie
Na starcie spotykam jednego z zawodników
mojej nowej drużyny Tajemniczego Ejsida który tak ciężko trenował
że w wieku lat 18 zaczął siwieć i tak mu już zostało :-)
Rozmawiamy sobie chwilę na starcie
Niektórzy przygotowują się tu do Falenicy - zagaduję
Do Falenicy? zaśmiewa się Tajemniczy Ejsid
To chyba Falenica przygotowuje do tego biegu - kwituje.
No tak trudno się z tym nie zgodzić
skoro suma przewyższeń na 5km jest tu większa
niż w Falenicy na 10km.
Staram się jednak o tym nie myśleć
gdy kończy się odliczanie i zaczynam biec
skupiam się na każdym podbiegu.
Z początku nie jest aż tak ciężko
daję radę utrzymywać się cały czas w biegu
ale to dopiero pierwsze kółko
a ja dyszę już jak stara lokomotywa.
Od ostatniej edycji organizatorzy postarali się aby nie było nudno
i dołożyli nieco podbiegów i hopek :-)
Po pierwszym kółku klaruje się sytuacja
nieoczekiwanie biegnę jako trzecia kobieta
na wynik podobny jak te tutaj sprzed ciąży
nie mam czasu na niedowierzanie
po prostu robię co mogę aby to utrzymać.
Wychodzi mi tak dobrze że na ostatnim kółku
wyprzedzam nawet na moment drugą kobietę
lecz ona ani myśli mi oddać swojej lokaty
i na zbiegu prowadzącym do mety się rewanżuje.
Wpadam na metę ledwie żywa
patrzę na zegarek
i widzę 33min czyli czas
tylko ok 1min słabszy od swoich wyników sprzed dwóch lat :-)
Jest się z czego cieszyć
natychmiast piszę do Trenera Marzeń
o swoim osiągnięciu
Jest chyba równie zdziwiony jak ja
ale już wiemy na czym stoimy
a przede mną za chwilę bieg górski w Szczawnicy Chyża Durbaszka.
Choć nie jestem w stanie w swój grafik
wklepać klubowych treningów
indywidualnie rozpisany plan
z racji bycia wciąż karmiącą mamą
bardzo mi odpowiada.
Biorę się do roboty
i grzecznie zapełniam swoją część tabelki
z napisem wykonanie
Na efekty nie trzeba długo czekać.
Chyża Durbaszka idzie mi jak po maśle
Choć początek wydaje mi się ciut za szybki
Uparcie gonię przyjaciółkę od tej najdalszej biegowej podróży
którą ku swej uciesze mam okazję tu spotkać.
Czas okazuje się być moim sprzymierzeńcem
konkurentki powoli słabną a ja wciąż mam siłę
biec tym samym tempem.
W połowie trasy zrównuję się z pewną biegaczką
która sądząc po butach wygląda mi na górską debiutantkę
i dodać należy bardzo dobrą debiutantkę.
Na zbiegach dziewczyna dogania mnie
i wyprzedza bez problemu
ale gdy trasa nieco się komplikuje wygrywam soim doświadczeniem
zamieniamy się tak na prowadzeniu przez prawie połowę trasy
nie zamieniając przy tym ani słowa.
W pewnym momencie gdy dziewczyna zaczyna mocno przyspieszać
i już sobie myślę że pozamiatane przegrałam
na szlak wychodzi baca ze stadem owiec
zdezorientowane owce zajmują całą ścieżkę
małe i duże owieczki i barany
przepychają się między sobą a pomiędzy nimi
przepycha się stado biegaczy
widok genialny i nieco zabawny
dla takich chwil warto jechać aż tyle
kilometrów na bieg górski.
Ostatecznie ja z tego zamieszania wyskakuję pierwsza
ale ścigamy się dalej z dziewczyną w asfaltowych butach
i znów ona jest ciut lepsza
do mety już naprawdę bardzo niewiele
jakieś 2km
przeskakujemy kilka małych górek
i na ostatniej z nich natrafiamy
na dziki tłum biegaczy z innej trasy
tłoczący się do zejścia ze zbocza.
Ludzie dosłownie zatrzymują się
a czas ucieka
postanawiam polecieć na przełaj
przez krzaki po kamieniach gdzieś bokiem
Teraz już będzie tylko z górki
biegnę co sił w nogach małym błotnistym wąwozem
na którym dwa lata temu prawie pogubiłam buty
a dziś pokonuję go w parę chwil
i już wybiegam na asfaltową drogę
gdzie na zakręcie widzę Moją Szybszą Połowę
biegniemy razem do mety
nie mam pojęcia która jestem
ale widzę swój czas
2:17:03
w półmaratonie górskim
niecały miesiąc po asfaltowej połówce w 1:54
naprawdę cieszę się tym wynikiem.
W międzyczasie dowiaduję się że Moja Szybsza Połowa
ma 9 miejsce w klasyfikacji OPEN!
a ja jestem 10 na 110 kobiet
To jest dla nas bardzo udany dzień
Ze Szczawnicy oboje wracamy uśmiechnięci
i pełni nowej energii do biegania.
Przed nami majówka
zamierzamy ją spędzić aktywnie
1 maja spływ kajakowy
2 maja bieg flagi 10km
to ma być dla mnie treningowy start
docelowo przygotowuję się bowiem pod biegi górskie
jednak wytrzymałość tempowa od zawsze była moją Achillesową piętą.
w porozumieniu z Trenerem Marzeń postanawiam
się więc pomęczyć z utrzymaniem tempa 4:50-4:55
tak długo jak się da
a że długo się nie da to ja już wiem :-)
i wszystko byłoby zgodnie z planem gdyby nie fakt
że kajaki dnia poprzedniego sprawiają że górna część ciała
day after to jeden wielki ból :-)
Staję na starcie pewna że zbyt wiele nie zwojuję
przed wystrzałem zdążam jeszcze wymownie sobie ziewnąć
a potem biegnę przed siebie nie patrząc specjalnie na zegarek.
Szybko jednak okazuje się
że stawka biegaczy zaczyna się przerzedzać
a ja wciąż biegnę całkiem luźno tempem w okolicach 4:40min/km
Po pierwszej z trzech pętli jestem 13 kobietą
po drugiej jak donosi kibicująca mi Moja Szybsza Połowa jestem 4
coraz szerzej otwieram oczy ze zdziwienia i usta by złapać jeszcze trochę więcej tlenu.
Nie jest źle myślę sobie i postanawiam zawalczyć o pudło
Gdzieś ok 8km zrównuję się z 3 zawodniczką
ale widzę że nie ma ona już siły i ochoty się ścigać
wyprzedzam ją i zaczynam długi finisz do mety
cały czas modląc się aby to była prawda
Przekraczam końcową bramę z czasem 47:37 na zegarku
łapię się za głowę
celowałam raczej w czas 49min!
Euforia i niedowierzanie sukcesu chwilę później zmienia się
w niedowierzanie połączone z rozczarowaniem
Z wywieszonej listy z wynikami dowiaduję się że jestem czwarta
Jak to?! - otwarcie sprzeciwia się temu zapisowi Moja Szybsza Połowa
i zaczyna się długa procedura wyjaśnień
Jak się okazuje zawodniczka która przybiegła 10sekund przede mną
nie pokonała całej trasy lecz część, a następnie wbiegła na metę ze swoim chłopakiem
bo akurat zobaczyła że finiszował.
Nie mogę uwierzyć że w zawodach w których są chipy
i stoi sędzia na mecie
przechodzą takie rzeczy
a jednak.
Na szczęście organizatorzy się reflektują i przepraszają
otrzymuję zasłużony puchar i nagrody
omija mnie jednak dekoracja open kobiet.
Jest mi trochę przykro
bo na moim poziomie biegania nie często trafia mi się gratka
aby w dużym stołecznym biegu stanąć na pudle kategorii OPEN
a tu przez czyjąś pomyłkę i czyjąś głupotę tak po prostu
to co naturalną koleją rzeczy miało się zdarzyć nie ma miejsca.
Daje mi to do myślenia że nie wszystko w życiu można mieć
nie o wszystko można zawalczyć
W sporcie oprócz talentu i pracy trzeba mieć też trochę szczęścia
ale szczęściu też trzeba pomóc
i można to zrobić każdego dnia
małymi kroczkami można rozpędzić się do dużego skoku
najważniejsze to uwierzyć że życie jak fotograf
w końcu złapie nas w tym jednym najlepszym momencie
i będziemy mieć swoje 5minut
Nie mamy wpływu na to kiedy to się stanie
ale mamy wpływ na to jak będziemy wyglądać na tym zdjęciu kiedy już przyjdzie czas...
Wracam więc do robienia swoich brzuszków i dokładam do nich wykroki
Sukces jest wtedy kiedy szczęście spotyka się z dobrym przygotowaniem.

Zdjęcie: Jan Nyka biegacz który doskonale wie co to znaczy uchwycić moment. Dziękuję

Blog moga komentować wszyscy zalogowani czytelnicy

Dodaj komentarz do wpisu


dziadekm (2016-05-05,22:51): Ciężka praca + motywacja = wyniki. Gratuluję progresu i tak trzymaj. Pozdro
Patriszja11 (2016-05-06,07:38): Dokładnie tak w sporcie od talentu bardziej liczy się systematyczność i determinacja. Dziękuję.
Joseph (2016-05-06,09:54): Robisz to z duuuużym zapasem. Nie widzę na zdjęciu żyły na czole :)
Inek (2016-05-06,11:55): Gratuluję Patrycja, efekty Twoich treningów są niebywałe! Podoba mi się także pomysł na kolejne ćwiczenie, widzę, że mnie też by się takie przydało, pewnie szczególnie, może kiedyś, w górach :)
Patriszja11 (2016-05-06,14:54): Dziękuję Joseph, może to dlatego że to dopiero pierwsze kółko było, na ostatnim już by mi chyba taki skok nie wyszedł :-)
Patriszja11 (2016-05-06,14:57): Dziękuję Inku :-) szczerze mówiąc sama jestem zaskoczona swoimi postępami widać systematyczna praca przynosi efekty. Polecam Ci te wykroki naprawdę bardzo dobre ćwiczenie na pośladki.







 Ostatnio zalogowani
Wojciech
23:56
STARTER_Pomiar_Czasu
23:09
fit_ania
23:06
uro69
22:40
Raffaello conti
22:25
szczupak50
22:23
edjasti
22:19
damsza_CZB
22:15
tadeusz.w
21:47
Admirał
21:18
entony52
21:12
StaryCop
21:04
akatasz
20:57
aktywny_maciejB
20:43
42.195
20:34
Pawel63
20:30
|    Redakcja     |     Reklama     |     Regulamin     |