2015-02-17
Dostęp do wpisu:
Publiczny
| „Czekając na Majdan” (czytano: 308 razy) (POPRAW WPIS , ZMIEŃ ZDJĘCIE , USUŃ ZDJĘCIE)
Matki w Kijowie płaczą. Tuląc fotografie swoich poharatanych pociskami dzieci, psioczą przez zaciśnięte zęby. Polityka to jednak z rzadka tanie, zaprzęgnięte w tryby machiny propagandowej wzruszenia. W Donbasie też opłakują swoich. Różnica polega na tym, że to Kijów ze swym nabzdyczonym poczuciem dziejowej misji wysłał wojsko do Donbasu, a ludzie myślący racjonalnie postanowili się bronić. Skoro zamach stanu zrobiony w stolicy rękami wywrotowców opłacanych przez Amerykę, można przedstawiać jako szczytną walkę o niepodległość, to dla równowagi należałoby przynajmniej od czasu do czasu spojrzeć na sytuację oczami tych, którzy „wolności” na warunkach dyktowanych przez jankesów nie chcą. Kiedy władza leży na ulicy, zawsze padają ofiary. Gdyby Rosja nie wsparła powstańców, nacjonalistyczne bojówki zmasakrowałyby wschód Ukrainy. Piewcom OUN, UPA i SS „Galizien” marzyły się nowe porządki, tyle że nie wzięli w rachubę, ot bagatela, regionalnych interesów Kremla i mocno przecenili gotowość Europy do nadstawiania karku w imię mrzonek o Wielkiej Ukrainie. Ukraina nigdy nie była i nie będzie wielka. To tylko taktyczne przedmurze Rosji, tak jak Polska jest jedynie skromnym buforem dla Niemiec. Kijów przypieczętował swą klęskę w chwili, gdy skupieni wokół opozycji oligarchowie, tacy jak Poroszenko, postanowili wyciągnąć ręce po amerykański szmal. Jak zwykle, chciwość wzięła górę nad zdrowym rozsądkiem. Problem w tym, iż grabiąc pod siebie, zobowiązali się do podpalenia własnego kraju. Niech zatem giną prostaczkowie. Nie pojechali pacyfikować wschodnich prowincji z wiaderkiem i łopatką, tylko z bronią, a ta od zawsze służy wyłącznie do zabijania. Olaboga! Separatyści się bronią i jeszcze korzystają ze wsparcia Moskwy – a to niby źle? Poroszenko wiecznie wisi u jakiejś klamki, wypraszając poparcie i pieniądze. Prezydent Putin z wolna grilluje kijowską juntę, ma czas. Gdyby chciał, wojska powstańcze hulałyby po ulicach Kijowa już w zeszłym roku. Kolejne porażki tzw. sił rządowych to bolesna lekcja, której celem jest uprzytomnienie Europie, że każdy milion wsadzony w kijowskie szambo, to pieniądze bezpowrotnie stracone. Nie ma i nie będzie rzeczywistej współpracy ze wsteczną uzurpacją, której poglądy na kwestie niezawisłości państwowej były anachroniczne już w międzywojennym dwudziestoleciu. Stan wojenny – pewnie, wprowadzają go tylko zwycięzcy, zwłaszcza, gdy kolejne fale dezercji degradują szeregi walczących do poziomu wygłodniałego motłochu. Nie ma następnego kotła, tym razem w okolicach Debalcewe – Kijów zawsze zwycięski. Przerabialiśmy to już dziesiątki razy podczas „wielkiej antyterrorystycznej ofensywy”. Tylko czekać, aż po raz wtóry stosy opon zapłoną na Majdanie. Mam nadzieję, że matrony propagandy, robiące w TVP za ekspertki od spraw zza wschodniej granicy, czytaj panie Bojke i Stepan, postarają się o nowe, jak zwykle bezstronne, relacje z barykad. Tym razem protestujących będzie próbował okiełznać wyłoniony na wiecu nierząd pełen patriotów, z oszalałym Jaceniukiem na czele. Owszem, może i zakochanym bez pamięci w demokracji, ale jakoś bez wzajemności. Wzniosę za to niejeden toast, rzecz jasna filiżanką przedniej, prezydenckiej czekolady. Niech żyje wolna, zależna od Moskwy i w pełni niezawisła od Waszyngtonu Ukraina!
Blog moga komentować tylko Przyjaciele autora (2015-02-20,08:11): a jednak czasem lubię poczytać Twoje teksty. Miłego.
|