2014-02-04
Dostęp do wpisu:
Publiczny
| Odmulenie w Bazylei (czytano: 1862 razy)
Znowu hotel wieczorem... I znowu nuda... Jutro jestem umówiony z kolegami z Polski, którzy pracowali kiedyś w kraju, a potem przyjechali tu, żeby pracować w Bazylei. Niektórzy są tu już pięć lat, niektórym urodziły się tu dzieci, ale uzyskanie szwajcarskiego obywatelstwa jest niezwykle trudne, nawet jeśli ktoś tego bardzo chce... Pogadamy, zawsze fajnie się spotkać;-)
Dziś rano znowu trening z Fabianem. Postanowiłem zademonstrować możliwości swojego garmina, on biega z telefonem. Ma w planie trening 2km OWB1+10km WB2, plan układa mu jakiś trener, który opiekuje się kilkoma osobami pracującymi w biurze w Poznaniu, osoby z Warszawy również mogą korzystać z opieki trenera (innego), ale ja nie korzystam i nie zamierzam, wystarczy, że prowadzę dzienniczek, czytam Skarżyńskiego, czytam blogi, czytam fora ... ;-) ;-)
Te 10km WB2 to dla mnie zbyt długie, więc Fabian proponuje, że pobiegniemy razem 2km OWB1, a potem 4 km WB2, a potem ja myknę do hotelu, a on pobiegnie swoje dalej. Ok, zgadzamy się biec moim tempem.
Programuję trening na zegarku, ustawiam swoje strefy tętna, umawiamy się na 6:30, kładę się wcześnie spać, w Warszawie byłaby to misja nie do wykonania ;-)
Spotykamy się rano przy moście Wettsteinbrucke. Dziś powinno być dobrze, jestem wyspany i wychlałem całą litrową evian eau minerale naturelle naturliches mineralwasser ;-) Fabian przybiega, mówi o rozgrzewce, potem o truchcie, dobra, zaczynamy truchtać. Po przetruchtaniu pół kilometra pyta się, czy wystartowałem trening ;-). Ok, ta rozgrzewka to miało być już to OWB1, inne terminologie, inne nawyki, inne rozumienie tych samych pojęć ;-)
Dobra, przeprogramowuję nasz trening na 1.5km OWB1+4km WB2. Zaczynamy w moim pierwszym zakresie, jestem już odmulony po tej polskiej zimie, tutaj w ogóle nie ma śniegu, biegałem tu już WB2 i przebieżki, wychodzi 5:50/km, to jest nieźle jak na początek lutego. Zegarek piszczy za każdym razem jak wychodzę poza strefę, muszę kontrolować tętno i przyspieszać lub spowalniać kolegę. To wszystko średnio daje się zsynchronizować, o tej godzinie jest tu wciąż bardzo ciemno ale chyba daję radę ;-) Potem przyspieszamy i jest naprawdę nieźle mój drugi zakres wychodzi po 5:19/km. To jest ok, nie straciłem dużo przez zimę, fajnie. Fabian biegnie obok, naprawdę mocno oddycha, czasami sapie jak poznańska lokomotywa ;-), mam wrażenie, że wchodzi w swoje WB3, ale on twierdzi, że to było na granicy OWB1/WB2, cóż... Sam wie najlepiej.
Szwajcarzy przestali mnie wk....ać ;-). Zielone mydełko pojawiło się nagle jak za dotknięciem czarodziejskiej różdżki, najpierw jedno, a potem od razu drugie i mam dwa ;-)
A jeżeli chodzi o ręcznik to mea kulpa, znajduję naklejkę z zielonym drzewkiem i napisem: Lieber Gaste, helfen Sie unserer Umwelt. Handtucher auf dem Boden oder im Korb bedeuten "Bitte austauschen". Coś mi się wtedy pomerdało z tym ręcznikiem, sorry, potomkowie Wilhelma Tella ;-)
Znajomy mówi, że Szwajcarzy lubia bardziej nas (tzn. Polaków), niż... Niemców. Jesteśmy dla nich tacy troche
egzotyczni i fascynujący, i jeszcze nie zaszliśmy im za skórę, a Niemcow jest dużo i się panoszą ;-)
W piatek wracam, wrzuce jeszcze jeden wpis stąd, a potem wroce do formuły comiesięcznych wpisów... No chyba, że znowu
mnie wyślą na jakaś delegację ;-) Mamoooooo, ja chcę do domuuuuuu ;-)
Guten Abend ;-)!
Blog moga komentować wszyscy zalogowani czytelnicyDodaj komentarz do wpisu paulo (2014-02-05,08:44): wracaj Arku. Już najwyższy czas :) krunner (2014-02-05,19:14): Eh, wracam, no wracam już niedługo, Pawle ;-) snipster (2014-02-06,09:37): fajnie czasem pośmigać po innych landach ;) zatęsknisz jeszcze za tym ichnim porządkiem krunner (2014-02-06,20:19): No nie wiem, Piotrze ;-) Za czym tu tęsknić... To jest naprawdę nudny kraj ;-)
|