2014-02-08
Dostęp do wpisu:
Publiczny
| O czym Ty mówisz? (czytano: 423 razy)
Dostałem ostatnio maila. Krótkiego, acz sympatycznego. Oto obszerny fragment:
"zauważyłam Pana nazwisko na liście zawodników do VII biegu piastowskiego. Pamiętam, że przy okazji wystawy chwile rozmawialiśmy o bieganiu. ja wtedy nie rozumiałam ile radości można czerpać z biegania. moja przygoda z bieganiem zaczęła się w zeszłym roku - najpierw niewinnie, później coraz częściej... Nowy Rok rozpoczęłam z postanowieniem ukończenia półmaratonu... także może się zobaczymy, zapewne jedynie na starcie :)"
I ten mail wywołał pewną refleksję. Ciekawie jest patrzeć na ludzi, którym mówi się, że bieganie jest całkiem przyjemne i potrafi dać wiele frajdy. Ma się wówczas wrażenie, że patrzą na mówiącego jak na głupka, w najlepszym wypadku robią wielkie oczy, z których wyczytać można tytułowe "O czym Ty mówisz?"
A jeszcze ciekawiej jest, gdy się okazuje, że sami to sprawdzili.
Coś w tym bieganiu jest. Ciągnącego, zapełniającego głowę, irytującego. Zwłaszcza, gdy sprawy zaczynają się komplikować, gdy pojawia się kontuzja albo przesilenie. Tak jak teraz. Od 19 stycznia. Zaczęło się odzywać pasmo biodrowo-piszczelowe. Tym razem prawe. Niespełna rok temu miałem kłopoty z lewym, ale szybko się z nimi uporałem. Teraz prawe jest bardziej upierdliwe. Jak nie boli pod kolanem, to ból pojawia się w biodrze. Sporadycznie, ale się pojawia. Zamiast zacząć porządne przygotowania do startu na 10 km i półmaratonu wychodzę pobiegać pełen obaw o ból. I skracam zaplanowany dystans. Dzisiejsze WB1 postanowiłem odpuścić. Oby przeszło. Jak nie to wyruszę do fizjoterapeuty. Trza tylko znaleźć jakiegoś w Bydgoszczy. Takiego, by nie obdarł ze skóry.
A wracając do fascynacji bieganiem. Żona chce po ciąży zbliżyć się do przedciążowych gabarytów. Raz zdołaliśmy wybiec (to po tym bieganiu skatowałem moje nieszczęsne pasmo, bo zachciało mi się zrobić podbiegi). Jutro znów ruszamy. Co prawda biedna nie wybiega medalu Z biegiem natury, ale co zrobić. Siły wyższe się sprzeciwiają. Prawdę mówiąc nie narzekałbym, gdyby wkręciła się nieco w bieganie. Raz, że to zdrowe, dwa jestem egoistą. Miałaby więcej cierpliwości dla mych treningowych ekscesów i startów. Oby :)
Blog moga komentować wszyscy zalogowani czytelnicyDodaj komentarz do wpisu |