2015-02-12
Dostęp do wpisu:
Publiczny
| Pączusie? (czytano: 2387 razy)
Komu, komu, bo idę do domu.
Ale tak na poważnie, te parę pączków dla zasady i własnego zaspokojenia sumienia to trzeba zjeść. Cóż to jest te kilkaset kalorii. Zaraz spalimy i po krzyku.
Wczorajszy dzień biegowy minął bardzo przyjemnie. W planie było 10 km lekko i zaraz potem 10 km szybciej. Jako że to jest przygotowanie do biegania po górach to i prędkości nie za szybkie. Wolne wybieganie miało być po 5:50, a wyszło po 5:30; szybsze tempo miało być po 5:20, a wyszło, no właśnie sam nie wiem dlaczego tak szybko. Może dlatego, że zmuszony zapadającymi ciemnościami i mega błotem zlazłem na asfalt? Może dlatego, że chciałem być wcześniej w domu? A może po prostu dlatego, że forma idzie w górę. Więc szybsze wyszło na początku w granicach 5:00, a potem prędkość rosła, aż do 4:27 na ostatnim kilometrze i to przy "zaciągniętym" hamulcu ręcznym.
Dla wszystkich wątpiących: biegajcie wolno, a będziecie biegać szybciej.
Blog moga komentować wszyscy zalogowani czytelnicyDodaj komentarz do wpisu |