2015-06-23
Dostęp do wpisu:
Publiczny
| XI Półmaraton Jurajski - Rudawa - 14.06.2015.r. (czytano: 314 razy)
„ To mógłby być zwykły bieg ” to hasło XI Półmaratonu Jurajskiego. Ale czy tylko hasło, a może slogan, może po prostu pobożne życzenie organizatorów. A może coś co miało przeciągnąć biegaczy …
Już dzień poprzedzający Półmaraton wskazywał, że nie będzie łatwo, czy ktoś mówił, że będzie łatwo, czy łatwo było w poprzednich latach. Zawody te cechowały się zawsze nie tylko wymagającą trasą, ale też przeważnie bardzo wysoką temperaturą.
Sobotę spędziłem w Krakowie na kolejnym spacerze po Rynku oraz zaliczając Wzgórze Wawelskie. Temperatura przekraczała 30 C …
Rano w niedzielę dojazd do Rudawy, na około godzinę przed biegiem pobieranie numerów startowych w Biurze Zawodów.
Byłem na tym biegu jeszcze w jeszcze w 2008 roku na IV jego edycji. Dlaczego wybrałem wtedy ten bieg. Miał on w sobie to coś. Tak do końca nie wiedziałem co. W tym czasie trzeba było go po prostu przebiec. Jakoś tak się składało, że potem o tom biegu jakoś zapomniałem. Dopiero w tym roku za namowa żony w niedzielę 14 czerwca stanęliśmy razem na jego starcie.
Po przebyciu do Rudawy tak się zastanawiałem co jeszcze pozostało z magii tej imprezy. Czy tylko losowanie samochodu wśród uczestników którzy go ukończyli …
Trochę się zagadałem przed samym biegiem. Spotkanie ze starymi znajomymi, ale też ze znajomymi znajomych, to jest zawsze coś na co się czeka.
Już jadąc do Rudawy przy zjeździe z drogi głównej nr 79 stał wolontariusz, trzymając tabliczkę ze strzałką „ Jurajski Półmaraton ”. Tak więc bez problemu dotarłem na miejsce.
Już, po przyjeździe czuło się w powietrzu to coś, co wskazywało na to, że jest to naprawdę inny bieg niż pozostałe. Niby nie wiadomo co, ale jednak coś było …
Bardzo pozytywnie nastawieni mieszkańcy kibicujący przy swoich domach, o dodatkowym piciu i kurtynach wodnych przygotowanych przez nich już nie wspomnę.
Hitem, o którym wszyscy wspominali był starszy Pan, który na koło 15 km siedział, z opłukanymi i pozbawionymi szypułek truskawkami i częstował biegaczy.
Huk wystrzału i start do biegu. Wszystko co miało być było. Zarówno upał jaki i słynne jurajskie podbiegi i zbiegi. Szczególnie podbieg po 10 i na 14 kilometrze, dopełniły tego za czym wszyscy tęsknili.
XI Edycja biegu powitała nas niemal pustynnym upałem.
Jakoś tak się złożyło, że na ten bieg jechałem z wolą i chęcią nabiegania dobrego wyniku. Przecież tydzień wcześniej przy analogicznym upale pobiegłem naprawdę dobrze w Maratonie Parku Śląskiego w Chorzowie. A przede wszystkim pomimo niesamowitego upału, wytrzymałem tam trudy całej trasy. Jednak po raz kolejny okazało się, że organizmu nie da się oszukać. Już po około 2 kilometrach wiedziałem, że nic z tego nie będzie. Dlatego potraktowałem ten bieg wybitnie treningowo. Dlatego wyszło tak jak wyszło.
Nie było mocy, nie było siły, nie do końca była też wola walki ponad wszystko. Był za to zdrowy rozsądek …
Na koniec półmaratonu pamiątkowy medal, woda, piwo i grochówka.
Jeszcze oczekiwanie na losowanie upragnionego samochodu, … i powrót do domu.
Wolontariusze, kierujący ruchem przy wyjeździe z parkingu po zakończonych zawodach.
Policjanci wstrzymujący ruch przy wjeździe na drogę główną do Krakowa, gdy uczestnicy biegu zaraz po losowaniu zapragnęli od razu wszyscy udać się do domu.
Znowu jak by trochę inaczej jak na innych imprezach.
Czy był to zwykły bieg. „ To mógłby być zwykły bieg ”…
To nie był zwykły bieg, nie był on też niezwykły, jak by się mogło wydawać. Był no … i jest … w dalszym ciągu biegiem kultowym.
Blog moga komentować tylko Przyjaciele autora 8035halicz (2015-06-24,16:04): To mógłby być...zwykły blog 😊
|