2015-07-30
Dostęp do wpisu:
Publiczny
| Tam gdzie powietrze pachnie inaczej (czytano: 700 razy)
To już 5. edycja Biegu Kamiennego w Koszwicach organizowana przez rodzinny klub sportowy Start Koszwice. Tegoroczna impreza wypadła równie znakomicie co w latach ubiegłych, w rodzinnym klimacie, choć aura tego nie zapowiadała.
W sobotnie popołudnie, na 2 godziny przed rozpoczęciem biegu nad Koszwicami przeszła potworna nawałnica, która wyrządziła wiele szkód. Połamane i wyrwane drzewa zablokowały dojazd na start od strony Lublińca, z której to właśnie nadciągało najwięcej biegaczy, jednak doskonała organizacja i sprawna interwencja lokalnych służb, które poradziły sobie z usunięciem przeszkód z drogi dojazdowej, pozwoliły zapomnieć o tych problemach i wszyscy zdążyli na czas.
Nie zmienia to oczywiście faktu, że organizatorzy mieli sporego stresa. Opanowanie i trzeźwa ocena sytuacji – efekt kilkuletniego doświadczenia w organizowaniu imprez sportowych – pozwoliło na rozegranie zwodów zgodnie z planem.
Przed biegiem głównym startowały dzieci – dystanse od 100m (klasy I-III), 200m (IV-VI) i 400m (Gimnazjum).
Na 10-kilometrową trasę ruszyliśmy o 16:00. Pobiegliśmy leśnymi drogami, które po nawałnicy zamieniły się w ciekawą błotną alejkę. Klejąca maź sprawiła jednak tyle problemów co... radości! Do czasu.
Sam deszcz zbił temperaturę powietrza, ale jego wilgotność, szczególnie w lesie, była straszna. Po 100 metrach biegu czułem się jakby ktoś już wylał na mnie wiadro wody. Klejącej wody. Leśne owady również nie odpuszczały i starały się przeszkadzać uczestnikom jak tylko to jest możliwe. Ktoś tu musiał być szybszy!
Swoją obecnością na biegu zaszczycił wszystkich Marcin Świerc, najlepszy polski góral i ultramaratończyk, który towarzysko, w barwach klubu Mafia Team Lubliniec, poprowadził po trasie swojego niewidomego kolegę Marcina Grabińskiego. Panowie biegli spięci linką. To przepiękny gest, który zawsze będzie doceniany przez biegaczy amatorów. Tym bardziej, że nasz mistrz wciąż jest mocno poobijany po upadku we Francji.
PS. Obydwu Marcinów udało mi się wyprzedzić na trasie, tylko czy jest to powód do dumy? Rozstrzygnijcie sami...
Na mecie każdy z uczestników otrzymał pamiątkowy medal. Było też pieczenie kiełbasek przy ognisku – to nieprzerwana tradycja w Koszwicach.
Bieg ukończyło w sumie 186 zawodników, a najlepsi z nich zostali nagrodzeni w niecodziennych kategoriach – Kawalerowie / Panny, Mężowie / Żony, Dziadkowie / Babci, Pradziadkowie / Prababcie. Podstawą klasyfikacji był jednak nie status rodzinny, a wiek uczestnika... Podczas dekoracji śmiechu było co niemiara!
Blog moga komentować tylko Przyjaciele autora |