2015-01-21
Dostęp do wpisu:
Publiczny
| „Uwolnić Charliego!” (czytano: 293 razy) (POPRAW WPIS , ZMIEŃ ZDJĘCIE , USUŃ ZDJĘCIE)
Oto nadeszły te dni, gdy każdy kto ma w tyłku dziurę, kocha wolność wypowiedzi. „My” (czyli nie ja), a zatem środowisko dziennikarskie (?) i „wszyscy ludzie dobrej woli” (??) solidaryzujemy się z zamordowanymi dziennikarzami Charlie Hebdo. „Zginęli w obronie wolności prasy” – nieprawda, zginęli, bo mieli pecha. Gdyby któraś z ofiar np. wzięła urlop, przypadający w dzień zamachu, nadal by żyła, oczywiście jedynie po to, aby zaświadczać o europejskim umiłowaniu dla wolności słowa. „Oni pokazali, że słowo potrafi być potężniejsze od miecza” – akurat; miecz zazwyczaj przybiera postać krzyża, a przed tym miłośnicy wolnej prasy nadal leżą krzyżem, jeśli nie we Francji, to na pewno w Polsce, której pretensje do europejskości wyrażają się w tak prowolnościowych działaniach, jak m.in. proces przeciwko naczelnemu „NIE” – po raz któryś tam uraził uczucia fanklubu Jezusa. W sprawie porywania i torturowania ludzi, były premier Miller miał do powiedzenia jedynie tyle, że to oszczerstwa, później zaś zmienił zdanie i odważnie przyznał, iż Kiejkuty to była demokratyczna odpowiedź na islamski terroryzm. Jak dotąd, procesu mu nie wytoczono. Wiadomo, jak terroryzm, to tylko islamski – koniecznie! Dozwolone jest wszystko, byle pod gwiaździstym sztandarem waszyngtońskiej odmiany demokracji.
Generalnie, dzikusy w turbanach i burkach nie będą nam strzelać bezkarnie po redakcjach. Wara od naszej świętej, zachodniej cywilizacji. Nie pamięta wół, jak cielęciem był. Ledwie kilkadziesiąt lat temu w europejskim mateczniku wolności szalały takie wykwity demokracji jak OAS, ETA, IRA, RAF, Action direct, itp. Wszystko się entuzjastom wolności pochrzaniło, dlatego teoretycznie lewicowi premier Miller i prezydent Kwaśniewski uznali popieranie prawicowego establishmentu zbrojeniowego pod przywództwem Busha za świetny pomysł. Dopóki Europie i USA odpowiadała współpraca z Husajnem czy Kadafim, kwestie praw człowieka taktownie pomijano milczeniem. Wcześniej USA nie miały żadnego problemu ze wspieraniem ultraprawicowego reżimu szacha Iranu, a to właśnie jego światłe rządy zakotwiczone w koszarach i izbach tortur doprowadziły do religijnej rewolucji i wyniesienia ajatollahów. Cóż, gdy Irańczycy przymierali głodem, specjalnie wyczarterowany samolot codziennie dowoził Pahlawiemu obiady z najlepszych paryskich restauracji – brzmi jak ponury żart, ale to jednak prawda, więc w roku 1979 szach ostatecznie stracił tron i dobry humor go opuścił.
Nic to, że „stabilizacja” niedemokratycznych Afganistanu i Iraku pochłonęła miliony ofiar. Demokracja to stara bulimiczka, karmi się trupami, a co zeżre, wnet zwymiotuje. Ważne, że biznes się kręci. Koncerny zbrojeniowe zatrudniają setki tysięcy ludzi. Lepsza rzeź muzułmanów, niż protesty bezrobotnych na ulicach Paryża czy Waszyngtonu. Do tego mamy wolność słowa! Islamski terroryzm to produkt amerykański, powstały przy wydatnej pomocy Europy Zachodniej. Ostatecznie wychodzi na to, że jesteśmy wolni, póki ktoś zrzucając bomby lub waląc z karabinu maszynowego nie przypomni nam o takich mrzonkach jak uczucia religijne, wolność i demokracja. Zamordowani dziennikarze Charlie Hebdo są już wolni. Mają z głowy cały wolnościowy syf. Zostali wyzwoleni przez zakochanych w słowie bożym mścicieli, którzy jak nic trafią do nieba, tak samo jak przysięgający z ręką na Biblii prezydenci i prawdomówni premierzy. Zaprawdę, Allach jest wielki i komu to przeszkadza? Nikomu. Bóg ponoć jest jeden, tylko religijne szajby się kocą, ale to jeno słowa bezbożnika.
Blog moga komentować tylko Przyjaciele autora |