2014-08-23
Dostęp do wpisu:
Publiczny
| Krasnostawskie skarby (czytano: 1310 razy)
Krasnystaw. Miasteczko w południowo-wschodniej Polsce. Między Lublinem a Zamościem. nieco większe od mojego Lubaczowa. Mieszka tu około 20 tys. ludzi. Samo miasto bardzo ładne. Rynek zbudowany w formie prostokąta(kwadratu?). Ładnie wybrukowany. Co mnie szczególnie w nim urzekło, to ogromne, piękne kasztany. W moim rodzinnym mieście wykarczowano wszystkie drzewa i powstał betonowy plac praktycznie bez zieleni. Tutaj, drzewa dają cień i stanowią naprawdę ładny element rynku. Oby nikomu w przyszłości nie przyszło do głowy ich ścinać. Bo wtedy powstał by kolejny "martwy" betonowy skwer.
W Krasnymstawie od 1971 odbywają się "Chmielaki Krasnostawskie". Lokalne święto przed wszystkim piwa, ale także od trzech lat, święto biegaczy - Półmaraton.
Jestem tu trzeci raz. Co roku frekwencja dopisuje. Za pierwszym razem ukończyło 278 osób. Potem 547. trzecią edycje 440+. No ja daje głowę(może palca, głowy szkoda bo jedna), że za rok znowu będzie minimum 600 osób na mecie. Wszystkiemu "winne" Chmielaki. Jeśli bieg byłby organizowany w innym terminie byłoby ciężko zebrać tylu chętnych. A tak, można tu przyjechać w celu sportowym, piwnym czy kulturalnym. Każdy będzie zadowolony. No w szczególności biegacze i piwosze. A jeśli ktoś w sobie łączy te dwie pasję to tu będzie w niebie. Nie dość, że na mecie można napić się lanego piwa w praktycznie dowolnej(!) ilości(kolega wypił z 6-7 plastikowych kubeczków 0,3) za friko. To dookoła rynku mamy mnóstwo stoisk browarów z różnych rejonów Polski min. Z Zielonej Góry czy Bieszczad. Jest także zagraniczne piwo. Między innymi Czeskie, Niemieckie, Litewskie. Oczywiście ceny nie są niskie(średnio 5 zł za sztukę). Ale takich trunków próżno szukać w marketach.
Sam bieg nie jest łatwy. Pogoda jak zwykle słoneczna. Trasa nieco pagórkowata. Daleko jej do górzystej ale górki czuć. Płasko nie jest. GPS pokazał mi wzrost 413m i spadek 401m. realnie raczej były to mniejsze liczby. Mój zegarek ma skłonności do zawyżania wartości.
Każdy kilometr był oznaczony(pierwszy już po 800 m - drobna wpadka - reszta chyba ok). Punkty żywieniowe 3+1(jedna sympatyczna dziewczyna na rowerze z woda). Woda, banany, chyba izo też. Wolontariusze mili i pomocni. Służby medyczne też widoczne. Ratownicy na rowerach + karetka. Policja zabezpieczała ruchliwe fragmenty trasy. Pomylić trasy praktycznie się nie dało choćby się chciało ;)
W biurze zawodów. 30 sek i mam pakiet. rejestrowałem się wcześnie więc miałem niski numer i kolejki do mojej "sekcji" 1-50 nie było. Ci co mieli dalsze numery musieli czekać trochę dłużej. W pakiecie: jogurt, izotonik, smycza, batonik, paluszki, koszulka techniczna(oszczędna we wzornictwie ale okej), numer startowy i czip zwrotny na nogę. W biurze można było zostawić depozyt i po biegu wziąć prysznic. warto jeszcze wspomnień o dużej ilości toi-toi. Szczegół - a cieszy. Ważny dla tych, co dosłownie na minutę przed startem atakuje tzw."nerwosik" ;)
Z minusów to może brak posiłku regeneracyjnego na mecie. Przynajmniej ja nie zauważyłem takiej opcji. No ale jak na 40 zł wpisowego to i tak nieźle. Zwłaszcza, że miejsc gdzie można było coś zjeść(na jednym stoisku na pewno dawali za darmo chleb ze smalcem) było niewiele mniej niż piwnych.
Za rok mam nieco inne plany startowe. Szansa pojawienia się nie jest wysoka. No jeśli tylko będę mógł, to na pewno przyjadę. Bo trasa satysfakcjonująca. Bo piwo smaczne. Bo dziewczyny ładne. Bo bieg, po prostu ma klimat.
Blog moga komentować wszyscy zalogowani czytelnicyDodaj komentarz do wpisu |