2014-12-08
Dostęp do wpisu:
Publiczny
| XII Półmaraton Św. Mikołajów - Toruń - 7.12.2014 (czytano: 4058 razy)
Półmaraton Świętych Mikołajów w Toruniu to zawody, na których jestem zawsze od 12 lat. Był to mój pierwszy poważny bieg w życiu dlatego startować tutaj będę do kiedy wystarczy mi sił.
Na pewno termin grudniowy rozgrywania imprezy nie sprzyja osiąganiu dobrych wyników. Jeśli dodamy do tego trasę, która w połowie poprowadzona jest leśnymi duktami to wychodzi na to, że w Toruniu biega się dla zabawy...
Jednak niekoniecznie :)
Od kilku lat podczas tych zawodów rozgrywane są Mistrzostwa Torunia w półmaratonie. Dla mnie dosyć prestiżowa rozgrywka tym bardziej, że przez te kilka lat stałem na podium tej klasyfikacji regularnie. Nie zamierzałem tanio skóry sprzedawać.
Z formą nie było najlepiej. Tak naprawdę po Chinach niewiele biegałem. Październik to tylko 168 km - rekordowo mało w tym roku. Co odbiło się na mojej wadze. Na 3 tygodnie przed półmaratonem zacząłem się ruszać. Zawsze zaczynam od samych rozbiegań. Udawało mi się utrzymać kilometraż na poziomie 85 km tygodniowo. Wystartowałem nawet w Grand Prix CITY TRAIL Szczecin na dystansie 5 km co dało mi trochę nadziei, że nie jest źle bo dobiegłem na 5 pozycji wygrywając z Gediminasem Griniusem o kilka sekund :)
Tak czy siak, realnie oceniając swoje szansę liczyłem, że dobiegnę w pierwszej 15-stce z czasem ok 1:18 - 1:20.
W niedzielę o godzinie 11:00 wystartowaliśmy z Rynku Staromiejskiego. Plan na pierwsze 8 km prowadzących asfaltowymi/brukowanymi ulicami Torunia był bardzo prosty. Trzymać tempo 3:40-3:50. Szybko uformowała się grupa, którą dobrze znałem. Paweł Kokocki - z którym regularnie w Toruniu rywalizuje, Kamil Leśniak - z którym umówiłem się na wspólny bieg oraz Sławek Marszałek, z którym startowałem w Bostonie. Dobiegło do nas jeszcze dwóch zawodników i tak w 5-6 osobowej ekipie biegliśmy wg mojego planu.
Celem było podium w klasyfikacji mieszkańców Torunia. Nie szło to jednak po mojej myśli. Nie pamiętam kiedy ostatnio była tak mocna obsada tej klasyfikacji. Daleko z przodu był Kamil Nartowski, który od niedawna mieszka w Toruniu i biegł po pewną wygraną. Na 3 km daleko przede mną był Krzysztof Bartkiewicz, a w dodatku kilkanaście sekund przed moją grupą biegł Bartłomiej Mecheliński, który swoim wynikiem z Łubianki z 11.11.2014 był niemal pewniakiem do zajęcia miejsca na podium. Zatem ja z Kamilem biegliśmy na miejsca poza podium.
Szło bardzo równo:
1 km - 3:42
2 km - 3:47
3 km - 3:46
4 km - 3:46
5 km - 3:46 ---- 18:36
Czułem spory komfort biegu. Warunki do biegania były bardzo dobre, a do tego biegliśmy w grupie. Na 5 km z trasy zszedł Bartkiewicz, co oznaczało, że albo ja - albo Kamil jesteśmy na podium Torunia.
Cały czas kilkanaście sekund przed nami cisnął Mecheliński. Kamila to trochę drażniło i chciał zaatakować by go dogonić, co mi średnio pasowało, bo nie chciałem tak wcześnie wykonywać gwałtownych ruchów.
Na 8 km wpadliśmy do lasu. Po raz pierwszy chyba od 4 lat nie było tam śniegu. Tutaj ciężar prowadzenia wziąłem na siebie. Zauważyłem równocześnie, że dwójka zawodników przed nami ma coraz mniejszą przewagę. Skoro i tak prowadziłem to podkręciłem tempo by "dokleić" grupę i trochę... odpocząć.
Już na 9 km biegliśmy w 7 osób i taki stan utrzymał się do punktu z wodą na 10 km.
6 km - 3:43
7 km - 3:42
8 km - 3:43
9 km - 3:34
10 km - 3:44 ---- 36:53
Kolejny kilometr prowadzący przez wąską ścieżkę z duża ilością piachu był najwolniejszy. Trochę za wolny więc z Kamilem wpadliśmy na pomysł ataku. Ruszyliśmy równo - mocno podkręcając tempo. Celem głównym było zgubienie Bartka.
Kolejne 5 km biegliśmy niezmiennie na prowadzeniu coraz bardziej rozciągając grupę. Na 15 km biegliśmy już tylko we dwójkę.
11 km - 3:51
12 km - 3:33
13 km - 3:46
14 km - 3:41
15 km - 3:45 ---- 54:55
W tym miejscu Kamil postanowił podkręcić tempo. Dla mnie było zbyt mocno więc dałem znać aby mnie trochę podciągnął. Sądziłem, że sam nie utrzymam mocnego tempa, a grupa pościgowa mnie dogoni.
Kamil chwilę poczekał i wiozłem się kilometr na jego plecach po czym... znowu zaczął uciekać. Znowu poprosiłem go aby mnie pociągnął. Odbyliśmy ciekawą rozmowę:
Ja: Kamil, pociągnij mnie jeszcze trochę.
Kamil: ... i na końcówce mi uciekniesz..
Ja: No co Ty. Dobiegniemy razem i wygrasz.
Kamil na to przystał i biegło się naprawdę dobrze. Zwiększaliśmy przewagę jednocześnie nie goniąc nikogo przed nami bo starta była zbyt duża.
16 km - 3:40
17 km - 3:36
18 km - 3:37
19 km - 3:41
20 km - 3:43
Widać po międzyczasach, że miałem prawo być zmęczony. Tempo przecież wzrosło znacznie. Mimo to sporo rozmawialiśmy. Wdarło się rozluźnienie.
Na metę wbiegłem z czasem 1:17:20 jedna sekundę za Kamilem na 11 pozycji w klasyfikacji generalnej i na 3 miejscu w klasyfikacji mieszkańców Torunia.
Mój bieg na profilu Endomondo:
https://www.endomondo.com/workouts/445647539/27364
GPS wskazał mi dystans 20,93 km. Nie sugeruje się nim w 100% ale wydaje mi się, że trasa mimo to była nieco krótsza.
Bardzo dobrze wyszedł ten bieg pod względem taktycznym. Druga część dystansu szybsza. Cele osiągnięte. Teraz dalej trzeba trenować by przygotować się do sezonu. Startuje z wyższego pułapu niż rok wcześniej.
Dosyć ciekawa sprawa jest taka, że skupiliśmy się na Barku Mechelińskim nie spodziewając się, że inni mieszkańcy Torunia mogą nam zagrozić.
26 s za nami biegł Robert Wojnar, którego nie rozpoznaliśmy.
Poziom w Toruniu wzrósł. Mimo, że brakowało kilku klasowych zawodników: Piotra Szymańskiego, Pawła Szymandery, Krzysztofa Bartkiewicza czy Łukasza Zimmera.
Mimo to podium cieszy.
Był to (raczej) ostatni start sezonu. Niedługo podsumuje rok 2014.
Wyniki biegu:
http://www.maratonypolskie.pl/wyniki/2014/tormik4op.pdf
Blog moga komentować tylko Przyjaciele autora borowion (2014-12-08,14:32): Cześć Piotrek.
Mój GPS wskazał 21.16 km. z tym że ja stałem na 2h pod koniec startujących myślę że jakieś 100 od linii startu.
Pozdrawiam serdecznie michu77 (2014-12-08,23:13): ... biegi u siebie, zawsze wyzwalają dodatkowe emocje... :P Lisek (2014-12-09,11:26): Ach Ci Kenijczycy ;-)
|