Jestes
niezalogowany
ZALOGUJ

 

  WIZYTÓWKA  GALERIA [92]  PRZYJAC. [131]   BLOG   STARTY   KIBIC 
 
BULEE
Pamiętnik internetowy
BULEE (w końcu!) maratończyk

Dariusz Lulewicz
Urodzony: 1979-01-24
Miejsce zamieszkania: Gdańsk
339 / 466


2015-05-09

Dostęp do
wpisu:

Publiczny
Bieg Europejski w Gdyni, czyli... szczęka na podłodze ;) (czytano: 352 razy)

 

17 Bieg Europejski, Gdynia, dystans: 10km, czas: 53:54 (bieg z Tomkiem w wózku)
Kolejny wspólny bieg z ukochanym bratem w wózku, tym razem wśród kilku tysięcy innych uczestników Biegu Europejskiego w Gdyni. Dostaliśmy bezproblemową zgodę organizatora na udział z wózkiem, za co serdecznie im dziękuję. Biorąc pod uwagę, że tydzień temu w Parkrunie ledwo dałem radę nawet iść z Tomkiem, a co dopiero biegać, to miałem uzasadnione obawy przed dystansem dwa razy dłuższym. Nastawiłem się na czas 1:10:00, po cichu marzyłem o złamaniu godziny, ale i tak najważniejszą kwestią było samo dotarcie do mety, przynajmniej w jako takim samopoczuciu. Jednak okazało się, że to był całkiem inny bieg – i to w megapozytywny sposób. Wystartowaliśmy z samiutkiego końca, ale powolutku metr za metrem, krok za krokiem, obrót koła za obrotem koła, się rozpędzaliśmy – i to naprawdę porządnie ;). Liczni kibice, a także sami zawodnicy na trasie reagowali na nas bardzo żywiołowo, klaskali, wiwatowali i przepuszczali do przodu. To wszystko dawało niesamowitego powera i pozwalało biec naprawdę przyzwoicie, lekko i bezproblemowo, a co najważniejsze – bez ani jednego zatrzymywania się, jak to miało miejsce kilka razy tydzień temu w Parkrunie. Swoją cegiełkę dołożył też biegowy przyjaciel, Zibi, który cały czas towarzyszył mi na trasie, torował drogę, pozwalał płynnie i bezkolizyjnie wymijać innych, na cięższych odcinkach pomagał pchać wózek, a także sam z nim biegł – i to czasem zasuwał z tym niemałym przecież ciężarem (jakies 90kg!) tak szybko, że ja sam, bez obciążenia i zasuwający też przyzwoicie, nie mogłem za nim nadążyć! ;). Kochany brat Tomek też dopingował nas swoimi okrzykami, śmiechem, radością i wchodził w interakcję kibicami i innymi biegaczami – a to też niesamowicie mobilizowało. Dzięki temu wszystkiemu udało nam się dobiec w czasie, uwaga!... 53:54! Normalnie szok, niedowierzanie, szczęka na podłodze ;). W dodatku samopoczucie było diametralnie inne niż tydzień temu. Zmęczony byłem, ale w ten pozytywny sposób, gdzie endorfiny powodowały samą tylko radość z życia. Po biegu byłem przeszczęśliwy, brat również cały czas to przeżywał, cieszył się bardzo z medalu (miał swój własny wykupiony pakiet startowy, z numerem startowym i chipem), a także z faktu, że… był ode mnie na mecie o ułamek sekundę szybszy ;).
W ciągu dwóch następujących weekendów udało mi się więc dotrzymać słowa danego na początku roku w jednym z wywiadów – przebiec wspólnie najpierw 5km, a potem 10km. Co będzie teraz z nami dalej? Myślę, że to nie ostatni nasz wspólny start, bo widząc go tak szczęśliwego aż chce się go ze sobą zabierać na zawody. Na pewno jeszcze nie raz i nie dwa pobiegamy razem. Nie ukrywam jednak, że chcielibyśmy (liczba mnoga użyta świadomie, bo to przecież nasz wspólny bieg, gdzie brat swoją radością napędza mnie lepiej niż porządny energetyk) zmierzyć się z półmaratonem, a i... dystans dwa razy dłuższy również kusi ;). Tu jednak trzeba będzie się solidnie przygotować. W najbliższym czasie może być z tym ciężko, bo lada dzień na świecie przywitam na świecie moje drugie dzieciątko i może brakować czasu na wspólne trenowanie. Ale w przyszłym roku? Kto wie? Może trzeba będzie znowu oficjalnie zadeklarować wspólny start, żeby się odpowiednio zmobilizować?

Blog moga komentować wszyscy zalogowani czytelnicy

Dodaj komentarz do wpisu


BuDeX (2015-06-12,10:49): Dzięki za wyrównaną walkę do samej mety ;)







 Ostatnio zalogowani
entony52
19:31
Wojciech
18:53
Leno
18:38
edfed
18:30
gor42195jk
18:13
42.195
18:13
eldorox
18:07
janusz2602
18:05
jaro109
18:02
flatlander
17:36
tomako68
17:32
kos 88
17:24
gora1509
16:52
uro69
16:11
lecho
16:02
ProjektMaratonEuropaplus
15:46
|    Redakcja     |     Reklama     |     Regulamin     |