Jestes
niezalogowany
ZALOGUJ

 

  WIZYTÓWKA  GALERIA [41]  PRZYJAC. [96]   BLOG   STARTY   KIBIC 
 
kasjer
Pamiętnik internetowy
miałem szczęście...

Grzegorz Perlik
Urodzony: 1955-11-18
Miejsce zamieszkania: Bydgoszcz
75 / 129


2015-01-06

Dostęp do
wpisu:

Publiczny
trzy biegowe łzy... (czytano: 3050 razy)

 

trzy biegowe łzy...

Jest wczesny poranek, słońce ledwo wynurza się znad horyzontu, temperatura -4 stopnie. Zjadłem lekkie śniadanie, zamykam śpiące jeszcze mieszkanie i ruszam na trening. W planie jest tylko 10 km, bo w południe mam zaplanowane inne zajęcia. Ruszam w kierunku ścieżki rowerowej.

Pierwsze 2 km to trochę asfaltu, trochę polbruku. Twardo, ale zwykle biegnę ten odcinek bardzo spokojnie. Jakoś dziwnie mi się dzisiaj biegło. Zimne powietrze jakby dusiło. Lekki wiaterek szczypie w twarz. Oczy zaczynają łzawić. Po 1 km przechodzę w krótki marsz. Jest okazja, by wytrzeć z policzka

pierwszą biegową łzę

Znowu ruszam do biegu. Wybiegam na otwartą przestrzeń. Cudne słońce oświetla trasę silnym światłem, jeszcze jakby pomarańczowym. Docieram do punktu, w którym zwykle trochę się rozciągam. Chwila przerwy dobrze mi robi. Już jest lepiej. Biegnę w pierwszym zakresie tętna. Jestem sam na trasie. Słońce mam za plecami. Właściwie trasę znam już na pamięć, więc mogę zanurzyć się w swoich myślach.
Pozytywnych.

Dobiegam do miejsca, w którym zegarek pokazuje, że przebiegłem już 5,2 km. Zatrzymuję się na chwilę. To nie jest mój najlepszy trening, ale dzisiaj nie jest to ważne. Ważne jest to, że znalazłem się tu o tej porze, w tym czasie.

Wracam, a w drodze powrotnej słońce świeci mocno i prosto w oczy. Są momenty, w których trasę widzę zaledwie na 3-5 metrów. Otoczenie niknie, jestem tylko ja, słońce i mroźne powietrze. Biegnę dalej, chociaż słońce razi mocno. Bardzo mocno. Z policzka spływa

druga biegowa łza

Wybiegam na odcinek trasy, przy którym przez około 1300 metrów po jednej stronie ciągnie się pas w traw i wrzosów. Teraz uschniętych, ale też oszronionych. I na ten szron padają silne promienie porannego, nisko jeszcze wiszącego słońca. Nie wytrzymuję i staję. Muszę się napatrzeć, nazachwycać, zadziwić tym widokiem. Te uschnięte trawy i wrzosy migają milionami kolorowych iskierek. Słonce i mróz dzisiejszego poranka zamienił te niby bezużyteczne, martwe gałązki i listki wrzosowiska w arcydzieła sztuki jubilerskiej. Dopiero po chwili biegnę dalej, ale ciągle niczym na wystawie dzieł Swarowskiego. Jest przepięknie.

I wspominam moje niektóre starty. Czy kiedyś spłynęła mi łza z ich powodu? Nigdy, kiedy bieg był nieudany. Nigdy, bo ja tak naprawdę nigdy nie przegrałem. Nigdy z powodu bólu kontuzji, a była kiedyś taka, że stanięcie na prawej nodze było bólem niemożliwym do wytrzymania.

Ale były dwa biegi, po których łza spłynęła. Ten pierwszy, po operacji, bieg w Unisławiu. Najwolniejsze moje 10 km w zawodach, czas powyżej godziny, a nie jestem w stanie opisać, jaki byłem wtedy szczęśliwy. I drugi bieg. Mój pierwszy maraton. I zbliżający się napis „Meta”. Za nią wzruszenie ogromne. I łza w oku. Nie tylko moim. Nie ja jedyny, nie ja pierwszy i nie ja ostatni.

Dobiegałem już do domu. Wracałem z biegowego treningu, w mroźny, słoneczny poranek. Ja, zdrowy, naładowany pozytywną energią, z tą nieustanie pogłębiająca się myślą, że miałem szczęście…

Po policzku spłynęła

trzecia biegowa łza



Blog moga komentować wszyscy zalogowani czytelnicy

Dodaj komentarz do wpisu


osasuna (2015-01-06,19:37): Jeszcze nie uroniłem łzy biegowej, co nie oznacza, że nie miałem ku temu okazji. Uważałem że to raczej facetom nie wypada, ale teraz wiem, że biegaczom wolno. Mam nadzieję, że w tym roku kilka pojawi się na moich policzkach :) może i przy wspólnych wybieganiach pozdrawiam
Henryk W. (2015-01-06,21:44): Pozdrawiam. Przyjemnie się czytało :)
Honda (2015-01-07,21:59): Mi już też się zdarzało i to nie jeden raz... biegowa łza...
Truskawa (2015-01-08,10:32): Dobrze się czyta kiedy rozumie się czyjeś odczucia. :)
osasuna (2015-01-11,19:47): No i stało się pojawiły się biegowe łzy było ich wiele. 3 km ostatnie po wybiegnięciu z lasu droga w szczerym polu z 18 km dzisiejszego wybiegania po lesie to masakra płakałem, aby ten koszmar wietrzny się skończył :(
Jolaw1 (2015-04-21,11:52): ;-)







 Ostatnio zalogowani
fit_ania
10:52
elvis1987
10:39
waldekstepien@wp.pl
10:39
Lego2006
10:26
Krzysztof_dst
10:16
Admin
10:15
BemolMD
10:11
mario1977
10:08
Bystry1983
09:52
Wojciech
09:44
Tatanka Yotanka
09:26
krych26
09:20
VaderSWDN
09:06
chris_cros
08:55
kostekmar
08:47
michu77
08:13
|    Redakcja     |     Reklama     |     Regulamin     |