2014-06-03
Dostęp do wpisu:
Publiczny
| 609 dni (czytano: 428 razy)
Dziś mija 604 dni od czasu, kiedy ostatni raz pobiegłem w zawodach na 10K. Szmat czasu. W niedzielę pobiegnę moją czwartą dyszkę ever.
Ostatnia, którą biegłem, to Biegnij Warszawo jesienią 2012 roku. To był chyba pierwszy biegowy prztyczek w nos jaki dostałem od Biegowego Boga, lol, ale wymyśliłeeeem ;-)
Wydawało mi się wtedy, że takiego nieregularnego, kampinoskiego hasania w granicach 15-20 km tygodniowo będę poprawiał się w nieskończoność. Nieee, Arku, tak nieee maaaa ;-) Pobiegłem wtedy 47:20, a pięć miesięcy wcześniej 47:06 w Skawinie. To już ponad dwa lata ta życiówka się trzyma. Każdy z tych moich biegowych sezonów jest inny. Poprawianie mnie cieszy, to jeden z powodów, dlaczego poprawiam się tak powoli i cierpliwie.
Te 47:06 to teraz moje WB2. Dzisiaj mam właśnie ostatni tego typu trening, ostatni mocniejszy akcent przed niedzielnym startem. Stadionowe WB2, 8 km po 4:45/km. Nic trudnego, powinno wejść dość-lekko-gładko :). Wciąż biegam lekko, pewnie na jakieś 25% możliwości maksymalnych, tylko trzy treningi biegowe w tygodniu i nie więcej niż 25 km tygodniowo. Strasznie pilnowałem tych 25 km tygodniowo tej wiosny i lata :), żeby nie biegać więcej. Czy kiedykolwiek dojdę do granicy swoich możliwości i zacznę odbijać się od swoich wyników jak piłeczka pingpongowa od ściany ? Nie wiem :) To jest strasznie trudne wrzucić szósty bieg i docisnąć gaz do końca. Szczególnie, że ostatnio pojawiają się pomysły zabierania prawa jazdy za takie zabawy, eh, smuta idzie :(. Podziwiam takich gości, którzy mają odwagę i psychę, żeby docisnąć do końca (biegowego).
Ale czasami mniej znaczy więcej ;-)
W sumie mało startuję. Po pierwsze startuję tylko wtedy, kiedy widzę szansę na poprawę wyniku. Po drugie wtedy kiedy start jest częścią planu treningowego, sprawdzianem.
Nigdy nie startowałem towarzysko, żeby przeżywać jakieś wspólne emocje, nigdy nie traktowałem biegu jako imprezy. Jest to zwyczajny sprawdzian albo okazja do poprawienia się. Coś jak klasówka w szkole albo sprawdzian na WF-ie :) Nie ma dla mnie w starcie nic fascynującego, nic mistycznego, żadnej poezji, ani takich tam :) Na częstsze starty szkoda mi po prostu czasu, szkoda weekendu. Takim jestem typem biegacza i tyle. Można na to się zżymać, można tego nie rozumieć, ale tak mam...
Przez chwilę zmroziła :) mnie prognoza pogody, zapowiadano 31 stopni, brak zachmurzenia, brak opadów. Jednym słowem biegowa masakra. Na szczęście moje modlitwy :) o deszcz, więcej deszczu zostały wysłuchane :). Dziś prognoza na niedzielę to tylko 29 stopni, lekkie zachmurzenie, ale w Warszawie wciąż jest chłodno, czasami trochę kropi. Super, oby tak najdłużej. Może jeszcze się uda urwać coś z tych 29 stopni.
Czasami tęsknię za czasami kiedy nie miałem pulsometru. Kiedy nie było żadnych planów, a ja nie wiedziałem co to jest OWB1 i WB2. Kiedy maszerowałem 10 minut, szurałem 10 minut, a potem biegłem 6 minut, żeby w kolejnym tygodniu drastycznie zwiększyć odcinek biegowy do 7 minut ;-). To był najlepszy czas, taka nauka latania... hmm, biegania. Czas wytapiania tłuszczyku (no, z 8 kg ;-)), gwałtownej utraty wagi oraz zmiany sylwetki typu Miś Uszatek na sylwetkę typu Włóczykij, eh, chyba pomieszałem bajki ;-).
Hmm.. Mam znowu jeść batoniki, czekoladki i pić colę ? Przestać biegać i mało się ruszać. Nie, to proces, którego nie da się odwrócić...
Ahoj!
PS. W linku modlitwy o deszcz [EDIT]
Blog moga komentować wszyscy zalogowani czytelnicyDodaj komentarz do wpisu snipster (2014-06-03,19:23): poczułbyś poezję, jakbyś w maratonie pod koniec wrzucał właśnie ten owy szósty bieg... ;) apropos końcówki to też ostatnio odkrywam na nowo niejako uroki latania na wariata bez patrzenia na liczby w gremlinie ;) Truskawa (2014-06-03,21:00): I bardzo dobrze, że jesteś takim biegaczem. Masz swoje przyzwyczajenia i tego się trzymaj. Najgorzej robić coś na siłę. Patrząc na Twoje wyniki na dyszkę zazdroszczę. Zastanawiam się, czy jeszcze kiedykolwiek pobiegnę tak jak Ty. Może to wróci, może nie... . :)A z tymi życiówkami to trzeba uważać, więc super, że tak ostrożnie do tego podchodzisz. Muszę zajrzeć do Twojej wizytówki. Jestem ciekawa od kiedy bieg krunner (2014-06-03,22:32): Piotrze, masz perspektywę maratońską, ja jej nie mam, przyznaję ;-) Ale moje bieganie jest inne niż Twoje! Ja nie marzę np. w tym roku o maratonie ;-) krunner (2014-06-03,22:35): Iza, dziękuję :). Będę starał się złamać 44 minuty, a jak pogoda byłaby świetna - to może nawet 43. Zobaczymy. Urwało Twoją wypowiedź chyba, biegam 3 lata :) jeżeli o to chodziło Mahor (2014-06-03,23:26): Wychodzi na to że jesteś bardzo poukładanym tworem człowieka.Nie rozmieniasz się na drobne i konsekwentnie dążysz do celu a przy tym skrytym i trochę nieśmiałym biegaczem skoro chyba dopiero teraz kapeńkę się odkryłeś... paulo (2014-06-04,08:43): Arku, trzymam kciuki. Też się przyłączam do tej modlitwy, bo w niedzielę mam półmaraton w Grodzisku Wlkp. :) krunner (2014-06-04,10:12): Pawle, no to trzymamy kciuki razem, powodzenia!! krunner (2014-06-04,10:12): Marku, jak zwykle masz rację i znasz się na ludziach, to cenna umiejętność :) krunner (2014-06-04,10:15): Krzysztofie, tak, sporo racji, biega się jak zaprogramowany robot trochę :)... Na razie swojego nie wyrzucam, ale od czasu do czasu pobiegam bez. Ejsid (2014-06-04,10:41): CYT: "W sumie mało startuję. Po pierwsze startuję tylko wtedy, kiedy widzę szansę na poprawę wyniku." - dla mnie to jest błędne podejście. Można spokojnie startować co dwa-trzy tygodnie a nawet co tydzień jeśli jest to 5km. Takie mocne akcenty na zawodach poprawiają ogólną wydolność/szybkość. Nie wiem też czemu tak się oszczędzasz z tymi treningami skoro liczysz na życiówki a nie na biegi towarzyskie??? 8km w tempie 4:47 to przecież wybieganie powinno być dla Ciebie a nie BC2...?! Masz sylwetkę i predyspozycje do tego aby biegać blisko 40 minut a nie 47... Poza tym 25 km tygodniowo kompletnie nic nie daje :P nie wiem jak teraz biegasz, ale jeśli liczysz na wyniki to czas trochę zmęczyć na treningach :P Pooozdrawiam i bez urazy - chcę pomóc! ;-) krunner (2014-06-04,11:47): No właśnie zmierzam w kierunku tych 40/10. Wiem, że będę musiał zwiększyć kilometraż, Rafale. Z tych 25 km/tyg. uciągnę najwyżej 42-43 minuty. W niedzielę będę biegł na 43:xx, zobaczymy ;-) Napiszę relację.
|