2014-06-29
Dostęp do wpisu:
Publiczny
| II Półmaraton Żarnowiecki, czyli... jak zadowoliłem Karolinę :). (czytano: 417 razy)
Weekendowego biegania ciąg dalszy.
Rano samopoczucia nie miałem zbyt dobrego. Ołów w nogach, ból mięśni i ogólne zmęczenie – jak nic po prostu czułem całym sobą wczorajszy bieg; oj, czułem go zdecydowanie. A to nie był dobry prognostyk przed kolejnym biegiem, ale nie w sensie, że nie dam rady pobiec dwóch zawodów dzień po dniu, bo już nieraz tak się zdarzało. Obawiałem się czegoś innego. Tego, że mimo iż zacznę spokojnie – bo oczywiście nie chciałem się ścigać – to później zacznę przyspieszać, nawet jeśli nogi zaczną protestować, nawet jeśli sprawi mi to ból. Tego, żeby gen rywalizacji, a co za tym idzie – chęć przyspieszenia ponad siły, nie pociągnął mnie ku zgubie, czyli po prostu padnięcia gdzieś po drodze. Zbyt dobrze się już znałem, zbyt często miało to miejsce wcześniej. Na szczęście z ratunkiem przybyła znajoma, której marzyło się zmieszczenie w 2 godzinach. Od razu więc zaproponowałem jej swoje zajączkowe usługi i to był strzał w dziesiątkę, bo każdy w tej sytuacji był bardzo zadowolony. Ja, bo mogłem powstrzymać swoje niszczycielskie zapędy, a Karolina, bo miała kogoś, kto mógł ją odpowiednio zmobilizować i pomóc pobiec odpowiednio taktycznie. Współpraca udała się nam znakomicie, bo plan udało się zrealizować o wiele lepiej niż chcieliśmy (1:57:37), a raczej niż oczekiwała Karolina. Mało tego – to ona przez większość biegu narzucała tempo, a ja się tylko dostosowywałem, w niektórych tylko momentach zwracając uwagę, że biegniemy troszkę za szybko. Trasa, poza kilkoma niewielkimi fragmentami, nie była zbyt wymagająca, pogoda też była odpowiednia, więc sprzyjało to trzymaniu odpowiedniego tempa. Co prawda im bliżej było mety, tym mocniej dało się zauważyć u Karoliny trudy biegu – nawet ja nie czułem się najlepiej – ale dzielna dziewczyna nie poddawała się i nieubłaganie parła do przodu. Ale ten wysiłek się opłacił. I tak naprawdę Karolina ten wynik zawdzięcza sama sobie, swojej walce, ambicji i samozaparciu – bo ja tu tylko byłem dodatkiem ;). No i następnym razem również się polecam – może tym razem powalczymy o 1:55?
Blog moga komentować wszyscy zalogowani czytelnicyDodaj komentarz do wpisu |