Jestes
niezalogowany
ZALOGUJ

 

  WIZYTÓWKA  GALERIA [41]  PRZYJAC. [96]   BLOG   STARTY   KIBIC 
 
kasjer
Pamiętnik internetowy
miałem szczęście...

Grzegorz Perlik
Urodzony: 1955-11-18
Miejsce zamieszkania: Bydgoszcz
58 / 129


2014-06-08

Dostęp do
wpisu:

Publiczny
like... (czytano: 602 razy)

 

like...

Od kiedy w międzynarodowej społeczności internetowej pojawił się Facebook, pojawiło się w polskim języku nowe słowo – "zalajkować". Kiedy Polska wybiła się na niepodległość po zaborach a potem po dwóch wojnach, to poloniści wskazywali i zwalczali naleciałości z języka niemieckiego i rosyjskiego. Tym bardziej, że zwalczanie germanizmów było poprawne politycznie a rusycyzmów patriotycznie. Wpisywanie słów z języka angielskiego jakoś sprzeciwów nie budzi. Więc „lajkujemy”. Takie to czasy nastały, że dzisiaj Mikołaj Rej musiałby powiedzieć, że Polacy nie geese i swój language mają.

Jest jeszcze jedna niezwykła rzecz, którą niezauważalnie wniósł Facebook. Można tylko „zalajkować” a nie można „nielajkować”. Czyli nie można tak zwyczajnie po polsku ponarzekać. To chociażby pokazuje, co jest siłą napędową amerykańskiego życia – optymizm - a czego nam ciągle brakuje. A ja optymizm

Biegłem wczoraj w Wyrzysku w XVI Ogólnopolskim Ulicznym Biegu im.E.Wojciechowskiego „Olka”. Dzień był ładny, bieg startował o godz. 17, więc postanowiłem wyjechać z domu wcześniej, aby może zobaczyć coś ciekawego w okolicach Wyrzyska. Jechałem sam, więc zadysponowałem sobie w samochodzie dynamiczną muzykę. Czasem tak robię przed biegiem, bo to podnosi poziom pozytywnej adrenaliny. A ja ją

Start, meta i biuro zawodów znajdowały się w centrum Wyrzyska, na Rynku. Kiedy przyjechałem odbywały się tam już zawody dla dzieci. Krótka wizyta w biurze zawodów i postanawiam pojechać do skansenu w Osieku a przy okazji zapoznać się z trasą biegu. I jak się okazało był to bardzo dobry pomysł. Już za miasteczkiem wjeżdżam chyba 800-metrowym podjazdem. Potem też płasko nie jest, z tendencją w górę. Na 3 km zjazd do Osieka. Też długi. Zapowiadała się niezła zabawa. Ale ja zabawy

Skansenu w Osieku nie znalazłem więc skierowałem się do wsi Dąbki. Chciałem tam zobaczyć jeden z wielu na wielkopolskich ziemiach dworów. Dwór znalazłem ale to dzisiaj własność prywatna więc wejść nie można było. Ale dwór zadbany, mały park wokół niego też. Po latach pegeerowskiej gospodarki jednak udało się go uratować. A ja to

Wracam do Wyrzyska. Przebrałem się, rozgrzewka. Spotykam paru znajomych ale nie jest ich wielu. Sam bieg niezbyt licznie obsadzony, zaledwie 200 osób. Może ta trasa zniechęca? Szkoda, bo organizacyjnie i turystycznie to bardzo ciekawy bieg. Ja takie biegi

Staję na starcie prawie na końcu stawki. Tak bezpieczniej, tłum nie poniesie a ja postanawiam zacząć wolno, bo i temperatura wysoka i ten długi podbieg w perspektywie. To nie pogoda i trasa na życiówki. Docieramy do podbiegu i tu zaczynam wyprzedzać. Tak przez cały bieg. Spokojnie metr za metrem pokonuję wzniesienie. A kiedy docieram do jego końca z ulgą myślę, że

Dalej trudy wspinaczki zastępuje prażące słońce i czołowy wiatr. Od czasu do czasu pomagają kibice. Świadomość, że za 2km zaczniemy zbiegać pozwala mi utrzymywać dobre tempo. Wreszcie jest ten zbieg. Tempo wzrasta ale minimalnym wzrostem utraty sił. Co biegacze dają takim miejscom? Oczywiście

W Osieku mijam się z powracającą do Wyrzyska czołówką. Jako pierwsi biegną Bartek i Oskar a jako pierwsza kobieta oczywiście Andżelika. I w konkurencji pań i konkurencji panów było to już do przewidzenia na starcie. Dalej widzę kolejnych biegaczy. Każdy zgrzany już mocno. Dobiegam do półmetka a tam kurtyna wodna. Za nią woda w butelkach. Odżywam.

A siły potrzebne, bo zaczyna się podbieg, długi, męczący. Tym bardziej, że to już 6km. Świadomość, że za nim będzie już z górki dodaje sił. Biegnę cały czas sam. Czasem ktoś wyprzedzany próbuje się ze mną zabrać ale tylko na krótką chwilę. Wreszcie jest długi zbieg do Wyrzyska. Przyśpieszam na ile to możliwe. Nie ma co się oszczędzać, bo do mety już niewiele ponad kilometr. Znowu pomyślałem, że

Wpadam na metę. Garmin pokazuje średnie tempo 5:09 ale wynik 52:40. Trasa musiała być dłuższa niż 10km ale nie jest to najważniejsze. Dotarłem do mety, odebrałem medal, mogłem usiąść do pysznego makaronu. Mogłem obserwować jeszcze tych, którzy kończyli bieg. Wszyscy zmęczeni ale szczęśliwi, że udało się. Potem idę do samochodu po rzeczy do przebrania. Na małym zalewem zatrzymuje mnie młoda para. Proszą o zrobienie im zdjęcia. To debiutanci. Chociaż wybrali na debiut trasę bardzo trudną to byli zadowoleni i uśmiechnięci. Pewnie też dlatego, że przebiegli tą trasę razem. I ja takie obrazki na biegach bardzo

Po ceremonii dekoracji wsiadam do samochodu i postanawiam, korzystając z pięknej pogody, pojechać do Hercowa. Jest tam podobno pięknie odnowiony dwór i park wokół niego. Trasa początkowo asfaltowa zamienia się gorszy asfalt aż wreszcie zmienia się w polną, utwardzoną drogę. Nawigacja pokazuje, że jestem gdzieś głęboko w polach, na bezdrożach. Już zwątpiłem, czy znajdę ten dwór. Sytuację ratuje stojąca na skraju drogi tablica. I oto oczom moim ukazują się stare ale odnowione zabudowania a za nimi Dwór Hercowo. Wchodzę na jego teren ostrożnie, bo to własność prywatna. Po chwili widzę jakiegoś pana, domyślam się, że to właściciel. Pytam, czy mogę fotografować a odpowiedzią jest uśmiech i chwila rozmowy o tym, jak tu trafiłem. O bieganiu trochę też, bo my biegacze możemy o bieganiu zawsze i wszędzie. Bo my bieganie

I dwór i park robią na mnie wielkie wrażenie. Jest pięknie. Schodzę schodami ze skarpy nad rzekę Łobzonkę. Czysta woda, śpiew ptaków. Piękno natury. Potem dalej do parku. Nie jest zbyt duży, ale bardzo ładnie urządzony. Współczesne elementy wkomponowane tak, że nie zakłócają naturalności. W parku spotykam panią, która przyjechała tu na wypoczynek (Dwór wynajmuje pokoje na krótkie pobyty). Pani huśta się na huśtawce, obok pies odpoczywa w cieniu, dalej dwie dziewczynki bawią się na trawie. Spokój, relaks, piękno.


Czas wracać do domu. Wybieram inną drogę. Okazało się, że ta polna droga ciągnęła się przez kilka kilometrów. Rzadko pewnie zjawiają się na niej samochody, bo spotykam stojącą na skraju pola sarnę. Nie ucieka tylko obserwuje mnie. Dalej już szosą, także przez wieś Bagdad, której nazwa wzięła się z tego, że jej dawny właściciel był kiedyś w Iraku w poszukiwaniu koni arabskich i na pamiątkę tej wyprawy tak nazwał jedną ze swoich wsi. Potem dotarłem do trasy Piła-Bydgoszcz. Ruch samochodowy spory. Ciężarówki, samochody osobowe. I pomyślałem wtedy o rocznicy, która parę dni temu minęła -25 lat od pierwszych wolnych wyborów. Co robiłem 25 lat temu? To był rok, w którym pierwszy raz byłam na Zachodzie. Była to wycieczka, na która dostałem się dzięki tzw. układom (młodzież dzisiaj zna inne znaczenie układu). Problemem było uzyskanie paszportu, bo te leżały w komórce zarządzanej przez SB. Jechaliśmy wtedy do Belgii, autokarem bez klimatyzacji, w upale. Mieliśmy wtedy z żoną przy sobie może równowartość 50 EURO a było to pewnie kilka naszych pensji. Na nic nas nie było stać, to co zobaczyliśmy to tylko w ramach wzajemnej wymiany z Belgami, którym my opłacaliśmy pobyt w Polsce. Tam, w Belgii, zobaczyłem wtedy zupełnie inny świat. Wydawało się, że nieosiągalny. A jednak w kraju już następowały zmiany. Wtedy wydawały się duże a to był dopiero początek. Przy politycznych i historycznych sporach Polska, mój kraj, odradzała się.

Słyszę często, że za tzw. komuny było lepiej. I odpowiadam wtedy – dla mnie też, ale tylko w jednym – byłem młodszy. Dzisiaj z satysfakcją patrzę, jak wiele się zmieniło. Nie z wszystkiego skorzystałem i skorzystam ale cieszy mnie, że moje pokolenie zostawi inną Polskę kolejnemu pokoleniu. Dziś mamy problem wyjazdów młodych ludzi, problem bezrobocia, niesprawnej służby zdrowia ale wierzę, że będzie inaczej, lepiej. Bo Polska to piękny, piękniejący coraz bardziej kraj.

I za to ją bardzo




Blog moga komentować wszyscy zalogowani czytelnicy

Dodaj komentarz do wpisu


jachu (2014-06-08,12:46): I like this ;-)
birdie (2014-06-08,22:26): like
bartus75 (2014-06-09,13:50): oczywiście masz mojego lajka
Marcin1982 (2014-06-09,18:55): Skansen w Osieku jest tak ciekawy, że lepiej przyjechać do niego specjalnie (najlepiej w trakcie zorganizowanych imprez) a nie na krótko przed biegiem. Można tu spędzić cały dzień albo chociaż pół a drugie pół dnia pospacerować na Dębową Górę w Osieku. Te górki w Biegu Olka to właśnie taka rozgrzewka przed Dębową Górą w Osieku nad Notecią. Aha skansen jest przy wyjeździe z Osieka w stronę Dąbek.







 Ostatnio zalogowani
ADAXO
22:32
kolotoc8
22:17
mieszek12a
22:04
Raffaello conti
21:59
Andrzej_777
21:30
maratonczyk
21:20
ula_s
21:04
Marco7776
21:03
ronan51
21:02
Stonechip
20:57
stanlej
20:51
Wojciech
20:28
MariuszS10
20:27
schlanda
20:20
ab
19:39
chris_cros
19:28
|    Redakcja     |     Reklama     |     Regulamin     |