2016-03-27
Dostęp do wpisu:
Publiczny
| Żywiec-moja walka o życiówkę w górach (czytano: 2237 razy)
XVII Półmaraton dookoła Jeziora Żywieckiego czyli walka od startu do mety.
To był wyjątkowy półmaraton! Do Żywca wracam po raz czwarty-tym razem z planem i kondycją. Na początek spotykamy całe mnóstwo znajomych i wymieniamy uwagi i dzielimy się koncepcją na bieg. Ja siedzę cicho by nie spłoszyć innych moim szalonym planem aż do momentu gdy czekam na Artura stojącego w kolejce po nr. startowy który to wymusił na mnie wypowiedzenie tych magicznych liczb. Nie wiem dlaczego nagle os. które stały w pobliżu spojrzały na mnie z miną: ,,poje.... go? ``
Po odbiorze nr. wracamy na nasz parking gdzie żartujemy i zjadamy co nie co
Czas ruszyć w kierunku rynku. Po raz drugi odwiedzam pobliski krzak w sprawie wiadomej i mogę się rozgrzewać. Widzę,że zbliża się chwila prawdy więc ustawiam się na starcie-a to heca ! Część zawodników ustawiła się w złą stronę i muszą przejść na tył przez środek tłumu...serio ku....? Z ok 3 rzędu startowego awansuje w okolicę 20...pier... nie biegnę
10min po przewidywanym starcie udało się ruszyć. Od samego początku grzeje mnie wewnętrzny wkurw. Pierwsze 2km jest niczym innym jak dryblowaniem między innymi ,,mądrymi`` zawodnikami by przebić się na czub i zacząć równo biec. Po tych 2km miałem już ok 20s straty do zakładanego czasu więc musiałem gonić. Ok 5km zacząłem łapać swój rytm i biegłem jak być powinno ale coraz bardziej odczuwam utratę sił spowodowaną gonieniem pacemakera na początku by złapać się do stawki biegaczy biegnących na 1.20 na mecie. Na 10km jest punkt pomiarowy. Zegarek wyłapuje 38min więc szanse na dowiezienie wyniku jeszcze są. Tutaj również zaczyna siedzieć mi na plecach Ukrainka więc staram się utrzymać tempo. Na 11km przebiegamy przez zaporę Tresna gdzie była usytuowana premia lotna. Niestety nie wygrałem jej. Zaraz za zaporą zaczyna się to co najpiękniejsze w tej połówce czyli 2 niezłe podbiegi. Pierwszy zaczyna się na ok 13km i ciągnie się przez ok 1500m ale jest na tyle łagodny,że bez większego problemu utrzymują tempo poniżej 4min/km. Na 15km melduję się w czasie ok 58min co również stanowi moją życiówkę na tym dystansie. Dalej jest chwila wytchnienia i punkt odżywczy gdzie wciągam żela z nadzieją,że nie zaszkodzi a może i pomoże- tak się stało i po chwili już mogłem zapier... jak księciunio -tak by rzekł mój dobry znajomy
Wiedziałem,że z każdym krokiem zbliżam się do najgorszego podbiegu na 18km gdzie większość biegaczy po prostu przechodzi do marszu-sam w zeszłym roku przemaszerowałem ok 50m. Ale w tym roku jestem silny i dam radę! Wbiegam krok po kroku by po dłuższej chwili zegarek zakomunikował mi,że pokonałem ten masakryczny odcinek w 4min 22s! Jest mega!Po drodze zgubiłem Ukrainkę i dalej goniłem zawodników. Niespodziewanie dopadam Litwina by na zbiegu zacząć mu uciekać. Niestety mam krótkie nogi co też mi utrudnia zadanie- 3.32min/km w takim tempie pokonałem zbieg lecz to było za mało by uciec blisko dwu metrowemu Litwinowi. Zaraz za rondem zaczyna mi uciekać i wtedy decyduję się na mocny atak mimo,że do mety pozostało jeszcze ponad 1km. Zaczynam przyspieszać aż osiągam tempo 3.45min/km i widzę,że uciekam i doganiam kolejnego zawodnika! Udało się jeszcze go dopaść i jestem już prawie na rynku gdzie jest meta. Już się nie rozglądam tylko gnam przed siebie co sił w płucach-dysze jak stara lokomotywa by po chwili móc wyskoczyć z ogromnym okrzykiem radości! Zrobiłem to! Mam życiówkę w górach! metę mijam z czasem 1h 22min 17s (czas z zegarka) i cieszę się jak małe dziecko.
Zaraz po biegu biorę ubrania od Uli i udaję się do Toi Toi`a a później na masaż gdzie dyskutuję z masażystkami o dzisiejszym biegu
Podsumowując dobiegłem 44 i ok 30 wśród Polaków więc niezłe osiągnięcie jak na amatora. W swojej kategorii wiekowej zajmuję dopiero 10miejsce. Mimo wszystko wracam zadowolony bo wiem,że wszystko co zaplanowałem jest do zrealizowania w tym roku
Dzięki wszystkim,którzy uwierzyli w moje zdolności i tym którzy dołożyli swoje 5groszy w moim sukcesie
Gratulacje tym,którzy przeczytali-macie na koncie sukces większy niż mój wczorajszy bieg
Blog moga komentować wszyscy zalogowani czytelnicyDodaj komentarz do wpisu ksero vel. NAMORDNICZEK (2016-03-29,08:54): Zajefajnie pobiegłeś. To jest teren, który pokazuje "jest moc, jest siła, jest power!". Gratki za wynik. kolor70 (2016-03-29,10:20): :-) Piotr Fitek (2016-03-30,19:24): Gratulacje Sebastian, dałeś czadu :) co to będzie na plaskim :P
|