2014-12-06
Dostęp do wpisu:
Publiczny
| Dobra dyspozycja (czytano: 6912 razy)
Mijający tydzień przysporzył biegowej części lekkoatletycznego środowiska wiele emocji. Zdziwienie, irytacja, wściekłość, niedowierzanie, radość. Wszystko za sprawą i w związku ze sprawą skromnego biegacza Krzyśka Gosiewskiego. Zawodnik, który pojawił się na horyzoncie Królowej Sportu dopiero niedawno - wygrał Mistrzostwa Polski w biegach przełajowych. Dezorientacja środowiska była niemała, aczkolwiek wydźwięk wspólnego głosu biegowej braci był pozytywny. Nie spodziewałem się jednak jakim równym, donośnym hukiem miał zagrzmieć kilka dni później.
Zapalnik
Analizując nawet najbardziej niezrozumiałą dla mnie i leżącą na przeciwnym biegunie argumentację staram się znaleźć jej motywy. Szef Bloku Wytrzymałości podjął decyzję o niezakwalifikowaniu Krzyśka do reprezentacji na krosowe Mistrzostwa Europy. Motywy:
- po ośmiu kilometrach zawodnik tracił do czołowych młodzieżowców 40 sekund
- niski poziom Mistrzostw Polski Seniorów w biegach przełajowych
- rozliczenie z Ministerstwem Sportu i Turystyki z założenia nieudanego startu
Pierwszy podpunkt według dowodów w postaci materiału foto i video okazał się najzwyczajniej nieprawdziwy. Strata wynosiła 15 sekund. W pierwotnej wersji „organ decyzyjny” podał liczbę 25, a w ostatecznej ewoluowała ona do sekund czterdziestu.
Drugi podpunkt jest strzałem samobójczym. Jeżeli Szef Bloku Wytrzymałości w ten sposób dyskredytuje tytuł mistrzowski to automatycznie podważa swój autorytet na zajmowanym stanowisku. W czyjej gestii leży zapewnienie odpowiedniego poziomu imprezy? Zawodnicy omijają krosowe mistrzostwa kraju ze względu na niską atrakcyjność, niejasne zasady kwalifikacji na imprezę wyższych szczebli i wynaturzony sposób przeprowadzania rywalizacji. Trzy biegi w jednym. Wielokrotnie Młodzieżowe Mistrzostwa Polski w latach ubiegłych rozgrywano w ramach Grand Prix PZLA dopuszczając do startu seniorów. Głos zawodników „Under 23” był zawsze krytyczny. Nic dziwnego - człowiek zdobywał złoto, ale przybiegał na pozycji np. czwartej. Nie przekonuje mnie argument o podniesieniu poziomu obecnością seniorów. Wyłonienie trójki mistrzów Polski przy użyciu jednego narzędzia jest pomysłem problematycznym dla zawodników i komplikującym dla kibiców. Tych drugich przy krakowskiej trasie można było policzyć na palcach u rąk… Kibice sportowi narzekają na niską atrakcyjność lekkoatletycznych widowisk. Bo skomplikowane, bo próby, kolejki, serie, falstarty. „3in1” być może skraca czas trwania zawodów, ale wypacza sens walki o tytuły najlepszych w kraju.
Trzeci podpunkt z góry zakładał fatalny start zawodnika. Według Szefa BW słabym występem jest miejsce 70. Analizują starty naszych reprezentacji na przełajowych Mistrzostwach Europy w ostatnich pięciu sezonach nietrudno policzyć, że w dorobku polskich zawodników ze wszystkich kategorii wiekowych znalazł się plon czternastu osobostartów zakończonych na miejscach powyżej siedemdziesiątego. Ryzyko sprawdzenia zawodnika „nowego” i zupełnie nieprzewidywalnego nie jest zapewne większe niż tych, którzy kwalifikację wywalczyli „bezstresowo”.
Eksplozja
Informacja o braku Mistrza Polski w reprezentacji gruchnęła dobę przed tym zanim pojawił się oficjalny komunikat o składzie udającym się do bułgarskiego Samokova. Nastąpiło wzburzenie niemal całego środowiska biegowego. Solidarność jaką wykazali zawodnicy, przedstawiciele biegowych mediów i niektórzy trenerzy zaskoczyła mnie chyba jeszcze bardziej niż wygrana Krzyśka na PMP. Środowisko jednym głosem wyraziło swój sprzeciw decyzji o postawieniu szlabanu zawodnikowi w drodze na europejski czempionat. Czterdzieści kilka nazwisk, które podpisały się pod listem otwartym w tym reprezentanci kraju i 30-tu medalistów Mistrzostw Polski dało sygnał iż przekroczono pewną granicę. Granicę, gdzie z jednej strony znajdowały się zasady określone przez regulamin, z drugiej dowolna żonglerka tymi zasadami. Przyczyny niekomfortowej sytuacja w jakiej znalazł się Krzysztof Gosiewski zrodziły jednak sytuacje zabawne. Z twórczej prześmiewczości widzów dramatu, angażujących się w sztukę swoim poparciem można by stworzyć zbiór nowel ukazujących zawodniczą rzeczywistość w krzywym zwierciadle. Hasło „dobra dyspozycja” na długi czas będzie wywoływać uśmiech i pozostanie symbolem podejmowania wydumanych decyzji. Oto kilka fragmentów pracy zbiorowej:
Dzisiaj na treningu 10 km miałem dobrą dyspozycję startową i na 2 km przed końcem przewagę nad psem rasy bokser. Melduję, że można mnie wysłać na ME bez obciachu.
A czy jak dzisiaj miałem przewagę nad sobą samym z wczoraj i to na każdym kilometrze, a nie tylko na ósmym, to się liczy?
Bronka Malinowskiego podczas biegu w Moskwie należało zdjąć z bieżni na 1km przed metą ze względu na to iż tracił 60 metrów do Bayi’ego.
Przypominam sobie również bieg Pawła Czapiewskiego z Mistrzostw Świata z Edmonton w 2001 r. w połowie dystansu był ostatni ze sporą stratą. (wrócił z medalem)
Wychodzę sprawdzić jaką mam dyspozycje... Później się pochwalę.
Sprawdziłem nie mam dyspozycji :(
Skutki wybuchu
Dwie doby po wystosowaniu listu i pojawieniu się kilku artykułów w branżowych portalach na profilu trenera Krzyśka – Błażeja Stankiewicza pojawiła się informacja, że Zarząd PZLA podjął decyzję o zakwalifikowaniu zawodnika na ME. Radość w środowisku była tak autentyczna jakby każdy z osobna otrzymał powołanie do Samokova.
Wcześniej podkreśliłem, że jestem przeciwny odpowiedzialności zbiorowej. Dowodem na zasadność mojego zdania jest decyzja Zarządu PZLA. Nie „wieszajmy psów” na wszystkich. Przypinanie PZLA etykiety „źli” jest krzywdzące. Absolutnie chorym zjawiskiem byłby związkowy organizm złożony wyłącznie z ludzi działających na szkodę naszej LA. 12 medali Mistrzostw Europy w Zurychu stanowi najlepsze świadectwo, że tak nie jest. Jednocześnie nie możemy milczeć i przymykać oczu na sytuacje skandaliczne, a do takich należą odstępstwa od regulaminów, ich nadinterpretacja czy zupełne lekceważenie postanowień w nich zawartych.
Z całości sytuacji można wyciągnąć dwa bardzo pozytywne wnioski: absolutną solidarność polskich długodystansowców i chyba nazwę to – dowód na potrzebę rzeczowej rozmowy, bo nasz list i decyzję Zarządu PZLA uznaję jako dialog. Nigdy nie byłem bardziej dumny z faktu, że jestem lekkoatletą, że należę do tak fantastycznego środowiska – ludzi bezinteresownie jednoczących się dla dobra jednego z nas. Panie i panowie Lekkoatleci – wykazaliśmy DOBRĄ DYSPOZYCJĘ!
Blog moga komentować wszyscy zalogowani czytelnicyDodaj komentarz do wpisu alchemik (2014-12-06,12:20): Super że się udało może jednak ktoś słucha tego co mamy do powiedzenia. alchemik (2014-12-06,12:21): Super że się udało może jednak ktoś słucha tego co mamy do powiedzenia. Jarek Jagieła (2014-12-06,18:34): Zwracam jednakże uwagę, że Krzychu wyląduje w Smokovie 2 dni przed startem, bo na obóz niestety "ze względów logistycznych" już nie został dokooptowany. A to jest marne 1000 m n.p.m...
Pokaż serducho chłopie!
(2014-12-06,20:27): Ciekawe, na ile reakcja srodowiska i PZLA miala wspolnego z akcją przeciw planom PZLA wprowadzenia karty biegacza i certyfikacji biegow. Mam wrazenie, ze nalgle okazalo sie, ze dzialania PZLA obserwuje w mediach wiecej osob, niz wczesniej wiec i reakcja zakresla szersze kregi... robaczek277 (2014-12-07,01:54): To chyba najlepszy dowod na to ze PZLA powinno zajac sie swoimi obowiazkami a nie pchac do biegow amatorskich. Taka sytuacja nie powinna miec miejsca. sojer (2014-12-07,10:50): Szkoda, że nie załapał się na obóz przed mistrzostwami. Może to ze względów logistycznych (pewnie tak), może za karę, na zasadzie "niech jedzie, ale pakietu pełnego nie dostanie".
Grunt, że związek się opamiętał :)
|