2014-12-12
Dostęp do wpisu:
Publiczny
| Operacja Muflon (czytano: 1387 razy)
Za oknem dziś trochę cieplej niż ostatnio, mróz odszedł niepyszny, a nawet dobrze wspominam jak jeszcze kilka dni temu biegałem po przyjemnie zmrożonym podłożu. Za to od wczoraj już musiałem przedzierać się przez paskudne, przylegające do butów błotko. Pogoda na jutro w Sudetach Środkowych - nie będzie chyba mrozu, a jak będzie wyglądać podłoże to już dla nas niewiadoma. Jutro jedziemy do Wałbrzycha, stamtąd przez Borową, Waligórę, Wielką Sową do Zygmuntówki na przełęczy Jugowskiej - jakieś 47km, w niedzielę do Kłodzka przez Bardko - znowu podobny kilometraż.
A wszystko to bo zrzucić masę, której nadal jest powyżej 80kg, pomimo niby-diety i regularnych treningów. Ale w masie jest siła.
Jutrzejszy wyjazd nie ma nic z przepychu, jakim był wyjazd pod koniec listopada do Zakopanego, najwyższy szczyt na jaki wejdziemy to będzie Wielka Sowa(1014m, nota bene - teraz leży tam delikatna warstwa śniegu). Jak to się ma do zdobywania przełęczy Zawrat, czy zbiegania z Kopy Kondrackiej? Trasa, którą będziemy pokonywać w ten weekend, to właściwie powtórka z zeszłego roku, kiedy w styczniowy długi weekend przemierzałem ją prawie w 80%, z tym że zaliczyłem jeszcze Złoty Stok. A i warunki mogą być podobne - śnieg tylko w "wyższych" partiach. Ale fajnie byłoby
jednak tym razem spotkać jakiegoś muflona, przez których mateczniki będziemy podróżować, jest ich w Górach Sowich podobno kilkaset, a introdukowane tam były już w początkach XX wieku. W każdym razie mnie, Czarka i Basiaka czeka fajna wyprawa, okupiona z pewnością bólem, ale i okraszona pięknymi wspomnieniami, nauką o własnej słabości i lekcją pokory.
Blog moga komentować wszyscy zalogowani czytelnicyDodaj komentarz do wpisu |