2007-12-12
Dostęp do wpisu:
Publiczny
| (czytano: 231 razy)
W zasadzie pisałem to już wcześniej, ale że jakoś nie zapisało mi się na stronie a ja nie mam w zwyczaju zapisywania tego co wklejam w blogu to jeszcze raz sobie spokojnie powtórzę. Może to i będzie lepsze, bo trochę bardziej przemyślane.
Na Kabatach pobiegłem, delikatnie powiedziawszy, tak sobie. To że nie jestem w stanie pobiec poniżej 40 minut to dla mnie lekka żenada. Owszem dla wielu osób to 41 to całkiem niezły wynik, ale ja w tym roku, jakieś dwa miesiące temu biegałem poniżej 38. Inna sprawa że w zimie wyszło mi 47 i też nie było źle. Muszę nauczyć się zachowywać większy dystans do tego mojego biegania.
Dziwne jak bardzo odmienność może dzielić. To że nie pijemy i nie palimy powoduje że jakoś czasem trudno jest skomunikować się z tak zwanym zdrowym społeczeństwem- macie nowe mieszkanie to będzie impreza. Wpadłbym do was ale tam się nie pali to bez sensu. Ludzie nie akceptują czyjejś odmienności. Zabawne że łatwiej zaakceptować wegetarianizm, przynajmniej teraz, kilkanaście lat temu było inaczej.
Jasne że dla akceptacji nie zrezygnuję z tego jak chcę żyć, a sprawy trzeba upraszczać- jeśli trzymam się tego że coś jest białe a co innego czarne to po co szukać szarości. Od tego życie nie staje się kolorowe.
Pojawiły mi się jeszcze dwie refleksje- czemu ciągle jestem taki letni- owszem bywam sentymentalny i zdarza się że łezka zakręci mi się w oku, ale nie miewam jakichś wybuchów radości. Jakoś tak mi nie wyrosło.
I drugie: jak wiele osób na pytanie jak minął dzień chce odpowiedzieć- super, prawie nie miałem myśli samobójczych. Koszmarnie dużo osób trwa w potwornej, smutnej samotności. Nie potrafią wyjść do innych, a bardzo trudno komuś innemu rozbić otaczającą ich szybę.
Blog moga komentować tylko Przyjaciele autora |