2014-11-25
Dostęp do wpisu:
Publiczny
| Podsumowanie mojego sezonu i startu w Mistrzostwach Świata. (czytano: 709 razy)
Podsumowanie mojego sezonu i startu w Mistrzostwach Świata.
Na samym początku muszę się przyznać, że jakimś dziwnym sposobem wdałem się w wir negatywnych emocji po moim starcie na Mistrzostwach Świata w Katarze. Nie wiem dlaczego tak się stało. Jestem przecież zawsze pozytywnie nastawiony, ale to może przez postawione oczekiwania i cele co do tej imprezy. Przez niedyspozycje dnia nie udało mi się ich zrealizować. Od samego początku przygotowań wszystko szło zgodnie z założonym wcześniej planem. Byłem bardzo zadowolony z biegów kontrolnych. Na treningach pracowałem bardzo ciężko. Poświęciłem się całkowicie walce z dystansem 100 km. Cały rok odmawiłem sobie wszystkiego. Poświęciłem własną rodzine, stawiając jednocześnie biegania na pierwszym miejscu. Walka z utrzymaniem odpowiedniej wagi i dieta, to wszystko przez cały rok. Zrobiłem tytaniczną pracę jak na moje możliwości. Jeszcze nigdy tyle nie biegałem i nie pracowałem nad sobą. Kiedy w 2012 roku zrobiłem ponad 4.700 km w ciągu roku myślałem, że jest to super wynik, ale kiedy w 2014 roku przekroczyłem 7 tysięcy nie mogłem uwierzyć, że mogę tyle biegać. Jakby tego było mało poprawiłem swoje wyniki na kilku dystansach. Po raz pierwszy w maratonie zszedłem poniżej 3 h, połówka to już 1:25 h natomiast 50 km poniżej 3:30 h. To był bardzo pracowity rok i jestem z tego bardzo zadowolony. Jak jechałem na te mistrzostwa to wiedziałem, że nie zależnie od wyniku nie mogę mieć do siebie pretensji. Zrobiłem wszystko, co było w mojej mocy.
Sam start potraktowałem tak profesjonalnie jak tylko mogłem. Pojechałem na miejsce kilka dni wcześniej. Zabrałem ze sobą swój zespół serwisowy i szlifowałem formę już na miejscu. Przed startem starałem się pomyśleć o wszystkim, czy na pewno wszystko mam, czy jeszcze coś mi będzie potrzebne. Nie ograniczałem się więc tylko do samego biegania. Udało mi się poznać sporo wartościowych ludzi. Poznałem super biegaczy. Rozmawiałem z elitą biegów ultra. Uczestniczyłem w konferencjach, aby podnieść swoją wiedzę (napisze o tym oddzielny wpis). Miałem okazję spotkać się z dzieciakami w szkole w Doha i opowiedzieć im o Polsce. Przedstawić im nasz kraj. Miałem szanse uczestniczyć w zawodach, o których marzyłem od najmłodszych lat.
Jakby tego wszystkiego było mało, już na moich pierwszych zawodach tej rangi otrzymałem zaszczytną rolę chorążego naszej reprezentacji. Dumnie niosłem flagę Polski na ceremonii otwarcia, o czym będę mógł opowiadać swoim wnukom na stare lata. To była nie zapomniana chwila. Cała impreza była super zorganizowana i byłem szczęśliwy, że dostałem szansę bycia częścią tego biegowego święta. Sam bieg nie poszedł mi najlepiej, ale wydaje mi się, że podjąłem słuszną decyzję o zejściu z trasy. Jest mi przykro, bo ciężko pracowałem na ten start przez cały rok. Niestety czasami tak bywa, że nie zawsze mamy to, co chcemy. Teraz z perspektywy czasu mogę powiedzieć, że była to trudna lekcja. Wyciągnę z tego wnioski i poprawie się na przyszłość. Te złe chwile uciekną, a w pamięci pozostaną wspomnienia z uczestnictwa w takiej imprezie.
Muszę jednak zapewnić, że jeszcze ostatniego słowo nie powiedziałem. Wiem, że jeszcze będę walczył i to nie raz. Teraz już odpoczywam i planuje kolejny sezon 2015. Łatwo nie będzie. Jak większość biegaczy, kochamy te emocje, wyzwania, ciężką pracę na trenigach. To jest nasz styl życia i niech tak zostanie.
Blog moga komentować wszyscy zalogowani czytelnicyDodaj komentarz do wpisu paulo (2014-11-26,09:31): wiesz Jacku, jeden z naszych polityków kiedyś powiedział, że nieważne jak zaczynasz, ważne jak kończysz :) A tak poważniej, to ważne jest zostawienie tego za sobą i pójście dalej. Pozdrawiam
|