2013-12-04
Dostęp do wpisu:
Publiczny
| Powroty i..zmiany. (czytano: 1009 razy)
Od Setki Kaliskiej mało biegałam,małe dystanse,niewiele kilometrów w nogach-po prostu mi się nie chciało.Do maratonów to byłam w ogóle anty ale,ale,ale nadarzyła się okazja z pracy i zdecydowałam się pobiec w Poznańskim Maratonie.Do ostatniej chwili dziennie po parę razy kukałam czy jestem wreszcie na tej li¶cie startowej-no i się znalazłam.3 "trzydziestki" zaliczyłam niby treningowo,wdrożone(zaznaczam nie skrupulatnie)parę akcentów treningowych(my¶lę,że te akcenty nie godne s± nazywania treningowymi,bo odrabiałam je niedbale i jak mi się podobało) i to by było na tyle lub aż tyle.
Zachciało mi się życiówki i to nie byle jakiej bo 3:45-cóż ja zawsze podchodzę do tych moich życiówek z dużym dystansem ,ale teraz czułam,że jest to możliwe.Pomyliłam się-lekcja mnie kosztowała.Jak to zawsze u mnie bywało co¶ muszę przekombinować,zdezorganizować i tak też było teraz-zamiast z rodzink± jechać rano do Poznania stwierdziłam,że mogę się czasowo nie wyrobić(co miałam od samego pocz±tku mówione)i do Poznania udałam się wieczorem w przeddzień maratonu.Spać miałam u sister z Warszawy ale tam trzeba było dotrzeć.Dotarłam w końcu(nawigacja Darka była tu niezast±piona)czego wynikiem był najnormalniejszy w życiu b±bel na palcu-przed maratonem po prostu ¶wietnie!!Jakim cudem?
Rok czasu prawie nie biegałam takiego dystansu,bałam się,najnormalniej w życiu bałam się.Ustawiłam się przy grupie z balonikami i ruszyli¶my:))).Do chyba 20 kilometra(mogę się trochę mylić) szło,a raczej biegło mi się w miarę....a potem KRACH:(.
Zupełna niemoc i walka,żeby mozolnie,ale biec.Kilometry trwały coraz dłużej..przecież biegłam a czas wskazywał na to,że również dobrze pieszy szybszym tempem by mnie dogonił.Teraz tylko,żeby dobiec do mety....
Maż wspomagał mnie jak mógł:tam gdzie mógł to był,podawał mi żele,picie i wspierał duchowo.
Muszę dodać ,że grupa na 3:45 była prowadzona ¶wietnie,prowadzili jak w zegarku-dokładnie,no ale ja musiałam odpu¶cić.
Czas z jakim dobiegłam nie był,aż taki zły 4:06 taki na spokojne bieganie,ale ja wypaliwszy się już w połowie na mecie czułam się jakbym biegła go co najmniej z 5 godzin.
Tym samym nic a nic nie polubiłam Poznańskiego Maratonu-przykro mi bardzo starałam się...
Blog moga komentować wszyscy zalogowani czytelnicyDodaj komentarz do wpisu snipster (2013-12-04,13:27): będziesz miała kolejn± szansę ;) Mahor (2013-12-04,13:35): Oj tam !oj tam!Przeżyłem mój wielki "Krach Orlen Maraton"5.07 Poprawiłem go teraz we Florencji o przeszło godzinę.Jestem pewien że my¶lisz już o następnym.Maraton to jest miło¶ć wzajemna. dziesiatka (2013-12-04,22:14): je¶li dobrze zrozumiałem to moja bezbłędna nawigacja zaprowadziła Cię do b±bla???:) żiżi (2013-12-05,09:21): Piotr być może szansa jeszcze będzie:) żiżi (2013-12-05,09:24): Tak naprawdę nigdy nie lubiłam maratonów,ale cóż s± to je czasami biegam:))) żiżi (2013-12-05,09:26): Dzięki Aniu jak wiesz borykałam się z decyzja od dawna-a co do Micha-Klasyka znam Go i ma całkowita rację,przynajmniej u mnie się to sprawdza.Pozdrawiam:) żiżi (2013-12-05,09:28): Niewykluczone,gdyby to dalej Sylwia mnie nawigowała byłoby przez Ni±,że mam b±bla a tak sam rozumiesz...:))) jacdzi (2013-12-05,09:58): 4h06 to wynik duzo lepszy od mojej zyciowki. Mimo Twojej negatywnej oceny GRATULUJE! żiżi (2013-12-05,10:13): Jacku pewnie nie byłaby ,az tak negatywna gdyby tak strasznie mi się nie biegło...ale dziękuję:) 1katarzynka (2013-12-05,10:36): Nie znam drugiej osoby , która bez większych przygotowań przebiega maraton w takim czasie,no cóż Jeste¶ Ultrask± i Ty zawsze dajesz radę, więc pomimo braku życiówki powinna¶ być z siebie dumna.
Pozdrawiam żiżi (2013-12-05,10:57): A ja znam-Ciebie Kasiu:).Pozdrawiam:) Namorek (2013-12-05,21:24): No nareszcie Żiżi - witam ! żiżi (2013-12-06,21:34): :) Namorek (2013-12-07,14:44): Brakowało nam Ciebie na tym portalu-Twoich wpisów i ... :-) michu77 (2013-12-08,09:54): super, że... wróciła¶ z pisaniem ;p
|