2015-07-16
Dostęp do wpisu:
Publiczny
| 1/4 IRONMAN - RADŁÓW 12.07.15 (czytano: 1125 razy)
PATRZ TAKŻE LINK: https://youtu.be/Qzd1WibsG2s
Wstałem około 6 rano. Dla mnie to już nie spanie. Co dziennie wstaję o 4 na trening, więc 6 to już późno. Toaleta, śniadanko itp. Żonka z córcią Olką też się szykują. Pogoda zapowiada się przepiękna, więc i chęci większe, zwłaszcza dla moich dziewczyn, dla których 6 rano to jeszcze dobre spanie. Na szczęście Radłów to jakieś 20 kilometrów od Tarnowa, wiec nocleg gratis u dziadków i w zasadzie zero stresu z dojazdem, zwłaszcza, że to niedziela. Dojechaliśmy na miejsce przed 8 rano. Słoneczko już nieźle dawało. Sympatyczna Pani pisaczkiem skrobnęła na ramieniu i łydce numerek 167 i ruszyłem w drogę do mojego stanowiska. Córcia z żonką oczywiście kręciły film i robiły fotki. Po rozłożeniu się i przygotowani, czas przyszedł na założenie pianki. Stwierdziłem, że najlepiej będzie zrobić to na starcie więc gdzieś koło 8:30 ruszyłem na start. Tam też o 8:45 miała być ostatnia odprawa.
Po wskoczeniu w piankę i lekkiej rozgrzewce w wodzie, oczywiście odsłuchaniu informacji ruszyłem na start który miał być punkt 9. Start jednak nieco się opóźnił z powodu zastawionych samochodów na trasie wyścigu. Do wody wskoczyliśmy z 20 minutowym opóźnieniem. Woda rewelacja. Dystans tylko 950 metrów. Więc cała naprzód ! Płynęło się całkiem dobrze, najpierw do boi, a potem prosto do T1. Wodę ukończyłem z czasem 18:01 cóż bywało lepiej… W T1 czas 2:52 dłuuugo, ale jak się tego nie trenuje… tak bywa. Na rower chciałem wsiadać jak zawodowiec z butami wpiętymi w rower. Oczywiście zamotałem się i przez to opóźniłem nieco start.
Rower to co lubię najbardziej poszedł całkiem dobrze, dużo gości wyprzedziłem, a z chłopakiem z numerem 64 nawet się trochę ścigaliśmy :-) Rower 45 km ukończyłem z czasem 1:19:37 z prędkością średnią prawie 34 km/h jak na amatora myślę, że całkiem nieźle. T2 już lepiej czas 1:58, ale za to bieg to już porażka ! Wszyscy mnie wyprzedzają, biegnę, a… raczej truchtam. Wiem, że dużo tracę na biegu. Słoneczko już dobrze dawało, w kilku miejscach były uruchomione kurtyny wodne. Duże zbawienie dla ciała. Na metę wpadam z czasem 1:00:46 z biegu, a łączny czas 2:43:15. Myślę, że rekord pobity, choć nie do końca, bo trasa i dystanse nieco inne. Za rok jak zawsze oczywiście... będzie lepiej :-) ZAPRASZAM NA FILM
Blog moga komentować wszyscy zalogowani czytelnicyDodaj komentarz do wpisu |