2014-06-21
Dostęp do wpisu:
Publiczny
| WIELKIE ROZCZAROWANIE - Nocny Bieg Świętojański w Gdyni (czytano: 4003 razy)
PATRZ TAKŻE LINK: http://www.maratonypolskie.pl/mp_index.php?dzial=3&action=5&code=27888
6tys. startujących to zdecydowanie zbyt wiele jak na możliwości koncepcyjne organizatora!!! Dobijanie kolejnych sponsorów i nabijanie frekwencji wiąże się również z koniecznością zadbania o więcej szczegółów podczas organizacji imprezy - to co sprawdziło się przy frekwencji 3-4 tys. zaprawionych w bojach, posiadających pewne pojęcie o tym jak się zachować podczas takiej imprezy biegaczy, nie wystarczy gdy do tej grupy dołącza 2-3 tysiące debiutantów trzeba o nich zadbać, a nie po prostu puścić tłum na żywioł!!!
Nie wiem co się dzieje w sztabie organizacyjnym Grand Prix Gdyni ale zachowanie osób zajmujących się wydawaniem medali czy depozytów przypominało błądzenie dzieci we mgle: tłum biegaczy moknących w rzęsistym i chłodnym deszczu, zdawał się zupełnie nie przeszkadzać dziewczynom od medali we flegmatycznym "nadziewaniu" medali na ramię własne, celem przekazania ich kolejnej osobie, która nie wiedziała komu ma medal dać a komu nie... A "ci Państwo w depozycie..." - trzy osoby szukają jednego worka, bo nikt nie wpadł na to by poukładać depozyty w kolejności numerów startowych - no ale niby kiedy mieli to zrobić skoro przyjmując depozyty musieli poprawiać flamastrem numer zawodnika napisany wcześniej długopisem - znaczy niewidoczny z odległości większej niż 2 metry (flamaster był jeden na kilka osób...). Sama organizacja depozytów na poziomie ... no tu nie nazwę czyim bo nie chcę nikogo obrazić ale poziom minus dziesięć to i tak zbyt wiele... pomysł by na poszczególnych stanowiskach zbierać depozyty z różnych stref czasowych całkiem niezły, szkoda tylko, że informacja o tym była napisana małymi cyferkami, niemożliwymi do dostrzeżenia z odległości kilkudziesięciometrowej kolejki biegaczy oczekujących na odbiór depozytu i marznących w deszczu... Uprzejmie przypominam, że organizm biegacza obciążony treningami i wyczerpany właśnie ukończonym biegiem, ma prawo zareagować na chłód i wilgoć przeziębieniem...
Cieszy fakt rosnącej frekwencji w biegach ulicznych, bo przecież to samo zdrowie i dzięki temu większa niezależność od NFZ, ale chyba nie tylko o frekwencję chodzi? Zatraca się ta wyjątkowa atmosfera, której można było doświadczyć w Gdyni rok temu, zanika specyficzna kultura i etykieta biegów masowych. Kibice chyba już znudzeni, bo przecież co kilka tygodni jakiś bieg, więc żadne to wyjątkowe wydarzenie - lepiej zaszyć się gdzieś i przeczekać całe zamieszanie. Poza tym co to za osiągnięcie przebiec 10km skoro robi to tyle tysięcy ludzi - to musi być przecież łatwizna... Łatwizną na pewno jest na fali obecnie obserwowanej mody na bieganie, spędzenie na linię startu wielotysięcznej masy biegaczy. Dużo trudniej jednak jest podnieść rękawicę rzuconą przez rzeczywistość i ponieść adekwatne nakłady w przygotowanie tych wszystkich osób, które chcą w tej modzie uczestniczyć, żeby ich doznania potwierdzały słuszność wyboru. Jeżeli to się nie zmieni, to udział w biegu będzie dawał taką samą satysfakcję co kilkugodzinna wizyta w przepełnionym centrum handlowym lub podróżowanie po zakorkowanych drogach przed weekendem.
Ktoś już wpadł na to by biegaczy podzielić na strefy czasowe, może jeszcze warto wytłumaczyć biegaczom po co te strefy są, jak to się dzieje, że dostajemy przydział do tej strefy a nie innej, którą strefę wybrać i jak się zachować podczas biegu, by nie uprzykrzyć biegu pozostałym uczestnikom. Może warto też wdrożyć pomysł z innych imprez biegowych i startować biegaczy z poszczególnych stref czasowych z minimalnym opóźnieniem, bo nawet bardzo szerokie ulice zwyczajnie nie są w stanie pomieścić tylu sportowców.
Martwi mnie fakt, że tak silny trend jakim jest rosnąca liczba uczestników biegów, jest wyłącznie wykorzystywany komercyjnie, a zupełnie nie jest wzmacniany tym by zapewnić ludziom, którzy postanowili spróbować tej "podobno niebywałej przygody z bieganiem", te właśnie niebywałe doznania. Piszę "podobno" bo wczoraj nie zauważyłem praktycznie nic z tego co dotychczas mnie w udziale w biegach ulicznych kręciło - po 1-szym kilometrze miałem chęć zejść z trasy, wrócić do domu i nie wracać do Gdyni nigdy więcej!!! Przyjechałem z zamiarem poprawienia życiówki ale 40 sekund stracone na starcie i kolejne 20s. straconych na przedzieranie się w maszerującym tłumie, wybiły mi z głowy walkę o rekord i pozostało potraktować ten start jako trening tempowy z elementami szkoły przetrwania...
Piszę ten tekst z nadzieją, że organizatorzy biegów ulicznych zreflektują się, że może większa rzesza biegaczy zaapeluje do nich o więcej zaangażowania, które jest przecież możliwe!!! Po starcie w Półmaratonie Słowaka, mimo iż mało życia nie straciłem z powodu upału, nabrałem ochoty na ponowny przyjazd do Grodziska Wielkopolskiego po to by doświadczyć doskonałej organizacji, atmosfery wśród biegaczy, która sprawiała, że nie chciało się wychodzić z rynku. W Gdyni brakowało mi Kibiców, którzy w Grodzisku, w jakiś nadprzyrodzony sposób zostali zachęceni do kibicowania i pomocy ludziom, którym "odbiło" i postanowili biegać w upale, który zniechęcał nawet do spacerowania!!!
JAK ONI TO ZROBILI?!!! Zapytajcie, są tak życzliwi, że na pewno się podzielą tą "tajemną wiedzą".
Blog moga komentować wszyscy zalogowani czytelnicyDodaj komentarz do wpisu maleńka26 (2014-06-21,20:06): Nie było kibiców ,bo mnie brakowało.....ha,ha Mahor (2014-06-22,09:38): To fakt jest kłopot ale w sumie ciesze się że taki właśnie jest.Moda owszem tak ale zdrowa.Na wschód od naszej granicy nie mają takiego problemu.Przyjeżdżają do nas pobiegać i tłumów biegaczy nam zazdroszczą. henryko48 (2014-06-22,10:44): Kibice w taka pogode,lekka przesada,dobrze ze coraz wiecej biegaczy,mi to nie przeszkadza,troche optymizmu kolego,za duzo narzekan w twoim wpisie,pzdr. seba72 (2014-06-22,14:01): Widzę Krzysztof i Henryk, że dla Was jest ok, by puszczać za kasę ludzi jak bydło żeby się stratowali?! Uważacie, że krytyka nie jest na miejscu? że nie należy wymagać od organizatorów należytej staranności i zwiększania zaangażowania wraz ze wzrostem frekwencji? Może nie byliście na Biegu Świętojańskim w ubiegłym roku - wtedy było rewelacyjnie! i stąd moje rozczarowanie tegoroczną edycją! michu77 (2014-06-22,20:09): Limity to nie wymysł organizatorów... trzeba stosować w zależności od przepustowości trasy, mocy przerobowych itp. Biegów jest coraz więcej, i nie wszędzie zapisy się kończą przed czasem. jest gdzie biegać :P
E LOB (2014-06-22,20:09): Seba przybiegłem w 2 setce.Paręnaście metrów za metą czekałem na znajomych, spotkałem ich mnóstwo, porozmawiałem o biegu, o wynikach. Czekałem do 01:20. Minęło mnie ze 4 tys ludzi. W spokoju odebrałem wodę, wziąłem medal, odstałem swoje przy depozycie o 2:20 byłem w samochodzie. Byłem mega zadowolony, z nowej życiówki na nowej trasie, ze spotkania z znajomymi, z biegu, atmosfery, z deszczu, który spadł. Więcej pokory Tobie życzę, mocnych treningów, biegaj szybciej jeśli interesuje Cię tylko sam bieg... lubi wybieraj mniej obsadzone biegi i będziesz miał spokój. seba72 (2014-06-22,21:49): Oczywiście E LOB - można biegać także w lesie, tam już zupełnie nikt i nic nie przeszkadza... Można dalej po prostu patrzeć na wszystko na odległość własnego nosa i mieć w głębokim poważaniu to, że ktoś lekceważy sobie kilka tysięcy osób wylewających pot na trasie i chcących cieszyć się podczas dobrze zorganizowanej imprezy... Pokory wymagaj od organizatorów biegu bo to oni przestają szanować biegaczy - uczestniczyłem w wielu biegach i pamiętam też jak wyglądało to w 1992 roku kiedy to ukończyłem swój pierwszy półmaraton - TEGO KLIMATU ZACZYNA BRAKOWAĆ GDZIE NIEGDZIE, A SĄ MIEJSCA GDZIE ORGANIZATORZY DOTRZYMUJĄ TEMPA ROSNĄCEJ FREKWENCJI I TEGO KAŻDY Z NAS MA PRAWO OCZEKIWAĆ W KAŻDYM BIEGU!!!
|