2014-01-03
Dostęp do wpisu:
Publiczny
| 2013/2014 (czytano: 523 razy)
Jeśli chodzi o bieganie, to cieszę się, że rok 2013 już się skończył. A skończył się adekwatnie do całego jego przebiegu, czyli dość beznadziejnie. 29 XII miałem w planie start w cyklu „Z biegiem natury”. Wieczorem poprzedniego dnia już sobie rzeczy przyszykowałem do biegu, forma jak na tę porę roku wydawała mi się nawet dobra, a tu rano... obudziłem się z gorączką i takim samopoczuciem, że nawet z dojściem do łazienki miałem problem. Grypa, jakiej dawno nie doświadczyłem, trzyma mnie jeszcze do dziś, choć już przynajmniej mogę chodzić i pisać. Na pierwszy w tym roku biegowy trening przyjdzie mi jednak jeszcze przynajmniej parę dni poczekać.
Rok 2013, jak już wspomniałem, był dla mnie biegowo zupełnie nieudany. Nie poprawiłem ani jednej życiówki, za to zaliczyłem kilka spektakularnych „antyżyciówek” na różnych zawodach. Za największe osiągniecie mogę sobie policzyć ukończenie Silesia Marathonu w jakimkolwiek czasie. Więcej sukcesów nie pamiętam...
Tak sobie myślę, że skoro nowy rok zaczyna mi się od choroby, to może potem będzie już tylko lepiej. Tym bardziej, że żadnych ambitnych celów sobie nie stawiam. Wiem, że do późnej wiosny głowę będę miał zajętą głównie sprawami zawodowymi i trudno mi będzie skupić się na bieganiu. Będę je raczej traktował jako odskocznię od pracy i chwilę przyjemności dla siebie. Na porządne treningi wg jakiegoś systematycznego planu raczej miejsca i czasu nie znajdę. To będzie więc bardziej radosne hasanie sobie po lesie niż poważne bieganie. Dlatego nawet cieszę się, że w tym roku nie będzie w maju Silesia Marathonu. Na żaden inny wiosenny bieg też się szczególnie nie nastawiam. To znaczy, w różnych mniejszych i większych zawodach w okolicach Katowic chciałbym postartować, ale tak zupełnie na luzie. Jeśli stwierdzę, że dobrze mi idzie, to jakiegoś maratonu (Łódź, Kraków?) też nie wykluczam, ale na razie zupełnie o tym nie myślę.
O ile sprawy zawodowe ułożą się dobrze, to od wakacji wreszcie będę miał spokojną głowę, co jak wiadomo, bardzo często przekłada się na szybkie nogi. Jeśli więc myślę o jakimś „wejściu smoka”, to dopiero w jesieni. Wtedy chciałbym poprawić choć jedną życiówkę, a może zrobić coś zupełnie nowego...
Ale jesień to jeszcze bardzo odległa przyszłość; na razie marzę, aby mieć choć tyle sił, aby potruchtać po lesie i następnie 18 I ukończyć w jednym kawałku Bieg Spełnionych Marzeń. To są cele „na dziś” i na miarę obecnych możliwości.
Blog moga komentować wszyscy zalogowani czytelnicyDodaj komentarz do wpisu DamianSz (2014-01-03,19:08): Zupełnie jak u mnie ;-) Żadych celów i wiosna na luzie.Poprawa jakieś życiówki być moze na jesień. Szybkiego powrotu do pełni zdrowia życzę. mariusz67 (2014-01-03,19:43): panowie dużo zdrówka!mnie też teraz dopadła grypa i na domiar złego biegam 3 krotnie mniej niż rok temu,przybrałem na wadze prędkości spadły i ogólnie dużo pracy przede mną.ale trzeba patrzeć z optymizmem:)pozdrowionka! creas (2014-01-03,21:59): Damian, to może w tym roku krosy po giszowieckich górkach porobimy na początku wakacji? :) Na razie polecam drugi etap Śląskiego 4-biegu (ten za tydzień) ze startem na Rozalce. Trudna trasa będzie świetnym przetarciem przed FSM. creas (2014-01-03,22:01): Mariusz, teraz widać taki czas, że trzeba swoje odchorować, aby potem było lepiej. Również dużo zdrowia życzę! DamianSz (2014-01-10,21:38): I co wydobrzałeś ? Bo mnie zachęciłeś i zamierzam przyjechać ;-)
creas (2014-01-11,21:06): No, już raz w tym roku biegałem :). Chyba się zatem wybiorę na 4-bieg, choć raczej towarzysko i w tempie bardzo treningowym, pewnie wolniejszym niż to, w którym z Rafałem mierzyliśmy tę trasę w grudniu.
|