2015-12-23
Dostęp do wpisu:
Publiczny
| takie tam (czytano: 672 razy)
Wzięłam sobie tak dużo na głowę w ostatnim czasie, że ledwie zipię. Mój problem, sama chciałam to tak mam. Nie narzekam. Stwierdzam fakt. Chciałam sobie jednak w jakiś tam sposób ulżyć, więc kiedy moja trenerka najlepsza i jedyna Elżbietka się nie odzywała z kolejnymi treningami, to pomyślałam, że nawet dobrze. Zamiast orać podrepczę sobie po prostu jeszcze jeden tydzień na luzie. Pomyślałam nawet, że skoro już tak się obijam, to żeby choć trochę lepiej to wyglądało, nie zrobię sobie w tym tygodniu dnia wolnego od biegania. Zakładałam, że przez tydzień, każdego dnia pęknie wolna dyszka. A potem napiszę do Eli, że już czas na coś mocniejszego.
Tak więc wczoraj, w okolicach wczesnego popołudnia ubrałam trampki, jakieś tam coś tam wrzuciłam na skórę, nie patrząc nawet dobrze w co się ubieram i zasiadłam w logance. Pojechałam do lasu tam gdzie zawsze i ruszyłam w teren. Jakoś tak pierwszy kilos mnie nie zachwycił. Serce nieco głupiało, nogi jakby nie moje (tak mam ostatnio) ale pomału rozkręcałam się i szło do przodu.
Dobiegłam do drogi na Palowice, nawet sobie tam szurnęłam parę metrów po asfalcie, a że urzekła mnie brudna woda w tych ściekach co do Lanucha wpadają i płyną obok niego, to sobie postanowiłam uwiecznić co nieco na zdjęciu. Wyjęłam telefon (no bo przecież kurde nie biegam z nikonem), sfociłam co chciałam i patrzę, że mam nowe maile. Nie pierwszy raz widziałam w takiej sytuacji mail ale niezwykłe było to, że postanowiłam zobaczyć kto się dobija. No i pierwsze co mi się rzuciło w oczy to: dzisiaj 8 km, a potem 8x80 podbiegi.
Dostałam głupawki. Jezzzzu, jak dobrze, że nikt nie łaził wczoraj po lesie bo naprawde musiałam wyglądac jak idiotka. Stałam na środku ścieżki i zwijałam się ze śmiechu. 450 km, środek lasu a moja trenerka i tak mnie dopadła. Elżbieta, ja nie na darmo mówię, że się Ciebie boję. I jak widać nie bez podstaw, bo Ty straszna czarownica jesteś!
Trening oczywiście zrobiłam według wytycznych. Było to tym łatwiejsze, że pięć mi akurat stuknęło i wystarczyło dokręcić trzy, plus te nieszczęsne podbiegi. Dzisiaj nie zdążę pobiegać (to już mówię Ela tak z góry) ale odrobię w piątek.
I cóż by tu jeszcze... No nic w sumie. Nadal kocham biegać, choć wyjście na trening to ostatnio jedna wielka tragedia. Ale potem jakoś tam się te kopyta kręcą.
PS. Moja czapka truskawka wreszcie przyszła. Zamawiałam chyba w połowie listopada. Naczekałam się jak dzik ale warto było. Jest świetna. :)
Wesołych Świąt wszystkim. :)
Blog moga komentować wszyscy zalogowani czytelnicyDodaj komentarz do wpisu snipster (2015-12-23,20:39): czyli "nigdy nie lekceważ ciemnej potęgi Elżbiety" ;)) czapka śmieszna, w sam raz do biegania :) Najlepszego Dyngusa, czy tam spokojnego karpia ;) cosmita (2015-12-23,21:31): Wesołych świąt! Dla mojego dobra: nie trenuj za dużo :-) Truskawa (2015-12-23,22:38): Najpierw przeczytałam "spalonego karpia" i zastanawiałam się jak to smakuje. Dzięki Piotr. Wzajemnie. :) Truskawa (2015-12-23,22:39): Wesołych Swiąt Andrzej dla Ciebie i Dorotki. :) I jak widać nei przepracowuję się za bardzo. Dzisiaj nie biegałam a jeśli chce jutro polatać to raczej muszę bardzo wcześnie, bo potem nie będzie jak. :) paulo (2015-12-24,08:39): Nieźle. Codziennie dyszka. Super. Też chciałbym tak, ale mam często lenia :) Miłych Świąt Izo :) DamianSz (2015-12-24,15:44): Ja mam jeszcze gorzej bo mój "trener" jest też moim partnerem do biegania. No, ale trzeba się trochę pomęczyć bo przecież uprawiamy bieganie a nie jogging ;-) żiżi (2015-12-26,22:13): Czapka fantastyczna!!!!będziesz w niej biegać?..kurcze muszę spiąc pośladki skoro Ty już trenujesz,bo ja nadal cienko przędzę...nic a nic nie słucham się trenera..Wesołych Świąt Iza:) Truskawa (2015-12-28,19:35): Mam nadzieję Paulo, że Twoje święta też były miłe. :) Truskawa (2015-12-28,19:36): No wiem Damku. Męczę się i nawet nie narzekam. :) Truskawa (2015-12-28,19:36): Dzięki|! Mnie też się podoba i to bardzo! biegasz już?? :D jacdzi (2015-12-29,21:04): Buziaki! Truskawa (2015-12-30,20:58): Wzajemnie Jacku! :)
|