2014-09-01
Dostęp do wpisu:
Publiczny
| Przygotowania do 100 km w Doha (czytano: 369 razy)
Kolejny tydzień
Po niedzielnym bieganiu w poniedziałek miałem zrobic sobie wolne, dlatego poszedłem rano na rowerek. Udało mi sie zrobić 30 km w dość dobrym tempie. Dalej czułem nogi po tych niedzielnych 63 km, dlatego miałem wątpliwości co robić. Ostatecznie poszedłem jednak na wieczorne rozbieganie. W spokojnym tempie zrobiłem ponad 20 km. Od wtorku wróciłem już do normalnych treningów choć musiałem troszke zmniejszyć prędkości bo dalej czułem lekki ból w lewym udzie. Tak, oszczedzałem nogę choć swoje chciałem wybiegać. Cały tydzień byłem taki obolały i nie biegałem szybko ale kilometry uciekały. Dodatkowo w poniedziałek dowiedziałem się, że zostałem nominowany do grona 20 biegaczy, którzy wystartuja w nieoficjalnych Mistrzostwach Polski w biegu 5-cio godzinnym (zawody 7/09/2014). Na sobotę (30/08/2014) miałem zaplanowany start w terenie na dystansie 10 km. Planowałem pobiec szybko ale trasa biegu była bardzo wymagająca, połowa trasy to niekończące się podbiegi, 80% to kamieniaste drogi co nie ułatwiało mi biegu. Jak sprawdzalem sobie miedzyczasy to nie wygladało to dobrze, były kilometry, które biełem ponad 4:30, ale co poradzić to nie była trasa na biecie rekordów. Zakładałem złamanie 40 min ale się nie udało. Na mecie czas miałem 41:05. Z biegu jestem bardzo zadowolony bo juz od 1 km wiedziałem, że nie będzie życiówki i starałem się dobiec do mety na jak najlepszej pozycji. Do 8 km byłem 8 i miałem jakies 100m straty do 7 biegacza i jakieś 300 do 6-go. Postanowiłem jeszcze mocniej popracować i na 9 km doszedłem obu biegaczy. Trzymali się ze mna przez jakieś 200-300m, ale ja się nie oglądałem tylko darłem ile miałem sił. Tempo 3:30 min/km okazało się dla nich nie do utrzymania a ja na mete wbiegłem bardzo mocno kończąc ostaecznie na 6-tym miejscu open i 4 w kat M-20. Tak byłem w M-20 bo zawierała w sobie roczniki od 1975 do 1994. Jestem bardzo zadowolony bo walczyłem na trasie nie tylko z rywalami ale i bolącą nogą. Teraz musze szybko coś zadziałać bo noga cały czas boli. Na pocieszenie dostałem biodon i duży ręcznik na mecie. Niedziela to bardzo spokojne rozbieganie z lekko narastającą prędkością tak aby spradzić jak się regeneruje noga. Ponieważ sporo ją oszczędzałem to zaczeła mnie boleć w innym miejscu. Wieczorem zrobiłem sobie kąpiel lodową i ból troszke ustał ale w poniedziałek rano dalej go czuje. Mam nadzieję, że mój start w biegu 5h nie będzie zagrozony i uda się pobiec dla Agnieszki.
A tak to wyglądało dzień po dniu.
W poniedziałek Poranna jazda na rowerze, 30km. Wieczorem spokojne rozbieganie, 20,35km w 1:40h.
Wtorek zrobiłem dwa treningi, rano 10,1 km w 50 min (pace 4:57 min/km), dalej czułem ból w lewym udzie ale i tak wieczorem zrobiłem 22 km w 1:46h (pace 4:49 min/km)
Środa zrobiłem 2 treningi, rano 12,15 km w 1h (pace 4:56 min/km) a wieczorkiem 24,3 km w 2h (pace 4:56 min/km)
Czwartek na początek rano 10,2 km w 50 min (pacer 4:54 min/km) a wieczorkiem spokojne 22.2 km w 1:45h (pace 4:44 min/km).
Piątek rano przebiegłem spokojnie 10,2 km w 49 min (pace 4:48 min/km) a wieczorkiem 16 km na rowerku.
Sobota Rozgrzewka, 9,6 km na rowerze, pożniej 2,6km truchtania. Bieg główny, 10 km w 41:05 min (przełajowa trasa z licznymi zakrętami i długimi podbiegami). Na koniec wracałem rowerkiem i zrobiłem kolejne 9,6 km.
NiedzielaSpokojne rozbieganie 27,4k w 2:20h
W calym tygodniu biegalem 7 dni i zrobilem 171,5 km co daje 24,5 km/dzien.
Blog moga komentować wszyscy zalogowani czytelnicyDodaj komentarz do wpisu |