2013-12-31
Dostęp do wpisu:
Publiczny
| DwaZeroJedenTrzy przeżyjmy to jeszcze raz (czytano: 402 razy)
W nie najlepszym nastroju, kończę trzeci rok mojego biegania. Niestety od ponad dwóch tygodni męczy mnie kontuzja, przez co musiałem odpuścić 2 „kultowe” biegi końcówki roku czyli 15 km w Strzelcach Opolskich i Bieg Sylwestrowy w Trzebnicy. Najgorsze jest to, że kontuzji nabawiłem się przez własną głupotę, przyjechałem na Parkrun na 5 minut przed startem i nie miałem czasu się rozgrzać. Bieg na 5 km tego nie wybacza i tak została mi kontuzja mięśnia lędźwiowo-biodorowego (tak się zdiagnozowałem :)) i najlepszy wynik na 5 km (chociaż szybciej biegłem na Biegu Solidarności, ale tam było 5,2 km).
Ogólnie zaliczyłem w tym roku znowu bardzo dużą liczbę startów – 40. Wiem, że to za dużo i nie prowadzi to do sensownego wzrostu formy. Spróbuję się poprawić w 2014, mam nadzieję, że mi się nie będzie chciało jeździć na co dalsze biegi :). Dzieląc podsumowanie na dystanse wygląda to tak:
MARATON
Porównując moje wyniki na krótszych dystansach maraton w moim wykonaniu pozostawia dalej wiele do życzenia. Niestety ten dystans nie wybacza braku właściwego przygotowania. Powinienem już dawno biegać poniżej 4h, a tymczasem moja życiówka przesunęła się raptem z 4:39 na 4:20. Starty były dwa Kraków – 4:27 i Wrocław 4:20. Dużo do zrobienia w zakresie wytrzymałości. Tempo ponad 1 minutę na kilometrze wolniejsze niż w półmaratonie. Mam nadzieję, że na koniec 2014 pojawi się 3 z przodu. Na wiosnę wstępnie planuję Pragę, jesienią zobaczymy, być może Poznań i ewentualnie dodatkowo Wrocław.
PÓŁMARATON
Teraz dopiero policzyłem 13 startów! Najlepszy wynik i życiówka Legnica – 1:46:25, najgorszy Łubianka (na zakończenie Tour The Run czyli 4 dniowej biesiadno-biegowej imprezy) 2:20.
Poniżej 1:50 zszedłem jeszcze w Wodzisławiu i Pobiedziskach, co ciekawe obydwie trasy nie należą do płaskich. Rozczarowanie - wynik z Szamotuł gdzie liczyłem na 1:45, ale od 13 kilometra coś się zacięło i ledwo doczłapałem 1:51.
Z ciekawszych startów na tym dystansie był jeszcze półmaraton w Jaworze, gdzie z powodu powodzi zmienione na minuty przed startem trasę i wyszło 21,8 km i finisz w wodzie po kostki :) plus górskie półmaratony w Szklarskiej Porębie i Jakuszycach. Obydwie biegłem treningowo, bez spinki więc wyniki były słabe – 2:05 i 2:13.
W 2014 chciałbym się zbliżyć na ile się da do 1:40. Docelowy start w pierwszej części sezonu – Półmaraton Poznański.
15 KILOMETRÓW
Do piętnastek jakoś nie miałem szczęścia w tym roku. Pierwszy start to Trzemeszno, super trasa po lasach, luty i śnieg – więc raczej treningowe bieganie - 1:22. Potem Jaworzno, afrykański upał, który nie zachęcał do szybszego biegu – znowu wolniutko na ukończenie 1:30. Potem w ramach Tour The Run – Kończewice – trzeba było oszczędzać siły na resztę touru – 1:18. Na koniec Gracze. Tutaj padła życiówka 1:13:57, ale bieg ułożył się fatalnie. Pierwsza piątka, tak jak powinno być poniżej 5:00/km. Następna miał być poniżej 4:55.Wszystko szło dobrze do jakiegoś 8-9 km, wtedy 4 razy!!!! rozwiązało mi się sznurowadło. Nie wiem jak to możliwe, ale po trzecim razie rzuciłem niezłą wiązankę, a po czwartym stwierdziłem, że to wszystko p….ę! Do tego incydentu miałem tempo gdzieś 4:52, piątkę skończyłem z 5:02 i postanowiłem dotruchtać do mety. Dwa kilometry biegłem gdzieś po 5:30 i wolniej i nagle dopadła mnie sportowa złość :) Przyśpieszyłem na tyle, że trzecią piątkę skończyłem tempem 4:57. Na mecie dało to życiówkę, ale gdyby nie te perturbacje byłoby 1:12 (czyli ze 2 minuty szybciej) i w taki wynik celuję na wiosnę.
10 KILOMETRÓW
Dyszek zaliczyłem w tym sezonie 8, i co cieszy, 6 z nich poniżej 50 minut czyli mojej zmory z zeszłego sezonu :). Życiówka podobnie jak w roku ubiegłym padła w Knurowie – 47:51 – czyli taki plan minimum jaki sobie założyłem. Biegi bez większej historii. W Knurowie biegłem w miarę równo, powstrzymując się na początku i dobrze, bo w końcówce jednak zwolniłem o parę sekund na kilometrze. Plan na przyszły rok – 45 minut, a najlepiej poniżej.
Z innych biegów na pewno trzeba wspomnieć Bieg Solidarności. Jak zawsze super impreza – wynik 23:35, dystans 5,2 km (z ciekawostek też mi się rozwiązał but – widzę, że muszę wprowadzić ćwiczenia uzupełniające – wiązanie butów:). Bardzo przypadł mi do gustu Parkrun i zamierzam tam odbywać treningi szybkościowe. Fajny dystans 5 km, potem można jeszcze pobiegać na wałach. Ciekawy był też Bieg Firmowy – sztafeta 4x4 km. Udało mi się nabiegać 17:53, a nasza sztafeta zajęła 11 miejsce, co wprawiło nas w zdumienie (sztafet było chyba koło 200). W przyszłym roku atakujemy pierwszą dziesiątkę!
I to byłoby na tyle w temacie wspominkowym. Mam nadzieję, że jutro wyjdę na lekkie roztruchanie i uda się wrócić do normalnego treningu. Tego sobie przede wszystkim życzę :)
I jeszcze trochę statystki:
198 aktywności
2.198 km
208 godzin
Średnia prędkość 10,6 km/h
Kalorie: 175.583
Szczęśliwego Nowego Roku!
Blog moga komentować wszyscy zalogowani czytelnicyDodaj komentarz do wpisu paulo (2013-12-31,12:26): najważniejsze to cieszyć się bieganiem, a przez bieganie i zyciem :) Powodzenia w nowym sezonie :) ziko303 (2013-12-31,12:50): racja :) pozdrawiam
|