Jestes
niezalogowany
ZALOGUJ

 

  WIZYTÓWKA   GALERIA   PRZYJAC. [31]   BLOG   STARTY   KIBIC 
 
jann
Pamiętnik internetowy


Jan Nartowski
Urodzony: 1959-03-24
Miejsce zamieszkania: Warszawa
100 / 169


2015-03-29

Dostęp do
wpisu:

Publiczny
X Półmaraton Warszawski (czytano: 812 razy)

 



W niedzielę po raz 6 wziąłem udział w Półmaratonie Warszawskim.
Impreza w ostatnim momencie została przeniesiona na inną trasę ze względu na niedawny pożar mostu Łazienkowskiego.
Start wyznaczony został na godzinę 10:00 na ulicy Królewskiej, na wysokości Zachęty, przy placu Piłsudskiego. Można bez problemu dojechać komunikacją miejską. Szatnie i depozyty zlokalizowano na samym placu, trochę z boku aby nie zasłaniać dostępu do Grobu Nieznanego Żołnierza. Trzeba przyznać, że lokalizacja od razu robiła wielkie wrażenie po nieco przaśnym i już opatrzonym terenie przy Stadionie Narodowym. Zapowiadał się rekord frekwencji , pakiety startowe wykupiło ponad 14 tys. zawodników. Przed startem cały plac był zapełniony zawodnikami. Ja w tym roku biegłem w zespole MORT co uwieczniliśmy na pamiątkowej fotografii przy fontannie w Ogrodzie Saskim. Pogoda właściwie zapowiada się dobra. Lekkie zachmurzenie , temperatura około 5 st.C. wieje tylko bardzo zimny wiatr z północnego wschodu. Część zawodników , ja również, ubrana letnio, część zimowo, zobaczymy kto miał rację.
Do startu wyznaczono 3 strefy startowe plus elita, w zależności od deklarowanych czasów ukończenia biegu, na obu nitkach ul. Królewskiej. Sznur zawodników sięgał z przed Zachęty aż do murów Teatru Wielkiego na ul. Moliera. Przed startem zabrzmiał „Sen o Warszawie” Czesława Niemena niestety niezbyt dobrze słyszalny i za wcześnie wyciszony. O 10:00 bez tradycyjnego odliczania ale na strzał startera ruszyliśmy do biegu. Niestety wszystkie strefy wystartowały na raz, co spowodowało straszny ścisk na całej długości ulicy Królewskiej i dalej na ul. Grzybowskiej . Bardzo trudno przyspieszać i wyprzedać wolniejszych zawodników. Po skręcie w prawo w ul. Jana Pawła II nadal ścisk aż do estakady nad al. Jerozolimskimi. Dopiero na zbiegu z estakady trochę się rozluźniło. Od tego momentu przyspieszyłem i starałem się utrzymać tempo w granicach 5,0-5,10 min/km. Bufety rozstawiono co 5 km ale z pierwszego tradycyjnie nie korzystam. Jest trochę kibiców na trasie ale nie za dużo, co kilka km urządzono strefy kibica, gdzie grają zespoły rockowe lub bębniarze. Biegniemy cały czas prosto al. Niepodległości aż do wysokości Dworca Południowego, gdzie na 7 km skręcamy w lewo w krótką ul. Japońską i dobiegamy do ul. Puławskiej. Znów skręcamy w lewo w stronę centrum i biegniemy prosto aż do ronda Jazdy Polskiej . Jesteśmy tu osłonięci od wiatru, robi się niespodziewanie bardzo ciepło, kto może to się rozbiera, ja mimo letniego stroju cały spływam potem. W najbliższym bufecie polewam się wodą, jest trochę chłodniej. Skręcamy w prawo wTrasę Łazienkowską. Aż do Wisłostrady trasa prowadzi teraz w dół. Wszyscy nieco przyspieszają. Wiaduktem zbiegamy na Wisłostradę i biegniemy aż do Cytadeli. Przebiegamy tunelem wzdłuż Wisły. Słychać tradycyjne krzyki i pohukiwania, okrzyki „jest moc, jest siła”, to już ugruntowana tradycja tego miejsca. Wiatr od Wisły trochę chłodzi rozgrzane ciało. Dobiegamy do ul. Wenedów. Tu zaczyna się najtrudniejszy odcinek trasy, z długim podbiegiem na skarpę wiślaną do ul. Konwiktorskiej i dalej w lewo po brukowanej ostrą kostką granitową ul. Bonifraterskiej. Niektórzy biegacze wyraźnie tracą tempo, ja z trudem trzymam fason ale wytrzymuję podbieg.
Widząc przed sobą gmach sądu łapię drugi oddech, to już blisko, jeszcze jakieś 2 km. Kibiców coraz więcej, słuchać głośny doping. To mobilizuje. Gdy dobiegamy ul. Miodową do Krakowskiego Przedmieścia skręcamy w prawo. Nie ma już czasu na odpoczynek, kibice dopingują, wszyscy dają z siebie resztki sił i przyspieszają, zaczyna się ostatni kilometr biegu. Na wysokości hotelu Bristol skręt w prawo w stronę pl. Piłsudskiego jeszcze kilkaset metrów, już widać dmuchaną bramę mety, wszyscy biegną na 100%, w końcu jest upragniona meta na pl. Teatralnym. Czas 1:42:58 miejsce 3262 na 12958 zawodników, którzy ukończyli bieg. Jest więc znów nowy rekord frekwencji . Dostajemy medal i wodę. Idziemy odstać w długiej kolejce po posiłek regeneracyjny i upominek od sponsorów –saszetkę do biegania od Adidasa. Plac Teatralny wyraźnie pęka w szwach, jest za mało miejsca, robi się straszny tłok. Pomału wycofujemy się do szatni na placu Piłsudskiego. Tu już jest luźno, można poszukać znajomych i trochę pogadać.
Znowu wyszła świetna impreza , nieoczekiwana zmiana lokalizacji wyszła na dobre . Ciekawa trasa, plac Piłsudskiego i Teatralny pomimo pewnych niedogodności stworzyły niepowtarzalny klimat. Do tego świetna atmosfera , wspaniała pogoda i rekord frekwencji. Czego można chcieć więcej żeby uczcić okrągły jubileuszowy X Półmaraton Warszawski.




Blog moga komentować wszyscy zalogowani czytelnicy

Dodaj komentarz do wpisu


Truskawa (2015-03-30,21:35): I kto by pomyślał, że spalony most może poprawić wrażenia z trasy. Gratuluję czasu.:)
teddymk (2015-03-31,09:21): Dokładnie tak było. Bardzo realistyczny opis i trafne uwagi. Gratulacje uzyskanego wyniku i powodzenia!







 Ostatnio zalogowani
Andrea
00:03
STARTER_Pomiar_Czasu
23:04
Gryzli
22:36
INGL66
22:31
MagKosz
22:24
rys-tas
21:59
kos 88
21:54
BOP55
21:50
egus75
21:50
Stonechip
21:47
Admin
21:46
anielskooki
21:21
modzel11
21:20
rolkarz
21:14
Volter
20:55
bula
20:51
|    Redakcja     |     Reklama     |     Regulamin     |