Jestes
niezalogowany
ZALOGUJ

 

  WIZYTÓWKA  GALERIA [41]  PRZYJAC. [96]   BLOG   STARTY   KIBIC 
 
kasjer
Pamiętnik internetowy
miałem szczęście...

Grzegorz Perlik
Urodzony: 1955-11-18
Miejsce zamieszkania: Bydgoszcz
83 / 129


2015-05-08

Dostęp do
wpisu:

Publiczny
fajoskie życie (czytano: 662 razy)

 

fajoskie życie

Niedawno przeczytałem na jednym z portali biegowych kilka wpisów o tym, co biegaczom dało bieganie. Pod wieloma ocenami w tych wpisach mogłoby podpisać się wiele biegaczek i wielu biegaczy. Ja też. Że bieganie poprawiło mi zdrowie. Że dzięki bieganiu zrzuciłem z siebie zbędne kilogramy. Że poznałem wielu fajnych ludzi. Itd., itp.

Niedawno też naszła mnie refleksja, że bieganie dało mi jeszcze coś - siłę do przegrywania. Także poza bieganiem.

Trenujemy po to, żeby osiągać coraz lepsze wynik. Żeby biegać coraz dłuższe dystanse. Czasem też żeby stanąć na podium i odebrać nagrodę. Czasami znaczącą finansowo.

Czasem jednak przegrywamy. Głównie ze sobą. Dzieje się tak na zawodach, ale czasem też na treningach. No nie idzie i już. Miały być interwały, a tu po dwóch odcinkach nic się nie chce. Miało być długie 25-kilometrowe wybieganie, a tu po 15km masz wszystkiego dosyć i…. ja chcę do mamy!!!

Zawody też czasem nie wiedzieć dlaczego, nie wychodzą. Niby forma jest, ale trasa jakaś nieciekawa, nogi dziwnie zmęczone, tętno szaleje, a i tak ciągle ktoś nas wyprzedza. Co jest? Co poszło nie tak?

Porażka totalna.

A jednak…

Kiedy kończy się taki męczący bardziej psychicznie niż fizycznie trening lub zawody, które miały być biegiem po nową życiówkę, a skończyło się marszobiegiem, to pojawia się myśl – następnym razem będzie lepiej. I im dłużej biegam, tym bardziej jestem tego pewien, bo już nie raz tak było. I szybko godzę się z własną przegraną.

I takie właśnie myślenie przeniosło się także na moje życie zawodowe. Praca moja, polegająca na dbaniu o cudze pieniądze (i to jest największe źródło stresu) obraca się w gąszczu przepisów podatkowych, których zmienność, a i niepewność interpretacji, jest duża. O pomyłkę, przeoczenie czegoś, nie jest bardzo trudno. Pomylić mogę się ja, mogą to zrobić pracujące u mnie panie. Co dzieje się w takich sytuacjach?

Jeśli pojawia się jakiś trudny problem, to często z nim wraca do mnie myśl – maraton przebiegłeś, a z tym sobie nie poradzisz? Przychodzi uspokojenie, a z nim najczęściej rozwiązanie. Trudne rozmowy z klientami łatwiej mi teraz odbyć i dobrze rozwiązać, bo przecież jeśli jeden bieg nie wyjdzie, to nie oznacza to, że mam unikać następnych zawodów. Mam prawo mieć słabszy dzień. Muszą to uznać moi biegowi przyjaciele (oni to rozumieją, bo sami takie dni miewają), to i moi klienci muszą uszanować moje prawo do błędów. Nie jestem mistrzem w bieganiu, nie muszę nim być poza bieganiem. Chociaż starać o to się staram. Bo jak powiedział kiedyś Mahatma Gandhi

Nie jest najważniejsze, byś był lepszy od innych. Najważniejsze jest, żebyś lepszy od siebie samego z dnia wczorajszego.

Ciekawa sprawa, że kiedy biegam, kiedy mam dużo wolnego czasu na myślenie, to nigdy nie myślę o pracy. Odpoczywam od niej w coraz większym fizycznym wysiłku biegania. Może dlatego kiedy wracam do spraw zawodowych mam na nie więcej sił?

Myślę, że mogę o sobie powiedzieć, że kiedyś byłem pracoholikiem. Wymagałem od siebie dużo, za dużo. Dzisiaj wiem, że moje bieganie przywróciło mi porządek rzeczy. Przegrane stały się naturalnym elementem tego czasu. Przegrane w bieganiu, niepowodzenia w życiu pozabiegowym. Bieganie nauczyło godzić się z porażkami. Szkoda czasu na rozpamiętywanie, tego co się nie udało, bo mój czas, tak jak ten mierzony w czasie zawodów, stał się dla mnie bardzo cenny i najważniejszy. Bo to jest mój czas.

Miałem szczęście… i zmarnować tego mi nie wolno.

Jutro sobota. Zapowiada się słoneczny poranek. Wstanę skoro świt, założę biegowe buty i ruszę do lasu. Do wiosennego lasu, do ciszy i porannego słońca. Na niebieskim niebie będą płynęły białe chmury. Będą pachniały czeremcha i bez. Zielona będzie trawa i młode liście drzew. Powietrze będzie rześkie. A ja będę trenować swoje bieganie i swoje życie.

Fajoskie życie.


Blog moga komentować wszyscy zalogowani czytelnicy

Dodaj komentarz do wpisu


jachu (2015-05-08,18:40): Oby więcej takich fajowskich pracodawców było i nie tylko wśród biegaczy ;-)
Truskawa (2015-05-08,19:40): Życie z bieganiem jest bardzo fajne. To prawda. I uczy wielu rzeczy, o ktorych niekoniecznie chcę pisać publicznie. Za to też kocham bieganie. Baw się jutro dobrze w lesie. Ja mam wolne. :)
sobieslaw (2015-05-08,23:10): Jakie to prawdziwe...
osasuna (2015-05-09,20:37): Bieganie cały czas nas testuje, raz są lepsze raz gorsze chwile, ale wyznaję zasadę "nigdy, nigdy, ale to nigdy się nie poddawaj" dlatego czas na rehabilitację :)
Cześ (2015-05-09,21:31): ...cenne przemyślenia, gratuluję :)
andbo (2015-05-10,15:52): I dlatego kocham bieganie!







 Ostatnio zalogowani
Hubert87
17:07
orfeusz1
16:59
Mr Engineer
16:48
janusz9876543213
16:47
Zedwa
16:39
mar_ek
16:22
uro69
16:17
Raffaello conti
16:05
mieszek12a
15:45
CZARNA STRZAŁA
15:16
szalas
15:05
Maciex
14:35
kos 88
14:17
13
14:11
kryz
14:10
czewis3
14:00
|    Redakcja     |     Reklama     |     Regulamin     |