2015-01-24
Dostęp do wpisu:
Publiczny
| Urodzinowa Biegowa Sobota, cz.2, czyli... a potem Bieg Po Plaży w Sopocie (czytano: 689 razy)
Po Parkrunie pojawiłem się w Sopocie, na Zimowym Biegu Po Plaży. Do tej pory odbywał się on zimą w formule trzech biegów po sopockiej plaży, w tym zaś sezonie przybrał on inną formę, w postaci sopockich 4 pór roku, czyli biegów rozgrywanych w różnych miejscach i różnych dystansach w poszczególnych porach roku. Tym samym na plaży rywalizować mieliśmy tylko raz. I całe szczęście, bo co rok, kończąc tutaj bieg zapewniam, iż to mój ostatni raz, po czym… znowu się zjawiam ;). Dzisiejszy udział ponownie dał mi w kość, w dodatku jak nigdy wcześniej. Po wcześniejszym bieganku w Gdańsku miało być co prawda bardzo spokojnie, ale w ciemno obstawiałem trochę poniżej 44 minut, a skończyło się o… trzy minuty gorzej (46:57) – w sumie najgorzej w historii plażowych startów w Sopocie (pomyśleć, że kiedyś pobiegłem tu w 38 minut, a regułą był czas 40-43 minuty!). Było ciężko, grząsko, mokro, tylko w niektórych krótkich fragmentach podłoże było bardziej utwardzone. Na szczęście wyjątkowo nie było wiatru, co było regułą wcześniej, bo z tym dodatkowym balastem na pewno nie dałbym rady. Oberwało się też porządnie memu Achillesowi, a potem w domu zaczęły pobolewać mnie kostki. Ale mimo wszystko było fajnie, przyczyniła się do tego rekordowa frekwencja i świetna atmosfera. I wyjątkowo przewrotnie dodam: na pewno za rok tu wrócę! ;)
Blog moga komentować wszyscy zalogowani czytelnicyDodaj komentarz do wpisu |