2014-03-30
Dostęp do wpisu:
Publiczny
| biegnę i myślę (czytano: 499 razy)
biegnę i myślę
Dzień zaczynał się pięknie. Chłodno ale pełne słońce. Zaplanowałem spokojne 20km w tempie 5:45. Pojechałem do Ostromecka by pobiec do Skłudzewa. Jedną z moich ulubionych tras.
Ruszam. Ubrałem się na krótko więc jeszcze trochę chłodno ale słońce już zaczyna przygrzewać więc zapowiada się taki trening, jaki bardzo lubię. Około 2 godzin na przemyślenia, na rozmowy ze sobą. Bo tak to już jest, że kiedy biegam samotnie to myślę o wielu sprawach. Więc teraz też
biegnę i myślę
Pierwsze kilometry to las. Tu, w Ostromecku, przeważają lasy sosnowe. W Borach Tucholskich grzybami nazywano tylko borowiki (czy jak je się nazywa w Ostromecku – prawdziwki). Wszystkie inne rodzaje grzybów miały swoje odrębne nazwy. I tak samo jest dla mnie z lasem, bo lasem jest dla mnie las sosnowy. Każdy inny ma już swój przymiotnik – mieszany, dębowy, brzozowy, świerkowy. To chyba dlatego tak jest, że kiedy będąc dzieckiem wyglądałem z okna naszego mieszkania w Ostromecku widziałem jednolita ścianę lasu – u góry ciemnozielona, pośrodku jasnobrązowa a u dołu ciemnobrązowa. To stało się dla mnie kanonem. I takie widzenie lasu zostało mi do dzisiaj. Lasu, przez który
biegnę i myślę
Wiosna to dla mnie czas cudów. Cudów odradzania się. Przyroda staję wtedy bardzo bezwstydna. Prokreacja dokonuje się wszędzie, bez oglądania się na otoczenie. I myślę czasem, że to czas, który uczy człowieka pokory. Człowieka, który poszerzając swoją wiedzę dzień po dniu nawet na milimetr nie zbliżył się do tajemnicy tworzenia życia. Kiedyś w ostromeckim parku trafiłem na żołędzia, który zaledwie wypuścił krótki pęd. Jeśli miałby trochę szczęścia mógłby kiedyś zamienić się w ogromny dąb. Może tak duży jak rosnący kiedyś w tym parku Dąb Rembrandta. Z takiego małego, bezrozumnego żołędzia. Cud.
biegnę i myślę
Wbiegam do Wałdowa a tu już pola. Jedne zielone, bo ozimina wzeszła, inne ciemnobrązowe, bo świeżo zaorane. Jest tak jak każdej wiosny. Ozimina wie, że ma wyrosnąć zielonymi kolorami a człowiek wie, ze czas siewów nadchodzi. I w tym roku i w wielu, wielu poprzednich latach. To już moja 58 wiosna. Z każda kolejna wiosną coraz bardziej je doceniam, bo coraz bardziej uświadamiam sobie, jak niewiele w swoim życiu człowiek ma okazji do takich wiosennych zachwytów. A z każdą wiosną jestem Mu coraz bardziej wdzięczny za to, że mnie na ten świat zaprosił. Za ten drugi raz szczególnie.
biegnę i myślę
Na zegarku, moim nowym, którego jeszcze się uczę, ustawiłem sobie wirtualnego partnera. Pomaga mi trzymać się zaplanowanego tempa. Wyprzedzam go o zaledwie kilka sekund. Ten zegarek pokazuje oprócz informacji potrzebnych w biegu także jedną dla mnie rzecz najbardziej tajemniczą, decydująca o istnieniu wszystkiego. Czas. Czy świat istniałby bez czasu? Chyba nie. Nic nie byłoby przed, nic po. Czasem tak myślę, ze człowiek został stworzony poprzez danie mu poczucia czasu. Pewnie byliśmy kiedyś takimi samymi stworzeniami jak dzisiejsze małpy człekokształtne a jednej z nich Stwórca dał zegarek. I wtedy w świadomości stworzonego człowieka pojawiła się przeszłość i przyszłość, pojawiła się przestrzeń. A kiedy tenże Stwórca patrzy teraz co wyprawia z jego światem ta małpa z zegarkiem na ręku to może czasem i zapłacze.
biegnę i myślę
Kolejne kilometry to podbiegi i zbiegi. Słonce i chłodny wiaterek sprawiają, że mimo tego dodatkowego wysiłku biegnie się bardzo przyjemnie. Biegnę wśród pól i mijam od czasu do czasu kolejne gospodarstwa. Każde ogrodzone. Dla mnie w tej chwili to dobrze, bo te ogrodzenia oddzielają mnie od groźnie szczekających psów. Psów, które bronią terytorium swojego i swoich właścicieli. O ile psy działają instynktownie to człowiek postępuje w tej kwestii często bezrozumnie, chociaż posiadaniem rozumu się szczyci. Zwierzęta bronią swojego terytorium pewnie dlatego, że daje im ono bezpieczna egzystencję. Człowiekowi niestety bardzo często to nie wystarcza. Chce mieć więcej i więcej. I czasem dla tej chęci posiadania wywołuje wojny. Rozumny bezrozumny człowiek.
biegnę i myślę
Dobiegam do dworu w Skłudzewie. Chwila przerwy na energetyczny żel. Nie potrzebuję go teraz ale ten bieg to okazja do sprawdzenia, czy nie będę miał po zjedzeniu żelu problemów żołądkowych. Przed dworem stoi autobus szkolny. Pewnie przywiózł dzieci na kolejne zajęcia plastyczne prowadzone tutaj przez Fundację Piękniejszego Świata. Fundacja uczy tutaj dzieci poznawania i tworzenia sztuki. Sztuka. Kolejna dziwna rzecz. To jedna z najbardziej nieracjonalnych cech która odróżnia człowieka od świata zwierzęcego. Ptaki śpiewają by się wabić. Lwy i słonie ryczą by odstraszać rywali. A człowiek? Potrafi malować, rzeźbić i śpiewać dla samego siebie. Pisać też. Tak jak ja. Jakby powiedziało dziecko z pewnej reklamy telewizyjnej – „gupie” to jakieś.
biegnę i myślę
10 km przebiegnięte, wracam. Znowu pola, domy a w oddali widać kościół w Boluminku. To kolejne dla mnie niezwykłe miejsca. Ludzie budują kościoły, czasem ogromne, bogate. Dla Niego. A z czego je budują? Z materii którą On sam stworzył. Zachowują się tak jak małe dziecko, które zrywa w ogrodzie swojej mamy pielęgnowane przez nią pieczołowicie kwiatki, biegnie z nimi do ukochanej mamy i woła – patrz mamusiu, jakie piękne kwiatki ci przyniosłem!. I nie tylko w tych sytuacjach człowiek zachowuje się jak dziecko. Boli pewnie nie tylko mnie, kiedy biegam po lasach i widzę porzucone śmieci. To tylko drobinka w niszczonym przez człowieka środowisku ale od tego się zaczyna.
Ten kościół widziany z oddali przywołuje jeszcze jedna refleksję. Mnogość religii przez członków poszczególnych wyznań jest postrzegana jako coś niedobrego. Kto nie z nami ten błądzi. Do tego kościoła w Boluminku prowadzi kilka dróg. Można do niego dojechać samochodem, rowerem. Dojść lub dobiec drogą najkrótszą lub okrężną. Nie zmienia to celu do którego dążymy. Niestety, dla wielu wyznań, żeby nie powiedzieć, że dla wszystkich, droga dążenia do celu jest ważniejsza niż cel. Tak ważna, że błądzącego można zabić.
biegnę i myślę
Droga powrotna jest szybsza, z górki. Mój wirtualny partner zostaje za mną. Robię kilka przebieżek. Kończy się moje ostatnie długie wybieganie przed maratonem w Dębnie. Kolejne długie wybieganie. Lubię takie długie biegowe podróże, kiedy mogę porozmawiać ze sobą, przemyśleć sprawy ważne i ważniejsze. To czas kiedy „być” jest najważniejsze. To czas kiedy „mieć” sprowadza się tylko do zegarka, dającego poczucie darowanego mi przez Niego czasu.
biegam i myślę, że...
miałem szczęście…
Blog moga komentować wszyscy zalogowani czytelnicyDodaj komentarz do wpisu jacdzi (2014-03-30,13:47): Tez lubie "pogadac ze soba", w czasie biegu rodza sie rozne pomysly, a przemyslenia sa glebokie , pozbawione presji czasu i nerwow. andbo (2014-03-31,10:16): Biegnij i ...nie ustawaj w pisaniu! Honda (2014-04-05,14:47): Ah, jak pięknie... zawsze po przeczytaniu Pana wpisów jest mi tak przyjemnie miękko na duszy! Powodzenia jutro w Dębnie :) insetto (2014-04-09,09:53): Samotne długie biegi na łonie natury to coś pięknego. Dają okazję do przemyślenia pewnych spraw, ale zarazem można oddać się "bezmyślnej" obserwacji świata dookoła. Ostatnio miałem okazję ścigać się z sarnami i przyjrzeć się parze dzięciołów czarnych (to pierwszy raz w życiu)...
Można, jak widać z tego wpisu, pozazdrościć fajnych terenów biegowych. :)
Pozdrawiam! Jolaw1 (2014-05-08,12:09): ;-)
|