2014-07-21
Dostęp do wpisu:
Publiczny
| Auschwitz... (czytano: 817 razy)
Jakiś rok temu wymyśliłam sobie, że chcę pojechać do Auschwitz.
Nie w charakterze rozrywki, ale po prostu. Byłam tam bardzo dawno temu i ciekawa jestem na ile zmienił się sam obóz i sposób ekspozycji; na ile zmieniła się moja percepcja.
Pamiętam, że kiedy byłam pierwszy raz w Majdanku, zwyczajnie to odchorowałam.
To był upalny dzień i kiedy chodziłam po tych drewnianych, smołowanych barakach, zapach nagrzanego drewna wżerał mi się w mózg. A to i tak było nic, o czym przekonałam się po wejściu do baraku z butami. To jest niesamowite, jak nagrzana skóra może wciąż pachnieć po sześćdziesięciu latach!
Byłam tam wtedy z przyjaciółką, a oprócz nas w obozie nie było prawie nikogo - powiedzmy, że było to poza szczytem sezonu turystycznego.
Gdy Majdanek odwiedziłam kilka lat później będąc już przygotowana na jazdy emocjonalne, wszystko było inaczej.
Po pierwsze było wtedy więcej ludzi, poza tym nie było aż takiego upału, więc zapachy były nieco mniej odczuwalne, a poza wszystkim innym pan, który obsługuje (turystycznie) krematorium, był nieco znużony liczbą odwiedzających i nie prezentował nam już jak to wszystko pięknie chodzi - jednym paluszkiem.
A wiatr od prochów wiał w druga stronę.
Ergo: jestem ciekawa, jak zmieniła się przez tych kilkadzieści lat moja percepcja Auschwitz.
Problemem było to, że - jak wiadomo - mam dzieci w wieku niewystarczającym i zwyczajnie nie miałam kiedy tam pojechać.
Teraz dzieci są na wakacjach; mamy kilka dni dla siebie i postanowiłam wykorzystać (brzydko mówiąc) ten fakt.
Tak więc - za chwilkę wsiadam w samochód i jedziemy tam, gdzie bywamy dość często, ale w celach biegowych - do Oświęcimia, który jest naprawdę uroczym miastem i postrzeganie go tylko przez pryzmat obozu zagłady jest wielką dla niego krzywdą.
Ale z drugiej strony nie należy zapominać o tym, że ten obóz, fakt jego istnienia w tym właśnie miejscu, na zawsze już chyba będzie w jakiś sposób determinować nasze o Oświęcimiu myślenie.
Zmarłym, pomordowanym należy oddać hołd. Pamiętać i z tą pamięcią żyć dalej.
I niczym! absolutnie niczym nie usprawiedliwiać faszyzmu, dla którego usprawiedliwienia po prostu nie ma!
Blog moga komentować tylko Przyjaciele autora żiżi (2014-07-25,11:35): Myślę,że odczucia się nie zmieniają,byłam tam raz,ale do tej pory gdy czytam historię mam te same emocje(co tydzień w Wyborczej drukowane są różne "odcinki" historii).Nie ma usprawiedliwienia-nie wyobrażam sobie,żeby mogło być.
|