2014-02-24
Dostęp do wpisu:
Publiczny
| Road to Boston part 8 (czytano: 1354 razy)
Ostatnio zobaczyłem, że do maratonu zostało mi mniej nić 60 dni i przeraziłem się, że... jeszcze tak wiele ciężkich treningów przede mną :)
Tydzień rozpoczął się od wizyty w Zakopanem. 3 dni lekkiego oderwania się od rzeczywistości przydaje się każdemu tym bardziej kiedy pracuje się 7 dni w tygodniu.
Końcówka tygodnie była już nieco gorsza i zamiast dużego kilometrażu wyszła ilość mocno przeciętna z jednym dniem wolnym bo czułem się już mocno zmęczony weekendowymi wyjazdami. Dodatkowo w sobotę w Wągrowcu na rozbieganiu potknąłem się o wystający kawałek płyty chodnikowej i zaliczyłem efektowną wywrotkę. Efekt był taki, że zdarłem sobie kolano, łokieć i nadgarstek a rano obudziłem się obolały mimo, że było to delikatny upadek. Czasem właśnie dzień wolny jest tym najtrudniejszym dniem treningowym :)
W sobotę wieczorem byliśmy jeszcze na koncercie Raggafaya w Wągrowcu :)
Tydzień 17-23.02.2014
Poniedziałek - WB 31 km
Wtorek - OWB1 12 km + sauna
Środa - OWB1 20 km
Czwartek - OWB1 4 km + OBW2 14 km (tętno 159, tempo 3:49) + OWB1 2,5 km + Vitargo
Piątek - OWB1 15 km
Sobota - OWB1 11,3 km
Niedziela - wolne + solanka
Suma: 110 km
Podsumowanie.
Tydzień średni pod względem kilometrażu jednak liczę, że wolne da mi chwile wytchnienia. Cieszy bardzo mocno BC2 biegane na dużym luzie, niskim tętnie i wysokich prędkościach. Średnia wyszła poniżej 3:50 na pofałdowanej trasie, którą specjalnie wybrałem pod Boston.
Ważna była wizyta w Zakopanem.
Każdy przyjazd w góry jest bardzo podobny. Uczucie lekkiego podniecenia bieganiem w górach. Bardzo chciałem połączyć to z jazdą na nartach i niestety tylko Tatry dawały szanse takiego połączenia. Ja zdecydowanie najbardziej lubię Karkonosze ze Szklarską Porębą na czele jednak z Wawy do Zakopanego jest bliżej.
Po nocnej jeździe ruszyłem ok 10 rano na wycieczkę biegową doskonale mi znaną drogą pod reglami w kierunku doliny Kościeliskiej i dalej do schroniska Ornak. Biegałem tę trasę wielokrotnie zatem nie mogła mnie niczym zaskoczyć a jej poziom trudności jest niski jednak w całości była pokryta śniegiem toteż testowałem tam swoje Faas 500 TR, w których zamierzam biec Zimowy Ultramaraton Karkonoski. Od Ornaku odbiłem jeszcze do stawu Smerczyńskiego bo mam do niego spory sentyment bo to było pierwsze miejsce, które w Tatrach odwiedziłem wiele lat temu. Wyszło tego ponad 30 km.
Na drugi dzień chciałem pobiec przez Murowaniec na Kasprowy Wierch i dalej do kopy Kondrackiej i w dół na Kalatówki do Kuźnic. Jednak gdy spotkałem przez przypadek mojego znajomego z Zakopanego, z którym byłem na Wipeout w 2010 roku - Staszka Karpiel Bułecka odradził mi ten pomysł z racji niebezpiecznych warunków w wysokich górkach. Długo się zastanawiałem by jednak odpuścić i pobiegłem rano na drogę pod reglami i w górę Doliną Białego do drogi nad reglami. Tam miałem problemy. Prowizoryczne schody były oblodzone i moje buty w Karkonoszach musze wyposażyć w dodatkowe nakładki :( męczyłem się bo biec się nie dało. Pobiegłem do Sarniej Skały i dalej do Doliny Strążyskiej aż do Krupówek. Wyszło tylko 12 km ale po górkach więc zaliczyłem to jako siła biegowa. Na kolejny dzień pobiegłem znowu w kierunku Ornaku ale zawróciłem wcześniej by wyszło 20 km.
Ten tydzień znowu zacznie się mocno by zluzować na koniec, bo mam w planach startować w Olsztynie na zBiegiemNatury.PL. Już niedługo wejdą mi treningi z wyższą intensywnością kosztem nabijanych kilometrów. Czuje, że jestem już na to gotowy :)
PS dostałem już amerykańską wizę więc odwrotu już nie ma.
Blog moga komentować tylko Przyjaciele autora tarzi (2014-02-24,16:11): Szmajchel też ma do maratonu coś około 60 dni, ciekawe jak mu idą przygotowania :) paulo (2014-02-25,10:29): Piotrze, obyś nie dał plamy w Bostonie :) Trzymam kciuki
|